Alerty przyszły po fakcie? Nikt się nie spodziewał takiej tragedii
Przez Podhale przeszła potężna wichura, w wyniku której zginęło pięć osób. Alerty z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa z ostrzeżeniami przed silnym wiatrem przyszły już po fakcie. Skalą wichury zaskoczeni byli również strażacy.
Strażacy są zaskoczeni skalą wichury, która nawiedziła region w świąteczny poniedziałek - podaje portal Podhale24. Funkcjonariusze otrzymali w poniedziałek rano ostrzeżenia pierwszego stopnia o wietrze, którego prędkość miała sięgać 80 km/h. Informacja nie zrobiła wrażenia na służbach. - Nikt się tym specjalnie nie przejął, bo taki wiatr jest przy byle jakim halnym - powiedział portalowi jeden ze strażaków.
W rzeczywistości wiało z prędkością 110 km/h - podaje Podhale24. Wichura łamała drzewa i zrywała dachy. Alerty z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa z ostrzeżenia przed silnym wiatrem przyszły dopiero po godz. 16.
Okoliczności tragedii wyjaśnia prokuratura
Okoliczności śmierci pięciu osób wyjaśniają policja i prokuratura. W parku w Rabce-Zdrój konar drzewa przygniótł sześciolatkę i dwie kobiety. W Zakopanem dziewięcioletni chłopiec zginął, gdy spadło na niego drzewo. Z koeli na zakopiańskiej Olczy drzewo runęło na samochód prowadzony przez młodą kobietę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają okoliczności tych tragicznych zdarzeń. Podczas huraganowego wiatru zginęło pięć osób, w tym dwoje dzieci przygniecionych konarami drzew - przekazała PAP w poniedziałek Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji.
Od soboty na Podhalu wieje z południa huraganowy wiatr, który wraz z napływem zwrotnikowego ciepła, przyniósł saharyjski pył. W nocy z niedzieli na poniedziałek wiatr wyraźnie przybrał na sile. Na szczytach w porywach osiągał prędkość 130 km/h. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podniósł alert meteorologiczny dla Małopolski do poziomu drugiego.
Źródło: Podhale24.pl, PAP
Czytaj także: