Szkocja chce referendum niepodległościowego. Wytrącili Johnsonowi argument
Władze Szkocji podtrzymują wniosek o przeprowadzenie referendum niepodległościowego do 2023 roku. Premier Nicola Sturgeon zaznaczyła, że oczywiście wszystko zależy od tego, czy koronawirusa SARS-CoV-2 będzie "pod kontrolą".
13.09.2021 12:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwsza minister Szkocji zwróci się do brytyjskiego rządu z wnioskiem o rozpisanie kolejnego referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Taką decyzję podjęły władze Szkockiej Partii Narodowej, której Nicola Sturgeon przewodzi.
W stanowisku szkockiej partii rządzącej zastrzeżono, że samo referendum powinno odbyć się w "w duchu współpracy", a zostanie przeprowadzone dopiero wtedy, gdy zostaną zniesione restrykcje związane z pandemią koronawirusa.
Takie rozwiązanie zaproponowała sama Sturgeon, a poparła je większość delegatów na zdalna konferencję SNP - podaje Sky News.
Zobacz też: Wrzawa po wpisie Karczewskiego. Komentarz wicerzecznika PiS
"Zdrowie i dobrobyt mieszkańców Szkocji i przyszły potencjał gospodarczy nie powinien być narażony poprzez przeprowadzenie referendum w sprawie niepodległości, zanim będzie to bezpieczne" - głosi stanowisko SNP.
Politycy rządzącego ugrupowania zastrzegli też, że pandemia mogłaby przeszkodzić w prowadzeniu kampanii wyborczej.
Szkocja. Wytrącili Johnsonowi argument
Jak zauważa PAP, przyjęty przez SNP wniosek oznacza, że preferowany przez Sturgeon termin może nie zostać dotrzymany, ale zarazem wytrąca Borisowi Johnsonowi główny argument, który dotyczy bezpieczeństwa w lokalach wyborczych.
W trzech spośród czterech z przeprowadzonych we wrześniu sondaży wygrali przeciwnicy odłączenia się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa, a w jedynym wygranym przez zwolenników niepodległości ich przewaga wyniosła zaledwie 1 punkt proc. - zauważa agencja.
Źródła: Sky News, BBC, PAP