Syn wkopał ojca. To jedno słowo Michała mocno zaszkodzi Donaldowi Tuskowi
Michał Tusk sprawnie radził sobie z pytaniami o Amber Gold. Przez prawie 2,5 godziny przesłuchanie wydawało się nieuzasadnione, bo dotyczyło głównie lotnictwa w Polsce, a nie Amber Gold. Ale pod koniec pierwszej części młody Tusk stracił czujność i wypowiedział kilka słów, z których Prawo i Sprawiedliwość będzie robiło użytek przez długie lata.
"Razem wiedzieliśmy, że – mówiąc kolokwialnie – to lipa" - powiedział Michał Tusk podczas przesłuchania przed komisją śledczą ds. Amber Gold. To zdanie, które będzie w najbliższych dniach powtarzane setki i tysiące razy. Osadzone w kontekście nie brzmi już tak szokująco, bo po chwili Tusk dodał: "To nie jest sytuacja zero-jedynkowa. Wiedziałem o pewnych zastrzeżeniach i podjąłem pewną decyzją, pewne ryzyko" oraz "Jeśli chodzi o moją rozmowę z ojcem, to nie dowiedziałem się niczego nowego, poza samą opinią ojca, że to, co robię jest niemądre".
Ale nikt nie będzie zwracał uwagi na kontekst i znaczenie wypowiedzi - liczy się tylko "lipa". Prawo i Sprawiedliwość będzie na tej wypowiedzi budowało narrację, która mocno zaszkodzi Donaldowi Tuskowi. I to nie tylko teraz, w najbliższych dniach, ale przede wszystkim w przyszłości, gdyby Tusk zdecydował się na powrót do polskiej polityki.
Politycy partii rządzącej będą przekonywać, że ówczesny premier wiedział, że Amber Gold to oszustwo, a mimo tego nie zrobił nic, by to powstrzymać. Oczywiście bardziej widowiskowe byłoby przyznanie się Tuska do tego, że sam ostrzegł Marcin P. Ale słowa, na których można zbudować narrację o zaniechaniu też niewątpliwie przydadzą się politykom PiS.
To zdanie Michała Tuska jest i tak większym politycznym zyskiem dla PiS, niż można było się spodziewać po pierwszych dwóch godzinach przesłuchania. Przypominało ono raczej panel ekspercki na temat lotnictwa (swoją drogą bardzo ciekawy), ale do sprawy Amber Gold miały się nijako. Po rzuceniu kolokwializmu o "lipie" to wszystko, co było przed straciło znaczenie. A przesłuchanie Michała Tuska stanie się polityczną pożywką dla PiS na długi czas. I obciążeniem dla Donalda Tuska.
Podobnie jak wypowiedziane kilka godzin później słowa o komisji śledczej. Kilka lat temu tygodnik "Wprost" zacytował wypowiedź Michała Tuska, który stwierdził że tata miał obiecać mu, że nie będzie komisji śledczej w sprawie Amber Gold. - Jeśli tak było, to na zasadzie "spokojnie, nie martw się, komisji śledczej z tego nie będzie". To nie była obietnica działań, tylko ocena sytuacji - tłumaczył Michał Tusk. Małgorzata Wassermann odpaliła: "Jak się ma większość w Sejmie, to można takie obietnice składać". Po czym zamknęła dyskusję i zmieniła temat.