"Mam coraz więcej pacjentów z uszkodzeniami członka po stosowaniu różnych ciężarków, 'naciągaczy' i innych narzędzi"
Zdaniem seksuologa nie należy przeceniać roli internetu w upowszechnianiu wiedzy o seksualności, gdyż informacji jest w nim wprawdzie wiele, ale często bałamutnych i sprzecznych. Jak czytamy w książce "Pan od seksu" w przeszłości prawie połowa mężczyzn miała kompleks wielkości członka. Prof. Lew-Starowicz otrzymywał na ten temat wiele listów i nie było tygodnia, aby nie zgłosił się do niego jakiś pan niezadowolony ze swej budowy, unikający z tego powodu kontaktów seksualnych, lękający się ośmieszenia ze strony kobiety i porównań z innymi partnerami. Ekspert zwraca uwagę, że dopiero niedawno opublikowano dane prezentujące normy wielkości członków na podstawie badań międzynarodowych na dużej populacji. Okazało się, że w krajach Unii Europejskiej jako normę długości członka w stanie erekcji przyjmuje się 12-16 cm, a u Azjatów 8-11 cm, a ponadto przypomniano, że ważniejszy dla satysfakcji seksualnej partnerki jest obwód, a nie długość.
"Mimo dostępu do tych informacji w internecie około połowa mężczyzn nie jest zadowolona z wielkości swojego członka! Boją się doświadczonych seksualnie partnerek, a mit o tym, że wielkość ma decydujące znaczenie dla kobiety, jest trwały. Wszystkie rozczarowania lub zaburzenia seksualne tłumaczą sobie rozmiarem penisa, a jeśli do tego porównają się z mężczyznami z filmów i zdjęć pornograficznych - kompleks gotowy. Nic zatem dziwnego, że wielu mężczyzn chętnie kupuje proponowane im w internecie różne 'leki' i urządzenia mające powiększyć członek. Można na tym zbić majątek. Mam coraz więcej pacjentów z uszkodzeniami członka po stosowaniu różnych ciężarków, 'naciągaczy' i innych narzędzi (nie mówiąc już o 'lekach')" - pisze seksuolog.