Szef Ruchu Narodowego odcina się od neonazistów. "Skrzyżowanie Monty Pythona z 'Allo allo'"
"Karygodne", "hucpy w lesie" - Robert Winnicki nie przebierał w słowach. Polityk jednoznacznie skrytykował działalność członków stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność". I zapewnił, że Ruch Narodowy nie pochwala takich zachowań.
- Jestem zaskoczony, że tacy ludzie w ogóle w Polsce funkcjonują. Jestem też zbulwersowany tym, że TVN24 wykorzystał ten materiał, by skleić to z Ruchem Narodowym i przypuścić bezpardonowy atak - powiedział w programie RZECZoPOLITYCE szef Ruchu Narodowego Robert Winnicki.
Polityk przyznaje, że jeden z działaczy zaangażowanych w RN należał do stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność". - Ale nie brał udziału w tych całych zajściach i jest tak samo zdumiony jak my, od razu wycofał się z tej działalności - powiedział Winnicki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Szef Ruchu Narodowego nazwał sytuacje pokazane w materiale TVN24 " psychicznym folklorem". - Te obrazy są tak zdumiewające, że wręcz wyglądają jakby były reżyserowane - stwierdził. I dodał, że "jeden z dziennikarzy, który współtworzył ten reportaż, ma dobre kontakty ze służbami specjalnymi i znany jest z tego, że tworzy swoje materiały we współpracy ze służbami".
Jacek Żakowski: reakcja władz była szybka. Ważniejszy jest jeden z bohaterów reportażu
- Nawet jeżeli to wygląda na skrzyżowanie Monty Pythona z "Allo Allo", to powinno być ścigane - uznał. Krytycznym słowom Winnickiego nie dał jednak wiary Roman Giertych.
Neonaziści świętują urodziny Hitlera
Reportaż "Polscy neonaziści" wyemitowany został w sobotę na antenie TVN24. Dziennikarzom "Superwizjera" udało się przeniknąć do grupy polskich neonazistów związanych ze stowarzyszeniem "Duma i Nowoczesność". Stowarzyszenie funkcjonuje całkowicie legalnie, a ze statusu organizacji wynika, że działa na rzecz obronności państwa.
Reporterzy zdobyli zaufanie członków organizacji, dzięki czemu zostali zaproszeni na kilka neonazistowskich imprez, między innymi na 128. rocznicę narodzin Adolfa Hitlera. Wszystko udokumentowali ukryta kamerą. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił wszczęcie śledztwa w tej sprawie. "Nie ma przyzwolenia na tego typu zachowania i symbole" - odniósł się do sytuacji premier Mateusz Morawiecki.
Źródło: rp.pl