Szczygło: Wysłanie wojska do Iraku było dobrym pomysłem
Nigdy nie jest tak, że wojsko jest
wysyłane na misję bez żadnych ograniczeń. Wszelkie decyzje będą
podejmowane wspólnie w gronie państw, które biorą udział w tej
operacji. - powiedział Aleksander Szczygło w wywiadzie dla "Życia Warszawy".
"Życia Warszawy":Czy wie Pan już, kiedy dokładnie nasz kontyngent ma osiągnąć gotowość operacyjną w Afganistanie?
Aleksander Szczygło: Wiem. Nic więcej nie powiem.
Ostatnio okazało się, że nasi żołnierze trafią nie tylko do wschodniej, ale także do południowej części Afganistanu - do Kandaharu. Jaka to będzie jednostka?
- Tam trafią tylko żołnierze sił specjalnych.
Czy jest coś, co Pana niepokoi, jeśli chodzi o przygotowanie naszego kontyngentu do misji w Afganistanie?
- Raczej nie, pomijając ostatnie informacje "Życia Warszawy" o wadliwych butach przeznaczonych dla żołnierzy wyjeżdżających na misje. Nie lekceważę tego sygnału i poleciłem naczelnemu prokuratorowi wojskowemu sprawdzić tę sprawę. W czasie mojego trzydniowego pobytu w Afganistanie zobaczę na własne oczy wszystkie bazy, do których trafią nasi żołnierze.
Deklaruje Pan zamiar wprowadzenia 30-, 40-latków na dowódcze stanowiska w naszej armii. Co chce Pan przez to osiągnąć?
- Uważam, że przyszedł czas, aby większą odpowiedzialność za Wojsko Polskie przejęło nowe pokolenie. Nie widzę powodów, aby młodzi oficerowie znający teorię wojskową i mający praktykę z misji np. w Iraku czy Afganistanie nie zaczęli zajmować najważniejszych stanowisk w armii. Musimy wyciągnąć korzyści ze skutków dobrego pomysłu poprzedniego prezydenta, jakim było wysłanie naszych żołnierzy do Iraku. 11 tysięcy żołnierzy, którzy tam byli, są to ludzie, którzy wiedzą, o co w wojsku chodzi.
Czy zawartość raportu Antoniego Macierewicza, dotyczącego nieprawidłowości w WSI, zaspokoiła Pańskie oczekiwania?
- Dla niektórych osób raport powinien oznaczać śmierć cywilną. Politycy w nim wymienieni bezczelnie tłumaczą, że nie wiedzieli, co się dzieje w WSI. W takim razie ja się pytam, po co byli prezydentami, premierami czy ministrami obrony narodowej. (PAP)