Świadek ma wątpliwości, czy to ten sam Szymański
Wątpliwości, czy oskarżony Tadeusz Szymański to rzeczywiście ten Szymański, który znęcał się nad więźniami w latach 40. w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie, wyraził przed sądem świadek, były żołnierz AK.
W środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa kontynuował proces byłego oficera inspekcyjnego z osławionego X pawilonu w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie, gdzie UB mordował i torturował więźniów.
Sam zaproponowałem, że wystąpię jako świadek, bo miałem wątpliwości, czy chodzi o tego samego Szymańskiego. Mam wątpliwości, czy te czyny korespondują z człowiekiem, którego znam od czterdziestu lat - mówił Zbigniew Kamiński.
Kamiński, podporucznik AK, został aresztowany w listopadzie 1945 r. w Łodzi, dokąd pojechał z Warszawy po materiał na studenckie czapki dla szkoły Wawelberga. Aresztowanie było, jak powiedział, przypadkowe i nie miało związku z działalnością konspiracyjną podczas wojny.
Odbywał się pogrzeb studentki zamordowanej przez żołnierzy Armii Czerwonej, brałem udział w tym pogrzebie - mówił. W nocy studenci zostali aresztowani w mieszkaniu kolegi, u którego się zatrzymali.
Na jednym z przesłuchań Kamiński zetknął się z Moczarem. Dzięki kontaktom ojca Kamińskiego, który pracował w hotelu sejmowym, Kamiński i jego kolega zostali na polecenie prokuratora zwolnieni w Wigilię 1945 roku. (an)