Sędzia uciekł na Białoruś. Białorusin wskazał, co może z nim się stać

Paweł Łatuszka, jeden z czołowych przedstawicieli białoruskiej opozycji, komentując sprawę sędziego Tomasza Szmydta, który w poniedziałek zwrócił się o "ochronę" do Białorusi, ocenił, że jest on "narzędziem propagandy". Dyplomata przewiduje, że sędzia "zostanie wyrzucony", gdy się "zużyje".

Zdjęcie główne: Paweł Łatuszka
Zdjęcie główne: Paweł Łatuszka
Źródło zdjęć: © PAP
Mateusz Czmiel

Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała w poniedziałek, że Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę".

Szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego Paweł Łatuszka podkreślił w oświadczeniu przesłanym PAP, że polski sędzia udzieli teraz szeregu wywiadów, a "jego obecność będzie pokazywana we wszystkich kanałach propagandowych".

"Wyrzucony jak zużyte narzędzie propagandy"

Według Łatuszki Szmydt może także być oprowadzany po białoruskich sądach. Miałoby to służyć - napisał Łatuszka - zestawieniu rzekomych "sprawiedliwości i praworządności" w Białorusi z "bezprawiem" w Polsce.

Były ambasador Białorusi w Polsce przewiduje też, że po "dniu lub dwóch" zainteresowanie sprawą azylu dla polskiego sędziego zmaleje, a w końcu zostanie zapomniana.

"Ten sędzia zostanie po prostu wyrzucony jak zużyte narzędzie propagandy" - podkreślił Łatuszka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szmydt o swojej decyzji poinformował w poniedziałek na konferencji w stolicy Białorusi. Oznajmił, że musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Powiadomił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".

Szmydt zaprezentował też pismo, które wystosował do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie Jacka Chlebnego. W dokumencie, przekazanym również do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy i KRS, sędzia miał powiadomić, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie "ze skutkiem natychmiastowym".

Rzecznik prasowy Naczelnego Sądu Administracyjnego sędzia Sylwester Marciniak poinformował w poniedziałek PAP, że na razie do sądu nie trafiło żadne pismo od sędziego. Przypomniał, że zgodnie z prawem "stosunek służbowy sędziego rozwiązuje się z mocy prawa, jeżeli sędzia zrzekł się urzędu", jednak takie zrzeczenie się urzędu "jest skuteczne po upływie trzech miesięcy od dnia złożenia". W przypadku sędziego administracyjnego takie zrzeczenie powinno trafić do prezesa NSA.

ABW wchodzi do gry

Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński poinformował w poniedziałek po południu na platformie X, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła czynności kontrolne w celu zweryfikowania zakresu informacji niejawnych, do których w związku ze sprawowaną funkcją i prowadzonymi sprawami miał dostęp sędzia WSA.

Czynności sprawdzające w związku z informacją o złożeniu przez sędziego wniosku o azyl polityczny na Białorusi z urzędu prowadzi mazowiecki pion ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.

"Postępowanie sprawdzające prowadzone jest w kierunku przestępstwa z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego" - przekazała PK w informacji zamieszczonej na platformie X. Przywołany przez prokuraturę przepis stanowi, że "kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, której przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat ośmiu albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".

Jak wynika z wokandy WSA, na najbliższe tygodnie zaplanowane są rozprawy w sprawach administracyjnych, w których w składach orzekających jest ten sędzia. Na przykład 16 maja sędzia ten miał być sprawozdawcą w pięciu sprawach wytoczonych wobec szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - jako organu.

Chodzi m.in. o odmowę wypłaty uposażenia funkcjonariuszowi ABW. Z kolei na 4 czerwca sędzia ten był wyznaczony do posiedzeń niejawnych w specjalnej sali sądu w sprawach wytoczonych, jako organowi, Prezesowi Rady Ministrów.

Jak zapisano na wokandzie w sprawach tych chodzi o odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli: "tajne", "NATO SECRET", "ESA SECRET", "SECRET UE/EU SECRET".

Rzeczniczka prasowa WSA w Warszawie sędzia Małgorzata Jarecka poinformowała, że "sędzia Tomasz Szmydt od 22 kwietnia 2024 r. do 10 maja 2024 r. przebywa na urlopie wypoczynkowym".

Media przypominają, że sędzia Tomasz Szmydt przyznał się do udziału w tzw. aferze hejterskiej w 2019 r. i atakowania w sieciach społecznościowych sędziów sprzeciwiających się wprowadzaniu zmian w sądownictwie przez ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobrę. W tych działaniach miała też uczestniczyć była żona Szmydta, znana pod pseudonimem "Mała Emi". W 2019 roku Szmydt został zwolniony ze stanowiska dyrektora Biura Prawnego w Krajowej Radzie Sądownictwa.

W 2022 r. Tomasz Szmydt postanowił ujawnić nieetyczne działania w resorcie sprawiedliwości. Jak wówczas przekonywał w rozmowach z mediami, na skutek zaangażowania w szkalowanie sędziów "stracił najwięcej - rodzinę i pozycję zawodową".

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu poinformowała w poniedziałek, że sformułowano postanowienie o przedstawieniu zarzutów Emilii Sz. w śledztwie ws. tzw. aferze hejterskiej w resorcie sprawiedliwości. Według informacji podanych przez Onet.pl w 2019 r. Szmydt - jak podkreśliła w poniedziałek prokuratura - nie jest obecnie stroną postępowania i nie sformułowano wobec niego zarzutów.

Źródło artykułu:PAP
białoruśsędziaAlaksandr Łukaszenka
Wybrane dla Ciebie