Strzelanina w gimnazjum w Kazaniu. Ekspert o działaniach terrorystów. "Prywatna wojenka"
We wtorek doszło do ataku w gimnazjum w Kazaniu w Rosji. Zginęło 8 osób - większość ofiar to uczniowie. Wśród zabitych jest także nauczycielka. Sprawca tego ataku działał w pojedynkę. Mężczyzna został ujęty. Antyterrorysta Jerzy Dziewulski w rozmowie z WP wskazał, że jego zdaniem za atakiem w Kazaniu stoi właśnie uczeń lub absolwent. Ekspert nie doszukuje się przyczyny politycznej. Wyjaśnił dlaczego.
Do tego tragicznego ataku doszło we wtorek w szkole w Kazaniu. Niektóre media informują o tym, że zabitych jest 13 osób, a poszkodowanych 32. Informacje są sprzeczne.
Atak terrorystyczny w gimnazjum w Kazaniu. Nie żyją uczniowie
Media informowały wcześniej, że zamachowców było dwóch. Tym doniesieniom zaprzeczono. Agencja Tass przekazała, że zatrzymany mężczyzna to były uczeń gimnazjum. Od dwóch tygodni miał pozwolenie na broń. Najprawdopodobniej jest to 19-letni Ilnaza Galawijew. Rosyjskie media donoszą, że w trakcie przesłuchania miał on uznać siebie za boga i oświadczyć, że wszystkich nienawidzi.
O komentarz w sprawie tego zamachu Wirtualna Polska poprosiła Jerzego Dziewulskiego - byłego policjanta i antyterrorystę.
Ekspert przekazał, że o tej sprawie nie można jeszcze wiele powiedzieć ze względu na to, że służby nie przekazały wielu informacji. Jest ich też dość mało. Jerzy Dziewulski wykluczył od razu podłoże polityczne.
Strzelanina w Kazaniu a atak terrorystyczny w Biesłanie
- Ciekawe jest to, że ten atak to pewna forma naśladownictwa wydarzeń w Biesłanie w 2004 roku - powiedział dla WP antyterrorysta. Przypomnijmy, że wtedy grupa terrorystyczna pod przewodnictwem Szamila Basajewa uderzyła w szkołę na terytorium Osetii Północnej w Rosji.
Placówka została otoczona przez milicję oraz jednostki sił specjalnych. Przeprowadzono negocjacje z terrorystami. Po dwóch dniach od ataku dokonano szturmu wojsk rosyjskich. W ataku zginęło łącznie 334 osoby, a około 700 zostało rannych. Wśród ofiar było także 32 napastników.
- Nie było to powtórzone w sposób spektakularny, czyli bardzo podobny, jak dzisiejsze (wtorkowe - przyp. red.) uderzenie. Oczywiście mniej profesjonalne, co do tego, nie mam wątpliwości. Oddział Basajewa, który zaatakował szkołę w Biesłanie, był absolutnie przygotowany z jednym określonym celem: zabić jak najwięcej osób. To była ich podstawowa zasada - powiedział Jerzy Dziewulski.
Ataki terrorystów a negocjacje
Ekspert przekazał, że groźne grupy terrorystyczne ze środkowej Azji są przygotowywane m.in. na zabicie jak największej liczby ofiar. - Są przygotowani na śmierć. Nie chcą negocjować, co jest niezwykle istotne - wyjaśnił.
Jerzy Dziewulski przekazał WP, że brak negocjacji ze strony terrorystów ma pokazać ich zdeterminowanie. - Mogą rozmawiać wcześniej, ale nie w trakcie wykonywania zamachu. Jak dochodzi do ataku, sprawa jest już przesądzona. Jest w tym nie tylko dużo agresji, ale także samoagresji, bo oni popełniają także samobójstwa w sytuacji bez wyjścia - dodał specjalista.
