Szef MSW Niemiec: w każdej chwili trzeba się liczyć z zamachem terrorystycznym
Zagrożenie terrorystyczne w Niemczech jest niezmiennie wysokie - ostrzegł Horst Seehofer. Minister spraw wewnętrznych Niemiec wyjaśnia, że nie chodzi tylko o ataki islamskich bojowników, ale również o działania grup skrajnie prawicowych.
- W każdej chwili trzeba się liczyć w Niemczech z zamachem terrorystycznym - powiedział minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer w kuluarach spotkania partii CSU w Monachium.
Zaznaczył, że cieszy spadek ogólnej przestępczości w kraju, ale ogromne obawy budzi zagrożenie terrorystyczne. - W Niemczech panuje wysoki stopień zagrożenia terrorystycznego każdego rodzaju - podkreślił szef MSW, nie precyzując jednak, na ile realne jest to niebezpieczeństwo w najbliższym czasie.
- Zatrzymanie siedmiu osób podejrzanych o tworzenie skrajnie prawicowego ugrupowania terrorystycznego jest realizacją naszej zasady "zero tolerancji wobec prawicowych radykałów i ekstremistów". Dlatego ostra interwencja policji i wymiaru sprawiedliwości jest słuszna - dodał Seehofer.
W skoordynowanej akcji z udziałem ponad stu funkcjonariuszy policji w pierwszy dzień października w Saksonii i Bawarii zatrzymano siedem osób.Wszyscy są podejrzani o założenie, razem z jeszcze jednym mężczyzną, skrajnie prawicowego ugrupowania terrorystycznego "Rewolucja Chemnitz".
"Próbna generalna" przed Dniem Jedności Niemiec
Już 14 września podejrzani razem z sympatykami prawicowej ekstremy zaatakowali i zranili w Chemnitz szereg obcokrajowców. Według rozeznania Prokuratury Federalnej miała to być "próba generalna" przed akcją planowaną przez nich na 3 października - w Dzień Jedności Niemiec.
- Dotychczasowe śledztwo wykazało, że podejrzani uważają się za wiodące postacie środowiska chuliganów, skinheadów i neonazistów w Chemnitz i okolicy - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Federalnej.
"Sueddeutsche Zeitung" pisze, powołując się na kręgi śledcze, że z podsłuchanych rozmów telefonicznych i czatów wynika, iż podejrzani chcieli nie tylko szerzyć strach, ale przenicować całe społeczeństwo. W osiągnięciu celu miały pomóc planowane ataki na polityków, dziennikarzy i wszystkie inne osoby, które opowiadają się publicznie za wolnościowym i demokratycznym porządkiem.
Odnosząc się do stosunkowo silnego skrajnie prawicowego środowiska w landach wschodnioniemieckich Seehofer zaznaczył, że "ruchy terrorystyczne istnieją w każdym niemieckim landzie".
"Task force" w Saksonii
Polityk SPD i ekspert ds. polityki wewnętrznej Burkhard Lischka z uznaniem wypowiedział się tymczasem o podejściu Prokuratury Generalnej, która „wyraźnie odcięła się od relatywizacji” reprezentowanej przez urzędującego jeszcze szefa Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Hansa-Georga Maaßena.
Maaßen podał w wątpliwość autentyczność opublikowanego w internecie wideo z rasistowskich rozruchów w Chemnitz i ostrzegał przed celowo fałszowanymi informacjami, nie przedstawiając jednak żadnych dowodów na potwierdzenie swoich słów.
Zdaniem posła do Bundestagu z ramienia Zielonych Konstantina von Notz spór wokół interpretacji wypadków w Chemnitz przesłania właściwy problem. - To wysoka zdolność mobilizacji sił, znakomita sieć kontaktów i bardzo realne zagrożenie, jakie stanowią skrajnie prawicowe ugrupowania - stwierdził parlamentarzysta.
Saksońska policja utworzyła tymczasem grupę szybkiego reagowania.
- Policyjna specgrupa ma podjąć pracę w policyjnym centrum do walki z terroryzmem - poinformował minister spraw wewnętrznych Saksonii Roland Woeller (CDU)
.
(afp, dpa, epd, rtr / stas)
Przeczytaj też: Niemiecka prasa: Saksoński rząd powinien od siebie zacząć rozprawę z prawicowym ekstremizmem
Chemnitz: prawicowi ekstremiści podejrzani o terroryzm