Szef MSZ zdradza, jak Polska odpowie na decyzję Komisji Europejskiej
Polska zaprotestuje przeciwko narzucaniu "masowych przesiedleń" w odpowiedzi rządu do KE na decyzję o wszczęciu procedury o naruszenie unijnego prawa w związku z niewywiązywaniem się z decyzji o relokacji uchodźców - powiedział szef MSZ Witold Waszczykowski.
30.06.2017 20:31
14 czerwca Komisja Europejska wysłała do władz w Warszawie, Pradze i Budapeszcie wezwanie do usunięcia uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. To pierwszy etap procedury o naruszenie prawa UE przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom w związku "z niewywiązywaniem się tych państw" z decyzji o relokacji uchodźców, która może się skończyć pozwaniem kraju do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Polska ma miesiąc na odpowiedź na decyzję KE.
Pytany w rozmowie z PAP, co znajdzie się w odpowiedzi, jaką w ciągu niespełna dwóch tygodni ma skierować do Komisji polski rząd, szef MSZ zapowiedział, że Polska zwróci uwagę, że po raz kolejny KE wystosowała dokument, który "jest stronniczy" i "nie informuje właściwie państw członkowskich o działaniach Polski w sprawie relokacji uchodźców".
Podkreślił, że na początku polskie władze próbowały sprawdzić możliwość zrealizowania unijnej decyzji relokacyjnej, ale "okazało się, że nie ma możliwości weryfikacji przebywających w obozach migrantów - bo to głównie są emigranci - pod względem bezpieczeństwa". Wielu z nich nie posiada dokumentów tożsamości bądź posiada dokumenty, których autentyczność jest wątpliwa. Wielu nawet ukrywa - i nie można tego sprawdzić - swój wiek, bo większość młodych mężczyzn podaje się za nastolatków, co jest nieprawdą - mówił Waszczykowski.
"Prawie nikt z migrantów nie chce przyjechać do Polski"
Szef dyplomacji podkreślił również, iż "olbrzymia większość albo prawie nikt" spośród docierających do Europy migrantów "nie chce przyjechać do Polski". Oni mają świadomość, że są bogatsze państwa w UE, które oferują znacznie lepsze świadczenia socjalne - przekonywał.
Waszczykowski mówił ponadto, że Polska nie zgadza się "z koncepcją podejmowania decyzji w sprawie migracji w oparciu o prawo europejskie", ponieważ "prawo europejskie może dotyczyć tylko uchodźców, a nie migrantów". Polityka migracyjna jest prerogatywą państw członkowskich UE - zaznaczył minister.
Kolejnym argumentem, na który powoła się Polska - jak powiedział Waszczykowski - jest brak zgody z tym, by "można było narzucić siłą - i ludziom, i państwom członkowskim - masowe przesiedlenia". Według niego, termin "relokacja" jest bowiem eufemizmem, pod którym "kryje się konieczność wyselekcjonowania - według nie wiadomo jakich kryteriów - 7 tys. osób, przetransportowania ich siłą do Polski, i przetrzymania w Polsce, również siłą, wbrew ich woli".
Bo przecież gdybyśmy zachowali się zgodnie ze standardami europejskimi, to po przyjeździe do Polski, po identyfikacji, nadaniu im dokumentów tożsamości, oni są wolni i nie moglibyśmy ich zatrzymać w kraju, oni mogliby podróżować po całej Europie - dodał.
Pytany, czy takie oczekiwania - utrzymania przyjętych przez Polskę uchodźców na jej terytorium czy niedopuszczenia do ich przedostania się do innych krajów UE - były kiedykolwiek wprost formułowane przez stronę unijną, szef dyplomacji odpowiedział: "Takie jest założenie, że państwo, które ich przyjmie, zatrzyma ich na swoim terytorium".