Sylwetka Slobodana Miloszevicia
Slobodan Miloszević (AFP)
Slobodan Miloszević stanął we wtorek przed haskim Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii. Jest to pierwszy przypadek, kiedy przed sądem międzynarodowym staje były szef państwa. Oskarżany jest o zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości dokonane podczas konfliktu w Kosowie w 1999 r. Oskarżenie ma być poszerzone o takie same zbrodnie w czasie wojen w Chorwacji oraz Bośni.
We wczesnej młodości, Miloszewić związał się z partią komunistyczną, której stał się aktywnym funkcjonariuszem. Studiował prawo na uniwersytecie w Belgradzie. Poznał tam Mirjanę Marković, córkę działacza partyjnego, która wkrótce została jego żoną. Mirjana, uważana za ortodoksyjną, zatwardziałą marksistkę, do dzisiejszego dnia wywiera przemożny wpływ na męża.
W 1989 r. Miloszević został prezydentem Serbii. Doszedł do władzy wykorzystując nacjonalistyczne nastroje wśród Serbów.
W tym samym roku, w 600. rocznicę bitwy na Kosowym Polu, Miloszević wygłosił butną mowę, która wzywała do budowy "Wielkiej Serbii". Doprowadziło to w konsekwencji do wybuchu wojen w Chorwacji, Bośni i Kosowie.
W 1991 r. Miloszević uzbroił i przygotował do powstania Serbów najpierw w Chorwacji, a potem w Bośni. Konflikty zbrojne spowodowały śmierć setek tysięcy osób, w większości cywilów. Na Bałkanach zaczęto mówić o "katastrofie humanitarnej".
W 1994 r. NATO wymusiło zakończenie wojny w Bośni. Miloszević zdał sobie sprawę z niemożliwości prowadzenia dalszych działań zbrojnych i skłonił bośniackich Serbów do podpisania traktatu pokojowego w Dayton w 1995 r. (sam występował tam jako gwarant pokoju w tym regionie).
W tym czasie jugosłowiański przywódca cieszył się ogromną popularnością w swoim kraju. Przyniosło mu to ponowny wybór na prezydenta w 1997 r. (od 1992 r. Federacja Jugosławii składa się już tylko z Czarnogóry i Serbii).
Jednak sytuacja gospodarcza Jugosławii coraz bardziej się pogarszała. Receptą na kryzys w kraju było ponowne rozbudzenie nacjonalistycznych nastrojów wśród Serbów. Albańczyków w Kosowie zmuszano do opuszczenia swoich domów i ucieczkę z kraju. W 1999 r. w obronie Albańczyków NATO rozpoczęło bombardowanie Serbii, aby zmusić Miloszevicia do ustępstw.
W końcu jugosłowiański przywódca zgodził się oddać Kosowo pod administrację międzynarodową i zgodził się na wejście tam wojsk NATO.
Za zbrodnie w Kosowie Miloszević znalazł się wiosną 1999 r. na czele listy oskarżonych przez haski Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii.
Wybory prezydenckie przeprowadzone we wrześniu ub.r. zakończyły się klęską Miloszevicia. Zwycięzcą został Vojislav Kosztunica (zdobył 54% głosów).
Miloszević nie uznał wyniku głosowania i usiłował doprowadzić do powtórzenia wyborów. Wywołało to masowe protesty, których kulminacją była rewolta 5 października ub.r., gdy demonstranci wzięli szturmem parlament i siedzibę telewizji w Belgradzie.
Pozbawiony władzy Miloszević pozostawał na scenie politycznej jako przywódca Partii Socjalistycznej aż do końca marca, gdy nowe władze kraju postanowiły osadzić go w areszcie. Miesiąc później były prezydent Jugosławii został aresztowany za malwersacje finansowe i pranie brudnych pieniędzy.
28 czerwca serbski rząd wydał Miloszevicia trybunałowi ONZ, lekceważąc decyzję jugosłowiańskiego Sądu Najwyższego, który zawiesił dekret umożliwiający ekstradycję.
3 lipca odbyło się wstępne posiedzenie sądu w sprawie przeciwko Miloszeviciowi. Na początku Miloszević oświadczył, że uznaje trybunał za instytucję nielegalną. Nie chciał, by odczytano mu akt oskarżenia. W związku z tym sędzia uznał to jako "nieprzyznanie się do winy". Kolejne przesłuchanie byłego prezydenta Jugosławii odbędzie się 27 sierpnia. (mag,reb)