"Sześć tajemniczych osób". "Wall Street Journal" o szczegółach śledztwa w sprawie Nord Stream
Niemiecki wywiad uważa, Hohe Düne, mała przystań na obrzeżach Rostocku i łódka Andromeda, która odbiła z tutejszego nabrzeża we wrześniu zeszłego roku to klucz do zagadki eksplozji Nord Stream. Stąd rozpoczęła się podróż osób odpowiedzialnych za akt sabotażu na infrastrukturę gazową. Sprawcy wypożyczyli Andromedę 6 września, by wyruszyć w rejs po Bałtyku.
18.03.2023 08:24
Ta rzekoma wycieczka miała być wstępem do wydarzeń, które rozegrały się pod koniec września. Seria podwodnych eksplozji rozerwała trzy z czterech głównych rurociągów Nord Stream, zbudowanych w celu przesyłania gazu ziemnego z Rosji do Niemiec.
Trwające już pół roku śledztwo, podjęte przez służby z Niemiec, Szwecji i Danii, nie zdołało rozwiązać zagadki, kto stoi za tymi wybuchami. Okręty podwodne zbadały miejsce zbrodni, a agencje wywiadowcze analizują zapisy, komunikaty i próbują połączyć zgromadzone dane. Wciąż nie wiadomo, kto miał środki, motyw i okazję do popełnienia przestępstwa.
Ostatnie ustalenia, dotyczące wypożyczonego jachtu Andromeda, być może będą drogą do wyjaśnienia zagadki. Dlatego śledczy za wszelką cenę chcą ustalić, kim są osoby, które wsiadły na jej pokład.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z danych niemieckiej wypożyczalni w Rostocku wiadomo, że dwie z sześciu osób, które wyruszyły w rejs, miało obywatelstwo ukraińskie. Inni mieli bułgarskie paszporty, które - jak podaje "WSJ", mogły być sfałszowane.
Poszukiwanie uczestników wycieczki trwa już od grudnia. Wtedy policja apelowała do wszystkich osób, posiadających jakąkolwiek wiedzę na temat tych turystów, o informacje. Proszono też o zapisy z monitoringu w porcie i w miejscach uczęszczanych przez żeglarzy.
"Sześć tajemniczych osób". "Wall Street Journal" o szczegółach śledztwa w sprawie Nord Stream
W piątek niemieccy śledczy, nieujawniający zbyt wiele, podali, że całkowicie odrzucili tezę, że wybuchy zostały zaplanowane na poziomie rządowym któregokolwiek z państw. Za sprawą może stać grupa ludzi, którzy nie działali w imieniu jakiegoś kraju.
Jak podaje "WSJ", w zeszłym tygodniu prokurator generalny Niemiec powiedział, że pod koniec stycznia śledczy przeszukali Andromedę. Znalezione zostały na niej ślady materiałów wybuchowych.
Udało się odtworzyć trasę sprawców: materiały wybuchowe przyjechały do portu białą furgonetką. Sabotażyści wyruszyli na Rugię, potem popłynęli do duńskiego portu Christiansø.
Prawdopodobnie osoby te były wprawnymi nurkami i przez kilka dni, schodząc na głębokość 80 metrów, zakładali ładunki. Operacja nie mogła być prowadzona przez amatorów.