Szczygło: przepraszam żołnierzy, nie chciałem urazić
Najbardziej obawiałem się witania żołnierzy w trumnach, nigdy nie przypuszczałem, że będzie taka sprawa, która kładzie się cieniem na polskich siłach zbrojnych - wyznał b. minister obrony narodowej Aleksander Szczygło. Nie oceniam tej sytuacji. Przepraszam żołnierzy i wszystkich tych, którzy poczuli się oburzeni moimi wczorajszymi słowami - powiedział Szczygło.
W wyemitowanym TVN późnym wieczorem w poniedziałek programie "Superwizjer" Szczygło, pytany o swoją wiedzę na temat zajścia, powiedział że "trwa postępowanie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności sprawy". Odchodząc, wyraźnie poirytowany, powiedział do dziennikarki: "proszę nie mówić do mnie, że ja mam jakąś odpowiedzialność za to, że banda durniów strzela do cywili".
B. minister nie chciał odpowiadać, czy żołnierze, podejrzani o ostrzelanie Afgańskiej wioski w Nangar Khel, powinni odpowiadać z wolnej stopy. Wytłumaczył: każda moja odpowiedź byłaby sugestią dla sądu i ujawnieniem tajemnicy państwowej.
Politycy - mówił Szczygło - którzy już teraz dokonują jakichś ocen po prostu nie mają pełnej informacji.
Ja jestem jeszcze przed przesłuchaniem w prokuraturze wojskowej. Podczas takiego przesłuchania będę się starał przekazać wszystkie informacje, które mam o tej sprawie - mówił Aleksander Szczygło, dodając, że nie dostał jeszcze wezwania na takie przesłuchanie, ale "wie, że takie wezwanie będzie". Na pytanie o to, w jakim charakterze odrzekł: świadka.
Szczygło zaprzeczył też, jakoby zabrał do bazy Bagram w Afganistanie dwóch z żołnierzy, którzy ostrzelali afgańską wioskę Nangar Khel.
Według zeznań informatora "Superwizjera" TVN, w sprawę tuszowania zajścia w Nangar Khel mieli się włączyć wysoko postawieni oficerowie, m.in. gen. Marek Tomaszycki (dowódca I zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie). Generał miał powiedzieć, żebyśmy się nie martwili. Weźmie nas do bazy w Bagram i tam dokończymy misję - mówi informator.
Z kolei Szczygło, według informatora "Superwizjera", miał zabrać samolotem dwóch żołnierzy, którzy uczestniczyli w masakrze w Nangar Khel.
Pytany na konferencji prasowej w Sejmie, czy zabrał dwóch żołnierzy do bazy Bagram, Szczygło odparł: Jeżeli chodzi o wizytę w Bagram to zaszło jakieś nieporozumienie: to nie jest żadna tajemnica, to jest po prostu nieprawda.
Wyjaśniał, że w Bagram był tylko dwukrotnie: pierwszy raz jeszcze przed wysłaniem polskich żołnierzy do Afganistanu, pod koniec lutego 2007.
Ale wtedy jechałem samochodem z Kabulu do Bagram, więc nie można mówić o zabieraniu kogokolwiek, szczególnie że prawdopodobnie tych żołnierzy jeszcze wtedy w Afganistanie nie było - powiedział.
Po raz drugi - jak relacjonował - był w Bagram 30 października ub.r. na uroczystości przekazania dowództwa II zmianie PKW.
Przyleciałem wtedy z Warszawy do Bagram, a po uroczystości wróciłem samolotem do Warszawy. Z logistycznego punktu widzenia nie było takiego przelotu - powiedział Szczygło.
B. szef MON poinformował też, że był w Afganistanie cztery razy, że odwiedzał tam polskie bazy i latał: z Kabulu do Gardez, z Gardez do Sharany, z Sharany do Wazi Kwa, z Wazi Kwa do Ghazni oraz z Ghazni do Kabulu.