"Sytuacja dojrzała do podjęcia decyzji. Ja ją podjąłem"
Prezydent Bronisław Komorowski powiedział, że dalsze pozostawienie krzyża przed Pałacem Prezydenckim "groziłoby daleko idącymi stratami dla autorytetu państwa i Kościoła". Jak dodał, "sytuacja dojrzała do tego, żeby odpowiednie decyzje podjąć". "Ja je podjąłem" - oświadczył.
16.09.2010 | aktual.: 16.09.2010 19:51
- Odnoszę wrażenie, że to ciąży i szkodzi wszystkim, łącznie z Prawem i Sprawiedliwością. Myślę więc, że wszyscy są zainteresowani tym, żeby sprawa została definitywnie zakończona. Jednak problem polegał na tym, że wszyscy byli tym zainteresowani, a nikt nie chciał tego zrobić. Nie ma co ukrywać, sytuacja dojrzała do tego, żeby podjąć odpowiednie decyzje. Ja je podjąłem. Podjąłem w przekonaniu, że to służy również umocnieniu soborowej zasady poszanowania i wzajemnej autonomii państwa i Kościoła - podkreślił prezydent.
Co dalej z krzyżem?
Prezydent pytany o dalsze losy krzyża powiedział, że chce doprowadzić do pełnego wykonania umowy z 21 lipca, podpisanej przez kancelarię prezydenta, Kurię Metropolitalną Warszawską i organizacje harcerskie, która przewiduje przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny w Warszawie. - To w tę stronę zmierza - wyjaśnił Bronisław Komorowski. - Być może będzie jeszcze etap dodatkowy, wynikający z apelu 28 rodzin ofiar katastrofy, które zaproponowały zawiezienie krzyża w ramach swojej pielgrzymki do Smoleńska 10 października. Jestem jednak przekonany, że finałem tych wszystkich działań będzie umieszczenie na stałe krzyża w kościele św. Anny - przyznał prezydent.
- Wydaje się, że wydarzyło się już zbyt wiele złego, jeśli chodzi o wykorzystywanie obecności krzyża żałobnego przed Pałacem Prezydenckim - zaznaczył Komorowski.
- Przedłużanie dotychczasowego stanu rzeczy groziłoby daleko idącymi stratami dla autorytetu państwa, dla autorytetu Kościoła, a także pogłębieniem dyskomfortu zdecydowanej większości ludzi wierzących w Polsce, którzy obserwowali z niepokojem grę polityczną toczoną wokół krzyża oraz zachowania, które uwłaczają jego godności - podkreślił.
Uszanujmy opinię rodzin
Pytany o sprawę pomnika ofiar katastrofy, prezydent stwierdził, że przede wszystkim należy uszanować opinię rodzin. - Trzeba pozwolić im na spokojne, wspólne przeżycie pamięci o katastrofie, bo być może z tego wspólnego przeżycia powstanie jakiś wspólny pomysł czy wspólna opinia. Bardzo tego oczekuję - powiedział prezydent.
- Zapewne rodziny staną w obliczu jednego bardzo ważnego pytania. To pytanie stoi też przed całą polską opinią publiczną: czy należy budować klasyczny monument, czy też upamiętnić wszystkie ofiary poprzez budowę żywego pomnika, a więc np. instytucji służącej rozwiązywaniu najboleśniejszych problemów innych ludzi. Z taką inicjatywą zbudowania hospicjum dla dzieci wystąpiła siostra Małgorzata Chmielewska.
- Poczekajmy więc, niech rodziny ofiar rozważą wszystkie propozycje w swoich sercach i umysłach. Poczekajmy na opinie tych, którzy mają najwyższe prawo do wypowiadania się w tej sprawie - apelował prezydent.