Szczury wychodzą z toalet. Ludzie są zdesperowani
Gryzonie dają się we znaki mieszkańcom dużych miast. Dokuczają też lokatorom wiejskich posesji, którzy próbują radzić sobie na własną rękę z plagą szczurów. Ubocznym skutkiem tych działań jest tragiczna seria zatruć preparatami zwalczającymi gryzonie.
Właściciel firmy deratyzacyjnej w Warszawie opowiada o szczurach wychodzących z toalet i przyznaje, że ludzie są zdesperowani. Niektórzy sięgają po radykalne metody, bo uważają, że nie sposób sobie z tym problemem inaczej poradzić.
O problemach Wrocławia, w którym panuje plaga szczurów, mówiła w zeszłym roku cała Polska. Teraz ten sam koszmar przeżywają mieszkańcy Krakowa.
Stolica Małopolski tego lata odnotowała drastyczne nasilenie szczurzej plagi. Gryzonie biegają po balkonach kamienic i bloków i przedostają się do mieszkań. Są problemem między innymi w Grzegórzkach, w okolicy Starego Kleparza i w samym centrum miasta np. na Plantach. Po akcji deratyzacyjnej, jak twierdzą mieszkańcy, pojawiło się jeszcze więcej intruzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", krakowski magistrat przypomina, że obowiązek deratyzacji spoczywa przede wszystkim na właścicielach nieruchomości. Jednak po ostatniej tragicznej serii zatruć, pojawiają się wątpliwości, czy zwalczanie szkodników na własną rękę jest bezpieczne.
Problem ze szczurami. Jak poradzić sobie z gryzoniami w bezpieczny sposób?
Ludzie w sieci kupują profesjonalne trutki. Ich niewłaściwe użycie może być śmiertelnie niebezpieczne. W ostatnim czasie doszło do kilku tragicznych w skutkach zatruć. Ofiarami są dzieci, które są najbardziej podatne na działania środków chemicznych wchodzących w skład takich preparatów.
Śmiertelnie trujący środek można kupić przez internet bez zezwolenia. Teoretycznie trzeba przy takim zakupie poświadczyć, że jest się osobą pełnoletnią i posiada się zaświadczenie w zakresie stosowania środków ochrony roślin.
Jednak w praktyce, jak sprawdzili reporterzy "GW", zamówienie dostawy preparatu do paczkomatu zrealizować można w kilka minut, bez żadnych formalności. Cena kilograma trutki to 120 zł.
Czytaj też: Wielkie zmiany na wsi. To odpowiedź na kryzys
- Tego typu preparaty są bardzo skuteczne, ale też śmiertelnie niebezpieczne. Fosforek glinu w zetknięciu z powietrzem i wilgocią zaczyna wydzielać fosforowodór, który działa jak cyklon B. Tymczasem ludzie bez namysłu kupują to w internecie, a potem wtykają na przykład w elewację domu, żeby pozbyć się gryzoni, stąd seria tragicznych zatruć - mówi w rozmowie z gazetą Dawid Markowski z firmy deratyzacyjnej Efekt DDD z Andrychowa.
Ministerstwo Rolnictwa zareagowało na to nasilenie niepokojących przypadków. Jeszcze w tym tygodniu w resorcie ma odbyć się w tej sprawie spotkanie z ekspertami.
Przeczytaj również: Pijany prowadził auto. Policjanci osłupieli, gdy pokazał prawo jazdy
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji, Tomasz Karaś, zaznacza, że w trakcie tego posiedzenia z przedstawicielami resortu będzie zabiegać o wprowadzenie zakazu sprzedaży tego typu środków przez internet. Uważa też, że w przypadku sprzedaży stacjonarnej należy wprowadzić obowiązek przedstawiania sprzedawcy zaświadczenia o odbytym szkoleniu.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", Onet.pl