Sznur na szyi społeczeństwa. Tak Putin stworzył nową ZSRR
Kreml regularnie łamie prawa człowieka. Władze w Rosji nie lubią się tym oficjalnie chwalić, więc kneblują wszelkie objawy kontroli nad swoimi działaniami. Współczesna Rosja coraz bardziej przypomina ZSRR.
W ostatnich trzech latach Kreml i jego instytucje wymiaru sprawiedliwości produkowały ustawy, które nie tylko legalizują łamanie fundamentalnych praw człowieka, lecz także czynią z przeciwników reżimu - włączając w to mniejszości seksualne, aktywistów, organizacje praw człowieka i zwykłych użytkowników internetu - przestępców.
Wszystko po to, aby ukryć swoje działania i zamknąć usta politycznym przeciwnikom.
Przede wszystkim widoczne jest ogromne rozszerzenie narzędzi prawnych służących do likwidowania niezależnej działalności obywatelskiej i medialnej. Katalog "organizacji niepożądanych", "agentów zagranicznych" i wpisów na listy "ekstremistów/terrorystów" jest konsekwentnie powiększany, a sama współpraca z szeregiem organizacji zagranicznych została obarczona sankcjami karnymi i administracyjnymi.
W praktyce przekłada się to na zamykanie lokalnych stowarzyszeń, konfiskaty kont bankowych, procesy kryminalne wobec aktywistów i przedsiębiorstw współpracujących z organizacjami międzynarodowymi.
Zobacz więcej: Rosyjskie obozy dla Ukraińców. Skala i metody są porażające
Bezpieczeństwo Polski w obliczu zagrożeń. Finlandia może być dla nas wzorem
Eskalacja
W ostatnich miesiącach eskalacja objęła także międzynarodowe organizacje praw człowieka. Pod koniec listopada 2025 r. władze zakazały działalności Human Rights Watch, która monitoruje przestrzeganie praw człowieka na całym świecie. Oznacza to, że każde wsparcie, współpraca bądź kontakt z nią staje się przestępstwem zagrożonym dwunastoletnim pobytem w więzieniu. Jakby było mało przyjęto także poprawkę do prawa "anty-ekstremistycznego", która penalizuje samo wyszukiwanie lub dostęp do treści uznanych za "ekstremistyczne".
Nowy artykuł w kodeksie wykroczeń przewiduje grzywny w wysokości do 5 tys. rubli dla osób, które "świadomie" poszukują takich treści, także przy użyciu VPN - więc już samo szukanie informacji o Human Rights Watch jest nieprawomyślne.
Knebel na opozycję
Utrudnia to też mobilizację opozycji, a ujawnianie nadużyć staje się nie tylko trudne, ale i ryzykowne. Równocześnie państwowa propaganda łatwiej się utrwala w tych warunkach. Społeczeństwo otrzymuje coraz węższy strumień oficjalnej interpretacji wydarzeń, co ułatwia rządzącym przedstawienie represji jako "koniecznego porządku" lub reakcji na zewnętrzne zagrożenie.
Na tej podstawie w ostatnich latach byli skazywani obrońcy praw człowieka, dziennikarze i prawnicy. Na przykład w styczniu 2025 r. trzech prawników związanych Fundacją Nawalnego ds. Walki z Korupcją, którą uznano za ekstremistyczną i zdelegalizowano w 2021 r., skazano odpowiednio na 3,5, 5 i 5,5 roku kolonii karnej. W uzasadnieniu sądu wskazano, że Igor Sergunin, Aleksiej Liptser i Wadim Kobzew należeli do "grupy ekstremistycznej".
W kwietniu 2025 skazano czterech dziennikarzy - Antoninę Faworskają, Kostantina Gabowa, Sergieja Karelina i Artioma Krigera – na karę więzienia po 5,5 roku dla każdego, oskarżając ich o współpracę z zakazaną organizacją. Był to niezależny serwis informacyjny SotaVision, który relacjonował protesty i procesy polityczne. Procesy dziennikarzy odbyły się za zamkniętymi drzwiami.
"Doskonale rozumiem… w jakim kraju żyję. W całej historii Rosja nigdy nie była inna, w obecnej sytuacji nie ma nic nowego" – powiedział Gabow w oświadczeniu cytowanym przez Associated Press. "Niezależne dziennikarstwo jest utożsamiane z ekstremizmem" - podkreślił.
Wypowiadanie prawa
W ostatnich miesiącach Kreml formalnie rozpoczął procedury wypowiedzenia międzynarodowych instrumentów dotyczących kontroli warunków pozbawienia wolności, w zasadzie uniemożliwiając międzynarodowy nadzór nad traktowaniem zatrzymanych. W ten sposób nie tylko zdejmuje z siebie odpowiedzialność, ale też niweluje reperkusje prawne i polityczne.
Taka polityka osłabia także mechanizmy gromadzenia dowodów i monitoringu, które mogłyby być użyte przeciwko sprawcom łamania praw. A takich przykładów jest całkiem sporo.
Od zwykłych nielegalnych zatrzymań przez torturowanie jeńców wojennych aż po porwania ukraińskich dzieci z terenów okupowanych. Stąd wzięło się wypowiedzenie najpierw Europejskiej Karty Praw Człowieka, a ostatnio Europejskiej Konwencji o zapobieganiu torturom. Uniemożliwienie zewnętrznej kontroli więzień, kolonii i miejsc przetrzymywania osób niewygodnych daje reżimowi pełną swobodę w stosowaniu tortur, nadużyć i przemocy, bez ryzyka międzynarodowej interwencji lub nacisków z powodu publikowanych raportów z inspekcji.
Nie ma raportów, więc nie ma problemu. Po drugie, w warunkach wojny z Ukrainą i masowej mobilizacji, Kreml uzyskuje możliwość pełnej kontroli nad obywatelami i więźniami bez potrzeby respektowania międzynarodowych standardów, które i tak nie były respektowane. Kreml po prostu ściągnął kaganiec, który ograniczał możliwość łamania prawa.
Brak możliwości Międzynarodowe organizacje w przypadku łamania przez Kreml prawa i tak były mocno ograniczone i mogły jedynie raportować. Organizacje międzynarodowe nie mają możliwości ani środków nacisku, publikują więc raporty, rezolucje i opinie krytyczne, alarmują o trendach i wzywają do przywrócenia mechanizmów ochrony.
Sama ONZ jest ma związane ręce, ponieważ Federacja Rosyjska może zawetować wszelkie rezolucje skierowane przeciwko niej, co już robiła. Powoduje to frustrujący cykl, który regularnie się powtarza. Raporty i ekspertyzy ujawniają naruszenia, organizacje międzynarodowe nakładają sankcje bądź potępiają politycznie, ale nie powstrzymują zmian prawa i praktyk, które te naruszenia legalizują. I w ten sposób Rosja pozostaje bezkarna.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski