Straż Graniczna przegrała sprawę. Muszą wpuścić Czeczenów
Każdego dnia na granicę w Terespolu dociera kilkudziesięciu migrantów, którzy szukają w Polsce azylu. Polscy strażnicy odmawiają wjazdu niemal wszystkim. - Na granicy dzieje się bezprawie - oburza się Emilia Barabasz, prawniczka, która pomaga uciekinierom z Czeczenii. Niedawno decyzję Straży Granicznej uchylił sąd. Funkcjonariusze twierdzą jednak, że swoje zadania realizują właściwie.
Sądowe wyroki, apele pozarządowych organizacji, interwencje prawników - wszystko to nie zmieniło dotychczas sytuacji na przejściu granicznym. - Mój klient zmuszony był się ukrywać i teraz już nie próbuje przekraczać granicy. Nic nie przynosi rezultatu - przyznaje ponuro Sylwia Gregorczyk-Abram, prawniczka, która również pomaga osobom szukajacym w Polsce azylu.
Ostatnio jednak, dzięki działaniom prawników, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję Straży Granicznej w jednej ze spraw, w której strażnicy odmówili czeczeńskiej rodzinie z czworgiem dzieci wjazdu do Polski. - Ten wyrok pokazuje, że na granicy dzieje się bezprawie - ocenia adwokat Emilia Barabasz.
Straż Graniczna stanowczo odpiera ten zarzut. - Nasze zadania służbowe realizujemy w sposób właściwy - stwierdza Dariusz Sienicki, rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży granicznej.
Kogo przyjąć, a kogo nie?
Agnieszka Golias, rzecznik Komendy Głównej Straży Granicznej, zauważa, że samo powiedzenie "azyl" na granicy nie wystarcza. - Wielokrotnie o tym mówiliśmy, że poszukiwanie ochrony międzynarodowej na terenie naszego kraju musi wynikać z całości wypowiedzi cudzoziemca - mówi rzecznik. Jako powody odmów pogranicznicy wymieniają najszczęśniejszej brak wizy lub "cel wjazdu niezgodny z deklarowanym".
Prawnicy z pozarządowych organizacji twierdzą natomiast, że przybywającym do Terespola uciekinierom ochrona się należy, a Straż Graniczna weryfikuje ich niewłaściwie. - Nie ma żadnej reguły, kiedy ktoś zostanie dopuszczony. Są rodziny, które tam przychodziły po 20 czy 30 razy. Nie wiemy, dlaczego za 35 razem zostały wpuszczone, a za 34 razem nie. To jest bardzo uznaniowe - mówi Sylwia Gregorczyk-Abram. Prawnicy tłumaczą, że strażnicy naruszają "szereg przepisów" postępowania administracyjnego i "nie słyszą próśb" uchodźców.
"Chcemy, żeby pogranicznicy byli bardziej ludzcy"
Do Brześcia najcześciej docierają uciekinierzy z Czeczenii. To dla nich najszybsza droga do bezpiecznej Europy. Koczują tam przez kilka miesięcy i próbują wjechać do Polski po kilkadziesiąt razy. - Chcielibyśmy, żeby polscy pogranicznicy byli bardziej ludzcy, żeby postawili się na naszym miejscu - mówiła Samira, matka czwórki dzieci, która w Brześciu jest od prawie roku. Za sobą ma już kilkanaście nieudanych prób.
Emilia Barabasz ma nadzieję, że wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zmieni sytuację na granicy. Straznicy nie zamierzają jednak ustąpić. - Sprawa cały czas się toczy, są dwa odrębne zdania. Mamy jeszcze drogę odwoławczą - podkreśla rzecznik Komendy Głównej Straży Granicznej.