Krzyż zniknął sprzed Pałacu. Biskupi nic nie wiedzieli
Przed Pałacem Prezydenckim nie ma już krzyża upamiętniającego czas żałoby po tragicznej katastrofie pod Smoleńskiem. Krzyż został usunięty ok. godz. 8 rano. Szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski poinformował, że został on przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim. Bp Tadeusz Pieronek powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że jest zadowolony z tej decyzji. - To właściwy krok w zażegnaniu tego wszystkiego, czym mogła grozić eskalacja konfliktu - podkreślił. Obrońcy krzyża zapowiadają jednak, że na Krakowskim Przedmieściu postawią inny krzyż. - Konferencja Episkopatu Polski nie wiedziała o przeniesieniu krzyża - mówi rzecznik tej instytucji ks. Józef Kloch.
16.09.2010 | aktual.: 16.09.2010 14:59
Prezydent Komorowski wiedział o przeniesieniu
- Krzyż został przeniesiony do kaplicy w Pałacu Prezydenckim. Umieszczono go obok niedawno odsłoniętej tablicy pamiątkowej - powiedział szef Kancelarii Prezydenta RP Jacek Michałowski. Dodał, że docelowym miejscem krzyża jest kościół św. Anny w Warszawie, ale w tej chwili nie wiadomo jeszcze, kiedy dojdzie do przeniesienia. - Nastąpi to, gdy strona kościelna będzie gotowa na przyjęcie krzyża - powiedział.
Michałowski tłumaczył, że towarzyszył osobom, które przenosiły krzyż. - Podeszliśmy do niego ok. godz. 8 rano i przenieśliśmy go do kaplicy w Pałacu. Nie towarzyszyli nam w tym przedstawiciele Kościoła - mówił.
Pytany, dlaczego na przeniesienie krzyża zdecydowano się akurat 17 września, Michałowski odpowiedział: Nie było specjalnego powodu, żeby to było akurat dzisiaj. - Zdecydowaliśmy się to zrobić, ponieważ w pewnym sensie, można powiedzieć, że poczuliśmy, że jesteśmy już z tym problemem zupełnie sami - tłumaczył. W jego ocenie każdy termin byłby "tak samo zły lub tak samo dobry".
Michałowski podkreślał, że uważa przeniesienie krzyża do kaplicy jako "pewien krok" na drodze do realizacji umowy między kancelarią, harcerzami i stroną kościelną, zakładającej umieszczenie krzyża w kościele św. Anny.
Dodał, że decyzja o przeniesieniu krzyża była "niezależną decyzją" prezydenckiej kancelarii, a o terminie w środę późnym wieczorem zostali poinformowani: premier Donald Tusk, marszałek sejmu Grzegorz Schetyna i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- Trwanie dotychczasowego stanu rzeczy godziło w autorytet państwa i Kościoła i raniło uczucia religijne wielu Polaków. Krzyż stał się zakładnikiem gry politycznej i sporów światopoglądowych pomimo apeli biskupów o przeniesienie go w godne miejsce - oświadczył Michałowski.
Poinformował też, że zdjęcia m.in. Lecha i Marii Kaczyńskich, które zabrano razem z krzyżem, zostały wystawione w Sali Rycerskiej, sąsiadującej z prezydencką kaplicą i "przez jakiś czas na pewno tam będą".
To dobra decyzja i myślę, że przez wielu Polaków i warszawiaków oczekiwana - powiedział w Brukseli premier Donald Tusk, komentując sytuację na Krakowskim Przedmieściu. - Krzyż i to miejsce stało się pretekstem, by tworzyć konflikt. Lepiej późno niż wcale - dodał.
Bp Pieronek: to właściwy krok
Bp Tadeusz Pieronek powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że jest zadowolony z tej decyzji. - To właściwy krok w zażegnaniu tego wszystkiego, czym mogła grozić eskalacja konfliktu, jakiego byliśmy świadkami przez ostatnie tygodnie. Ta decyzja zakończy grę polityczną, szarganie krzyża i wykorzystywanie go przez polityków - mówił bp Pieronek. Dodał, że stało się to, co powinno się stać już dawno, zaraz po podpisaniu porozumienia.
Warszawska Kuria Metropolitalna oświadczyła, że przeniesienie krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego jest realizacją sugerowanego przez biskupów rozwiązania, by oddzielić sprawę krzyża od sprawy upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Poinformowano też, że krzyż, zabrany do kaplicy pałacu prezydenckiego, odwiedzi także miejsce katastrofy smoleńskiej, a potem trafi do kościoła św. Anny. W oświadczeniu czytamy, że przeniesienie krzyża sprzed Pałacu ma swoje odniesienie do komunikatu z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych, ogłoszonego na Jasnej Górze z 25 sierpnia.
Rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej, ks. dr Robert Nęcek nie chciał komentować decyzji kancelarii prezydenckiej, bo jak mówi, należy poczekać na oficjalny komentarz Konferencji Episkopatu Polski. Kanclerz Warszawskiej Kurii Metropolitalnej ks. Grzegorz Kalwarczyk powiedział, że kaplica w Pałacu Prezydenckim jest godnym miejscem dla krzyża. - Kościół wielokrotnie apelował o godne traktowanie krzyża i nieszarganie go - podkreślił ks. Kalwarczyk.
Modlitwy obrońców krzyża
Na Krakowskim Przedmieściu jest kilkanaście osób z grupy tzw. "obrońców krzyża", którzy czuwali przed Pałacem w nocy. Straż miejska dała im pół godziny, by spakowały się i odeszły. W przeciwnym razie strażnicy zagrozili, że użyją siły. Niektórzy z zebranych modlą się pod przewodnictwem misjonarza, który przyjechał na urlop do Polski z Afryki. Jedna z kobiet gra na skrzypcach. Jest dość spokojnie, ale przed Pałacem stoi wielu policjantów i strażników miejskich. Jeden z obrońców krzyża powiedział Wirtualnej Polsce, że być może w miejscu zabranego symbolu zostanie postawiony prowizoryczny krzyż.
Informację tę potwierdził Dariusz Wernicki ze Społecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża. I nie wyklucza, że przed Pałacem może pojawić się więcej niż jeden krzyż. – Niech prezydent przygotuje się na to, że Polacy pokażą, że symbol krzyża jest istotny dla Polski i naszego narodu – mówi Wernicki. Póki co obrońcy krzyża już zapowiadają, że zamierzają stworzyć symboliczny krzyż ułożony z kwiatów i zniczy. – To będzie taki udawany krzyż – mówi Wirtualnej Polsce Halina z Warszawy, obrończyni krzyża.
Wernicki zapowiedział, że członkowie inicjatywy będą zbierać się przed Pałacem Prezydenckim i modlić do czasu, aż powstanie tam pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. - Szokuje nas, że nikt nie rozmawiał ze społeczeństwem. W kraju demokratycznym władza powinna rozmawiać i powinien zostać podpisany dokument, że będzie tutaj pomnik - powiedział.
Zdaniem Wernickiego prezydent Komorowski popełnia kolejną gafę. - Mimo naszych wielokrotnych próśb nikt z kancelarii prezydenta się z nami nie skontaktował. W Polsce nie rozwiązuje się sprawy krzyża tak, jak przystało to w kraju demokratycznym. Władza traktuje społeczeństwo bardzo źle - przekonuje. Jednocześnie wyraża nadzieję, że ktoś z kancelarii prezydenta jednak zdecyduje się wyjść i porozmawiać nt. planów postawienia pomnika ku czci ofiar smoleńskiej katastrofy. Część ludzi pod Pałacem trzyma w rękach kwiaty na znak swoich pokojowych zamiarów.
Reporterzy Wirtualnej Polski dowiedzieli się również, że w nocy pod Pałacem Prezydenckim pojawiła się nieznana obrońcom krzyża osoba, która była zainteresowana rozmową z nimi. Później ta sama osoba rozmawiała z policją. Być może jej zadaniem było wybadanie atmosfery wśród zwolenników pozostawienia krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
"Policyjne barierki na razie zostają"
Policyjne barierki przed Pałacem Prezydenckim na razie zostaną. - Ustawowym obowiązkiem policji jest dbanie o bezpieczeństwo. Mamy informacje, że 19 września planowana jest demonstracja, której uczestnicy mają zebrać się także przed Pałacem Prezydenckim - dlatego barierki na razie pozostaną, tym bardziej, że w tym miejscu dochodziło już wcześniej do incydentów - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński. Policjanci usunęli natomiast barierki stojące po drugiej stronie ulicy, przed Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - W tej chwili przed pałacem jest bardzo spokojnie - dodał Karczyński.
"To musiało się zdarzyć"
Grzegorz Schetyna komentując w Radiu Zet usunięcie krzyża mówił: - Rozumiem, że to jest realizacja porozumienia z lipca między Diecezją Warszawską a kancelarią prezydenta i zamyka sprawę. Uważam, że to wreszcie musiało się zdarzyć. Liczę, że to zakończy tę sprawę - dodał marszałek sejmu.
Także Bartosz Arłukowicz (Lewica) wyraził swoje zadowolenie w związku z usunięciem krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego. Polityk Lewicy w "Salonie politycznym Trójki" podkreślił, że ten symbol nie może być orężem w walce politycznej i źródłem niezdrowych emocji politycznych.
Arłukowicz dodał, że miejscem krzyża ustawionego przez harcerzy po tragedii smoleńskiej powinien być jeden z kościołów. Wyraził również nadzieję, że decyzja o usunięciu krzyża oczyści atmosferę polityczną w naszym kraju.
Beata Szydło, wiceprezes PiS, powiedziała, że przeniesienie krzyża do kaplicy Pałacu jest złamaniem porozumienia. - Zachowanie kancelarii prezydenta jest skandaliczne. Władza się nie sprawdza, jeżeli chodzi o postępowanie ws. krzyża - dodała.
"Spór o krzyż"
Drewniany krzyż stanął przed Pałacem Prezydenckim 15 kwietnia - ustawili go tam harcerze po katastrofie smoleńskiej. "Spór o krzyż" rozpoczął się 3 sierpnia, kiedy zgromadzeni na Krakowskim Przedmieściu ludzie uniemożliwili przeniesienie go do kościoła św. Anny.
Takie rozwiązanie zakładało porozumienie podpisane pod koniec lipca przez warszawską kurię, kancelarię prezydenta, organizacje harcerskie i Duszpasterstwo Akademickie Kościoła św. Anny. 5 sierpnia uczestnicy akademickiej pielgrzymki mieli zabrać go na Jasną Górę, po czym krzyż miał wrócić do kościoła św. Anny. Wobec protestów zrezygnowano jednak z przeniesienia symbolu.
Od tego czasu na Krakowskim Przedmieściu dochodziło do licznych awantur między zwolennikami pozostawienia krzyża i tymi, którzy chcieli jego przeniesienia. Przez całą dobę wartę pod Pałacem pełniła policja i straż miejska.
Czytaj więcej na temat zniknięcia krzyża: Był krzyż, a teraz go nie ma! Szukamy winnych