Świadek na procesie Saddama mówi jak ginęli Kurdowie
Trybunał iracki sądzący byłego
prezydenta Saddama Husajna za ludobójstwo na Kurdach wysłuchał kolejnych naocznych świadków pacyfikacji irackiego
Kurdystanu w latach 1987-88.
78-letni Mutalib Mohammed Salman powiedział, że w roku 1988, gdy wojska saddamowskie wtargnęły do jego wioski w północnym Iraku, przepadło bez wieści 33 członków jego rodziny.
Szczątki żony Salmana i dwóch krewnych znaleziono w masowym grobie po upadku Saddama w roku 2003.
Salman zeznał, że w więzieniu, do którego trafił, panowały tak ciężkie warunki, iż przeciętnie 30 więźniów umierało tam każdego dnia z wycieńczenia.
Saddam i sześciu jego pomocników odpowiadają za doprowadzenie do śmierci około 180 tysięcy Kurdów, w większości cywilów, podczas pacyfikacji Kurdystanu znanej pod nazwą Operacji Anfal (Łupy Wojenne).
Oskarżeni argumentują, że Operacja Anfal była wymierzona w partyzantów kurdyjskich, którzy wszczęli powstanie, gdy kraj prowadził wojnę z Iranem. Jednak według aktu oskarżenia wojsko stosowało taktykę spalonej ziemi, a wśród ofiar pacyfikacji znalazły się tysiące kobiet, starców i dzieci.
Proces wznowiono we wtorek po pięciodniowej przerwie w czasie, gdy w Bagdadzie nie słabnie fala przemocy. W poniedziałek zamachowcy zastrzelili w stolicy Imada al-Faruna, brata głównego prokuratora w procesie o ludobójstwo, Munkisa al-Faruna.
W końcu września również w Bagdadzie zamordowano szwagra Mohammeda Orejbiego al-Chalify, głównego sędziego w tym procesie.
Saddam ogłosił tymczasem za pośrednictwem swych obrońców list otwarty do Irakijczyków, w którym napisał, że "godzina wyzwolenia jest już bliska" i wezwał rodaków, by zamiast "załatwiać porachunki między sobą", zjednoczyli się wokół wspólnego celu - "wyzwolenia kraju spod obcej okupacji".
Agencja Associated Press pisze, że Saddam wyraźnie próbuje pokazać się jako mąż stanu w chwili, gdy Irak jest na krawędzi wojny domowej, a USA zastanawiają się co robić dalej.
Wielu Irakijczyków uważa, że mimo zaprzeczeń prezydenta George'a W. Busha jego administracja postanowiła zacząć wycofywać się z Iraku.
Na rozprawie wtorkowej, broniąc się przed zarzutem ludobójstwa na Kurdach, Saddam znów odniósł się do przemocy na tle wyznaniowym i etnicznym.
Jako Irakijczycy jesteśmy jednym narodem i nikt w tym miejscu nie powinien w to wątpić - oświadczył. Na rozdzieleniu Arabów i Kurdów zależy syjonistom.