"Strażnik z Sieradza mógł być pod wpływem narkotyków"
Kryminolog doktor Paweł Moczydłowski nie wyklucza, że strażnik z więzienia w Sieradzu, który śmiertelnie postrzelił trzech policjantów, mógł być pod wpływem narkotyków.
27.03.2007 | aktual.: 27.03.2007 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strzaly-w-areszcie-w-sieradzu-6038700092494465g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/strzaly-w-areszcie-w-sieradzu-6038700092494465g )
Strzały w areszcie w Sieradzu
Paweł Moczydłowski powiedział w "Sygnałach Dnia" w Programie 1 Polskiego Radia, że wśród niektórych funkcjonariuszy, nieradzących sobie ze stresem, występuje obecnie zjawisko używania narkotyków. Jego zdaniem, konieczne jest wprowadzenie obiektywnych testów wykrywających obecność narkotyków w ślinie.
Były szef polskiego więziennictwa dodał, że strażnik z Sieradza pracował na tak zwanej wieżyczce, tymczasem w więziennictwie są bardziej stresujące sytuacje, takie jak konieczność wejście przez strażnika do przepełnionej, dziesięcioosobowej celi.
Specjalista od kwalifikacji kandydatów na stanowiska pracy z użyciem broni palnej, doktor Sławomir Walczak uważa, że pracownicy więziennictwa powinni mieć stały dostęp do psychologa. Poinformował, że funkcjonariusze co trzy lata przechodzą badania lekarskie i wywiad dotyczący ich sytuacji rodzinnej. Pytani są wówczas o używanie alkoholu i narkotyków. Zdaniem doktora Walczaka, taka częstotliwość badań ogólnych jest wystarczająca, ale trzeba zwiększyć częstotliwość badań lekarskich.
29-letni strażnik w więzieniu w Sierdzu otworzył ogień, gdy samochód wjechał na teren więzienia i wyszli z niego policjanci. Funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi mieli zabrać jednego z aresztantów do prokuratury. 31-letni policjant zginął na miejscu. Jego 32-letni kolega zmarł po przewiezieniu do szpitala, a kolejny, 40-letni, po kilku godzinach. Aresztant został ranny.
Na razie nie wiadomo, dlaczego strażnik zaczął strzelać do policjantów. Według niepotwierdzonych informacji miał problemy rodzinne. Pracował w więzieniu od sześciu lat. W sprawie tragedii wszczęto dochodzenie.