Ekspert przekazał, że za kilka godzin media może obejść informacja, że za przyczyną zamachu stoją pobudki polityczne. Jednak jego zdaniem za atakiem terrorystycznym w Kazaniu stoją uczniowie lub absolwenci tej placówki.
Atak w Kazaniu. Sprawcą uczeń
- Za zamachem może stać uczeń. Jest to prawdopodobne, bo w Rosji zdarzały się już przypadki ordynarnych aktów zemsty uczniów na szkołach, nauczycielach itp. - wskazał policjant i dodał, że jednym z organizatorów mógł być właśnie uczeń lub absolwent.
- Ten zamach nie musi być polityczny. I byłbym bliższy takiej ocenie z prostej przyczyny: kiedy dokonuje się takiego zamachu, to równolegle stara się przedstawić światu: kto i po co to robi. Tu nie ma żadnych sygnałów poza faktem dokonania zamachu - przekazał Jerzy Dziewulski i dodał, że opowiada się o tym, kto stoi za zamachem, aby m.in. "podbić bębenek własnej organizacji".
- Gdyby to zrobiła ISIS, albo inna organizacja terrorystyczna, to natychmiast pokazaliby światu, do czego są zdolni - wyjaśnił ekspert. - Zamachowców szukałbym wśród uczniów lub byłych uczniów - zaznaczył ekspert. - Biesłan i podobna sytuacja, ale prymitywna. Nie o takim zasięgu. W Biesłanie od razu wiedzieliśmy, kto to zrobił - wskazał antyterrorysta.
- To mi wygląda zdecydowanie na "prywatną wojenkę". Jeżeli chodzi o organizację, nic mi tu nie pasuje. Za mała ilość ludzi, zdecydowane nieprzygotowanie, błyskawiczna akcja sił specjalnych, rozwiązany problem - przekazał Jerzy Dziewulski.
Akcje antyterrorystów w szkołach
Eksperta zapytaliśmy także o to, dlaczego akcję służb i antyterrorystów są tak trudne w przypadku zamachu w szkołach.
- Jeżeli nie ma mowy o negocjacjach, to jedynym wyjściem jest śmierć - wskazał Dziewulski i dodał, że jeżeli nie ma rozmów między terrorystami a służbami, problem mają dwie strony.
- Terrorystom jest bardzo trudno opanować szkołę, bo tam jest zbyt dużo ludzi - przekazał policjant w rozmowie z Wirtualną Polską i dodał, że tak było też w przypadku ataku w Kazaniu. Napastnikowi nie udało się opanować sytuacji w placówce, bo zakładnicy uciekali, chowali się i wyskakiwali przez okna.
- Drugi zaś problem to antyterrorystów, którzy zdają sobie sprawę, że opanowanie zamachowców w takim miejscu jest wyjątkowo skomplikowane. Muszą czekać na odpowiedni moment, na wyraźne informacje o ich pozycjach i podjęciu próby likwidacji - dodał Dziewulski.
- W takich warunkach stosuje się podstawową metodę: nie oczekuje się zatrzymania, a oczekuje się zdecydowanej likwidacji - wyjaśnił policjant i przekazał, że podczas zatrzymania może dojść do różnego rodzaju zdarzeń, których antyterroryści mogą nie opanować.
- Jeżeli cel jest do likwidacji, to likwiduje się go bezdyskusyjnie. Problem antyterrorystów polega m.in. na tym, że muszą oni wejść do budynku i próbować siłą wedrzeć się do miejsca, które jest nierozpoznane, często powodując śmierć ludzi, którzy zginąć nie powinni - powiedział policjant i dodał, że ofiary giną też z rąk służb, a nie zamachowców.
Jerzy Dziewulski to polski policjant i antyterrorysta. Kierował i brał udział w wielu akcjach antyterrorystycznych. Był jednym z dowódców operacji Most. Jerzy Dziewulski jako jedyny mundurowy w Polsce trzy razy został odznaczony Medalem za Ofiarność i Odwagę.
Źródło: wiadomości WP