Szczepienia na COVID zwalniają. Scenariusz dra Grzesiowskiego nie brzmi optymistycznie
Przeciwko koronawirusowi szczepimy więcej osób, niż rejestruje się w systemie, i wkrótce osób do przyjęcia szczepionki na COVID może zwyczajnie zabraknąć - wynika z danych przedstawionych przez rząd. Jak w rozmowie z WP mówi dr Paweł Grzesiowski, kluczem do zwiększenia frekwencji nie jest planowana "loteria" z nagrodami. - To niestety nie jest ostatnia prosta - zaznacza ekspert.
26.05.2021 07:06
- Dzisiaj osiągniemy ok. 50 proc. osób pełnoletnich, które zarejestrowały się w systemie lub przyjęły już 1 dawkę szczepionki na COVID. Każdego dnia ponad 200 tys. osób zapisuje się na szczepienia. Notujemy w ostatnich tygodniach ponad 2 mln szczepień tygodniowo - mówił minister Michał Dworczyk w czasie wtorkowej konferencji dotyczącej Narodowego Programu Szczepień.
Szczepienia na COVID. Rząd przedstawił dane. "Czeka nas stagnacja"
Jeżeli dane nie kłamią, ze słów ministra Michała Dworczyka możemy wyczytać jedno - szczepimy więcej osób, niż jest chętnych, i wkrótce osób do przyjęcia szczepionki na COVID może zwyczajnie zabraknąć.
O wiszącej nad Polską groźbie czarnego scenariusza Wirtualna Polska rozmawiała z drem Pawłem Grzesiowskim, ekspertem Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19. - Za chwilę będziemy mieli stagnację. Widać to zwłaszcza w grupach osób starszych. Tam osób chętnych do szczepień jest coraz mniej. Czas nie pracuje na korzyść osób w wieku 50 i 50+ - podkreśla immunolog.
Szczepienia na COVID. Grzesiowski: nie wystarczy zachęcać loterią
W opinii eksperta problem jest widoczny gołym okiem w większości grup wiekowych, a wynika on ze sposobu myślenia osób poniżej 50. roku życia. Wiele z nich, zdaniem specjalisty, uważa, że koronawirus nie jest groźny dla osób w ich wieku. - Musimy dokładnie poznać to zjawisko - dlaczego ludzie nie chcą się szczepić. Nie wystarczy zachęcać wygraną na loterii. Nie do końca wierzę w to, że taka promocja skusi wielu ludzi do szczepienia się - tłumaczy Grzesiowski, komentując plany rządu, których celem jest zachęcenie Polek i Polaków do szczepień przeciwko koronawirusowi.
- Loteria na pewno promuje akcję szczepień, ale nie wpłynie znacząco na frekwencję. Potrzebne jest wielokierunkowe działanie, a tylko rząd ma wszelkie narzędzia ku temu. Ma dane, ludzi, środki, to powinno się już dziać. Już teraz powinniśmy docierać do tych, którzy mają problem z dotarciem na szczepienia albo nie chcą się szczepić - dodaje ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej.
Zdaniem specjalisty, nie jest pewne, czy wiarygodne są deklaracje dotyczące liczby chętnych do przyjęcia szczepionki na COVID, które we wtorek przedstawił minister Dworczyk. Z zaprezentowanych przed rząd badań wynika, że taką gotowość zgłasza 70 proc. dorosłych Polaków.
- Byłby to niezły wskaźnik, gdyby była to rzeczywista liczba osób, które przyjdą na szczepienie. Niestety są osoby, które się zapisują, ale potem nie przychodzą. Jestem zwolennikiem komentowania twardych danych i zrealizowanych działań, a nie teoretycznych wyliczeń. Wiele osób nie przyznaje się w ankietach do tego, że nie chcą się szczepić - podkreśla dr Paweł Grzesiowski.
Ekspert tłumaczy również, że coraz trudniej przewidywać odporność populacyjną w kontekście COVID-19. Wszystko to z powodu tego, że wirus mutuje, a co za tym idzie, zmienia się próg wymaganej odporności. - Pamiętajmy, że odporność populacyjna, nawet przy śwince, której zakaźność jest niższa niż koronawirusa, wynosi 85 proc., dla odry to już 95 proc. Rozmawiamy o pewnych wartościach, które na razie są dla nas nieosiągalne - mówi immunolog.
"Ostatnia prosta" w szczepieniach? Grzesiowski: to hasło mylące
Zdaniem Grzesiowskiego za wcześnie jest na promocyjne hasło "ostatniej prostej" walce z pandemią. - Mamy problem z budzeniem nieuzasadnionego optymizmu. Dla mnie hasło "ostatni prosta" może być mylące, bo daje do zrozumienia, że już blisko do mety, czyli zaraz będzie koniec pandemii, a tak jeszcze nie można powiedzieć - podkreśla ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej.
- Sugerowanie ludziom prostych rozwiązań, że wystarczy się zaszczepić i będzie koniec pandemii, jest niezgodne z aktualną wiedzą. W medycynie wolimy mówić o tym co wiadomo, a co jest niepewne, bo wtedy jesteśmy wiarygodni. Obawiam się, że hasła o "ostatniej prostej" będą powodowały rozluźnienie dyscypliny, co może doprowadzić do kolejnej fali zakażeń - zaznacza dr Paweł Grzesiowski.
Ekspert, co podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, oczekuje większej "wstrzemięźliwości" przy tworzeniu kolejnych akcji promocyjnych. Podkreśla też znaczenie edukacji i popularyzacji wiedzy, bo jak zaznacza, pandemia to zjawisko cykliczne. - To, że dziś mamy spadki, nie oznacza, że wkrótce nie będziemy na szczycie kolejnej fali zakażeń. To niestety nie jest ostatnia prosta - podkreśla dr Paweł Grzesiowski.