Panie doktorze, na jak długo ta szczepionka może dać nam odporność na zakażenie koronawirusem? Wczoraj,
kiedy było to takie pokazowe przed wszystkimi szczepienie tych pierwszych lekarzy służby zdrowia w
szpitalu w Warszawie, usłyszeliśmy, że to nawet 2 lata. Że taką możemy uzyskać odporność po tej
szczepionce. Czy rzeczywiście przez aż 2 lata możemy być odporni na zakażenie?
Oczywiście
nie mamy w tej chwili badań klinicznych tej konkretnej szczepionki, natomiast biorąc pod uwagę
badania innych szczepionek RNA, które są przecież prowadzone od 2005 roku, możemy
spodziewać się, że odporność po tej szczepionce będzie trwała przynajmniej 2
lata. Dlaczego mówię "przynajmniej"? Dlatego że my posiadamy oprócz przeciwciał, jeszcze coś, co
się nazywa odporność komórkowa czy też pamięć immunologiczna. I mimo że spadają
poziomy przeciwciał z czasem, to pojawia się ta pamięć immunologiczna w kontakcie z
wirusem. Czyli inaczej mówiąc, nawet jeśli brakuje w naszej krwi przeciwciał, to komórki,
które są w naszych węzłach chłonnych, bardzo szybko potrafią wyprodukować nowe porcję przeciwciał w kontakcie z
wirusem. Czyli tak czy inaczej zapobiegnie to zachorowaniu. I to jest ważne, żebyśmy mieli
świadomość, my teraz w jakimś sensie kupujemy czas. Czyli szczepiąc, kupujemy
ten czas do ewentualnych dalszych posunięć. Być może będzie potrzebna
jeszcze dawka przypominająca za 2 lata, zobaczymy. A może wirus się na tyle zmieni, że trzeba będzie zmienić skład
szczepionki. Tego też nie wiemy. Ale nam chodzi o to, żeby dziś tu i teraz zatrzymać falę zachorowań
i przywrócić normalne życie. Wiele osób deklaruje w tej chwili w
rozmowach, że jest już u kresu wytrzymałości, nie może już dłużej się izolować od rodziny, ma problemy
psychologiczne - to są naprawdę ważne argumenty, aby jak najszerzej realizować
szczepienia.
Panie
doktorze, pojawia się także bardzo wiele pytań od ozdrowieńców, którzy chcą na przykład odwiedzać swoich bliskich.
Czy, jeżeli ktoś jest ozdrowieńcem, mamy pewność, że nie zaraża osób bliskich? Bo wśród naszych
internautów pojawiają się takie też pytania, czy to prawda, że ozdrowieniec jeszcze do miesiąca, od momentu zakażenia,
no może zakażać inne osoby.
Nie, to jest niewłaściwa, nieprawdziwa informacja. Ozdrowieńca poznajemy
po tym, że on już nie posiada w swoim organizmie aktywnego wirusa. Może tutaj
cześć osób myli pojęcia. To znaczy test genetyczny
może być dodatni jeszcze przez kilkanaście nawet tygodni po przechorowaniu, ale on nie oznacza
zakaźności. To jest właśnie ta ogromna różnica, że możemy wydalać jakby
resztki wirusa jeszcze przez kilka-kilkanaście tygodni po chorobie, a nie oznacza to, że jesteśmy zakaźni.
Dlatego że te cząstki wirusa są już nie, po prostu, nieaktywne. Dlatego
moja propozycja jest taka: jeśli państwo jesteście pozdrowieniami i macie stwierdzony poziom
przeciwciał we krwi, to z cała pewnością jesteście bezpieczni dla swojego otoczenia. Bywa
czasami tak, że osoba, która jest ozdrowieńcem nie ma tych przeciwciał. Ja zachęcam państwa do robienia tych badań z
krwi, bo one właśnie mówią o tym czy myśmy przechorowali efektywnie tę chorobę i mamy odporność,
czy też nie wytworzyliśmy przeciwciał i wtedy powinniśmy przede wszystkim też myśleć w pierwszej kolejności o szczepieniach.