Incydent na froncie. "Próbują to zataić"
Jeden z najemników grupy Wagnera miał zastrzelić podpułkownika armii rosyjskiej - wynika z doniesień medialnych. Ponoć to nie pierwsza taka sytuacja na froncie, jednak Kreml milczy na ten temat.
07.10.2022 | aktual.: 07.10.2022 08:24
Z informacji na kanale Telegram wynika, że w obwodzie donieckim jeden z najemników z grupy Wagnera zastrzelił podpułkownika armii rosyjskiej. "Próbują zatuszować incydent i zapobiec rozgłosowi. A to nie pierwszy taki przypadek" - przekazał rosyjski serwis informacyjny zajmujący się prawami człowieka Gulagu.net.
Jak wynika z informacji na Gulagu.net, najemnicy z tej grupy mieli jeździć po więzieniach Republiki Tatarstanu i namawiać więźniów, by do nich dołączyli. Tych, którzy się zgodzili, zwalniano z więzienia.
Wagnerowcy na froncie
Grupa Wagnera to organizacja wojskowa, powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym.
Związany z Kremlem biznesmen Jewgienij Prigożyn po raz pierwszy przyznał się publicznie do utworzenia grupy Wagnera i kierowania tą prywatną armią, która według nieoficjalnych informacji jest na usługach Kremla, we wrześniu tego roku.
Jej najemnicy walczą m.in. w Ukrainie i w Syrii. Wcześniej Prigożyn zaprzeczał, że jest powiązany z tą prywatną firmą wojskową. Procesował się z mediami, które o tym informowały, a rosyjskie sądy przyznawały mu rację.
Jak podaje Radio Swoboda, Prigożyn poinformował w komunikacie prasowym jednego ze swoich przedsiębiorstw, że założył firmę najemniczą w 2014 r. (gdy Rosja nielegalnie anektowała Krym i rozpoczęła wojnę w ukraińskim Donbasie – PAP).
Najemnicy grupy Wagnera walczyli m.in. w ukraińskim Donbasie, Syrii, w krajach afrykańskich i arabskich. Wiadomo, że w trakcie trwającej obecnie inwazji na Ukrainę, grupa Wagnera werbuje więźniów z rosyjskich kolonii karnych, oferując im wyjście zza krat w zamian za walkę na froncie.
"Psy wojny" z grupy Wagnera słyną z brutalnych działań; według mediów niezależnych są w armii ludźmi od "brudnej roboty", odpowiadają za zbrodnie wojenne w Ukrainie, Syrii, Libii, Republice Środkowoafrykańskiej. Prigożyn wyjaśniał, że wcześniej zaprzeczał swoim związkom z firmą najemniczą, by "chronić jej członków".
Źródło: Telegram/Interia/PAP