"Szczątki 25 ofiar dotarły po pogrzebach, to horror"
Szczątki 25 ofiar katastrofy dotarły do Polski kilka dni temu - powiedział w Polskim Radiu publicysta Jan Pospieszalski oburzony, że dopiero teraz przetransportowano fragmenty ciał ludzi, którzy wcześniej zostali już pochowani w uroczystych pogrzebach. Kilka dni temu RMF FM informowało, że szczątki przyleciały do Polski tak późno, ponieważ nie były wcześniej zidentyfikowane.
06.05.2010 | aktual.: 06.05.2010 14:12
- Samolot ze szczątkami 25 osób przylatuje już po pogrzebach, to jakiś horror, co muszą czuć te rodziny - mówił gość "Salonu Politycznego Trójki". Zapytany dlaczego nie informują o tym media, Pospieszalski odpowiedział, że być może jest to tak bolesne dla rodzin, że "nie wskazujemy tych konkretnych osób, których to dotyczy".
Publicysta Jan Pospieszalski zarzucił opieszałość polskim władzom w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu. Podkreślił, że jest czymś niebywałym, iż miejsce katastrofy smoleńskiej nie zostało dokładnie przeszukane. Pospieszalski zaznaczył, że winę za taki stan rzeczy ponosi polski rząd.
Gość "Trójki" odnosząc się do akcji uczczenia Rosjan zabitych na terenie Polski w drugiej wojnie światowej zauważył, że trzeba rozgraniczyć poległych od sprawy, którą przynieśli do naszego kraju. Dodał, że najlepszym dniem do uczczenia poległych Rosjan byłby pierwszy listopada.
"Nie manipulowałem opiniami"
Jan Pospieszalski mówiąc o swoim filmie "Solidarni", krytykowanym za stronniczość zapewnił, że odzwierciedla on rzeczywiste nastroje ludzi po katastrofie. Zaznaczył, że ludzie sami podchodzili do kamery i mówili o swoim bólu, patriotyzmie, trosce o państwo i szacunku dla Lecha Kaczyńskiego. Dodał, że nie dokonywał selekcji opinii ludzi, którzy wypowiadali się przed kamerą i że jest gotów udowodnić to przed sądem.
W dniach żałoby narodowej po katastrofie pod Smoleńskiem Pospieszalski nagrywał wypowiedzi osób, gromadzących się przed Pałacem Prezydenckim. Część z nich została wyemitowana w jego programie "Warto rozmawiać". Z nagrań powstał też film dokumentalny autorstwa Ewy Stankiewicz i Pospieszalskiego "Solidarni 2010". Wśród wyemitowanych wypowiedzi znaczące były głosy wyrażające podejrzenie, że katastrofa nie była "przypadkiem", mnożyły się podejrzenia, że mógł to być zamach, powtarzały się oskarżenia pod adresem Rosjan.
Program Pospieszalskiego wywołał dyskusję w mediach. We wtorek Rada Etyki Mediów wydała oświadczenie, w którym podzieliła oburzenie wielu widzów sposobem relacjonowania przez Jana Pospieszalskiego w TVP1 przeżyć ludzi przychodzących w dniach żałoby pod Pałac Prezydencki.
"W relacjach tych pojawiały się oskarżenia pod adresem przeciwników prezydenta Lecha Kaczyńskiego, stwierdzenia, że Polska nie jest krajem demokratycznym, sugestie spiskowe dotyczące katastrofy pod Smoleńskiem" - przypomniała REM w oświadczeniu.
Rada zauważyła przy tym, że "red. Pospieszalski reagował na takie wypowiedzi aprobująco, powtarzając niektóre, oddając głos dwukrotnie tym samym interlokutorom, co miało znamiona manipulacji".
"W opinii REM naruszył zapisane w Karcie Etycznej Mediów zasady obiektywizmu, a także szacunku i tolerancji, co jest szczególnie naganne w sytuacji dramatycznych i bolesnych przeżyć całego społeczeństwa" - orzekła REM.