Trwa ładowanie...
dxwk38g
04-12-2008 16:20

Świadek: szef ABW kazał podwładnym sprawdzać podsłuchy

Pracując w PTC Krzysztof Bondaryk polecił podwładnym sprawdzić służbowym sprzętem, czy był podsłuch u pewnego mecenasa ze wschodniej Polski - zeznał w sądzie b. członek
zarządu PTC Ryszard Pospieszyński.

dxwk38g
dxwk38g

Zeznawał on w procesie, jaki znany adwokat Wojciech Brochwicz wytoczył "Rzeczpospolitej" za podanie, jakoby obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk - gdy w 2007 r. pracował w Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora Ery GSM - sprawdzał służbowym sprzętem pomieszczenia Brochwicza (obaj byli wiceszefami MSWiA w rządzie Jerzego Buzka)
.

Zeznając przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek pozwanych, Pospieszyński przyznał, że w 2005 r. - jako członek zarządu kwestionowanego przez część właścicieli PTC - złożył doniesienie na Bondaryka. Pisał w nim, że Bondaryk miał bezprawnie wejść w posiadanie informacji o zleceniach służb specjalnych wobec PTC co do podsłuchów oraz że miał polecić sprawdzanie służbowym sprzętem, czy był podsłuch u pewnego adwokata.

Pospieszyński zeznał, że o poleceniu sprawdzania pracownicy Bondaryka poinformowali go, bo "obawiali się, że są zmuszani do łamania prawa". Świadek dodał, że nie wie nic o tym, by polecenie Bondaryka dotyczyło też Brochwicza. Pospieszyński przyznał, że śledztwo w całej sprawie umorzono.

Sąd - na wniosek pozwanych - zwrócił się już o akta tego śledztwa, ale ich nie dostał, bo ma je Rzecznik Praw Obywatelskich. Sędzia Sylwia Łuczak postanowiła znów wystąpić w tej sprawie do RPO, prosząc o "pilną odpowiedź".

dxwk38g

Tajne śledztwo umorzono, bo prokuratorzy nie dopatrzyli się przestępstwa. Media pisały, że Bondaryk kazał za pomocą sprzętu Ery sprawdzać, czy nie jest podsłuchiwany jego znajomy mec. Władysław H. W październiku Sąd Okręgowy w Łomży uniewinnił m.in. H. w procesie w sprawie korupcji wśród prawników.

Cała sprawa była jedną z przyczyn obiekcji prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec kandydatury Bondaryka na szefa ABW. Ostatecznie premier Tusk powołał Bondaryka.

Brochwicz żąda od "Rz" przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny (gazetę pozwał w innym procesie także sam Bondaryk). Brochwicz uważa, że nieprawdziwe artykuły "Rz" podważyły jego wiarygodność jako adwokata. - Klienci zastanawiają się czy mogą szczerze rozmawiać z obrońcą oskarżanym o kumoterskie relacje z Bondarykiem i wykorzystywanie świadczeń, za które trzeba dużo płacić - powiedział. Zaprzeczył, by Bondaryk lub ktokolwiek inny sprawdzał jego biura.

Pozwani wnoszą o oddalenie powództwa, powołując się na prawdziwość podanych faktów. - Były podstawy, by to napisać; dziennikarz uzyskał informacje od osób, których nie może ujawnić - powiedziała reprezentująca pozwanych mec. Barbara Kondracka.

dxwk38g

Brochwicz powiedział, że toczy się śledztwo z doniesienia obecnych władz ABW w sprawie bezprawnej inwigilacji go za czasów PiS; ma on status pokrzywdzonego. "Rz" twierdzi, że podsłuch założono Brochwiczowi z powodu podejrzenia, że popełnił przestępstwo przeciw wyborom "doprowadzając do wycofania się w 2005 r. z walki o prezydenturę Włodzimierza Cimoszewicza".

To Brochwicz skontaktował Annę Jarucką z szefem sejmowej komisji śledczej Konstantym Miodowiczem; przed komisją Jarucka bezpodstawnie oskarżyła Cimoszewicza o sfałszowanie oświadczenia majątkowego (ma ona proces karny, m.in za posłużenie się tym fałszywym dokumentem).

48-letni Brochwicz (działacz opozycji w PRL) był w pierwszej połowie lat 90. wiceszefem kontrwywiadu Urzędu Ochrony Państwa; uczestniczył w wyjeździe do Moskwy w sprawie moskiewskiej pożyczki dla PZPR, zatrzymywał oficera WP - niemieckiego szpiega. Był też ekspertem PO, członkiem Rady Programowej tej partii. Jest m.in. pełnomocnikiem Janusza Kaczmarka, b. szefa MASWiA podejrzanego o fałszywe zeznania ws. przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa w lipcu 2007 r.

dxwk38g
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dxwk38g
Więcej tematów