Polska"Strajk w Radomiu może rozlać się na całą Polskę"

"Strajk w Radomiu może rozlać się na całą Polskę"

Bartosz Arłukowicz z Lewicy zaapelował do minister zdrowia Ewy Kopacz, aby zajęła się sytuacją szpitala specjalistycznego w Radomiu. Od ośmiu dni trwa strajk pielęgniarek z tego szpitala. Kobiety zorganizowały pikietę i domagają się podwyżek.

"Strajk w Radomiu może rozlać się na całą Polskę"
Źródło zdjęć: © PAP

13.08.2009 | aktual.: 13.08.2009 14:59

Około 500 osób - jak szacuje policja - uczestniczy pikiecie pielęgniarek i położnych z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego oraz ich koleżanek z innych placówek. Siostry domagają się podwyżek. Radomskie pielęgniarki domagają się podwyżek po 450 złotych dla każdej. Dyrekcja proponuje po tysiąc złotych jednorazowego dodatku.

Bartosz Arłukowicz wezwał Ewę Kopacz - w imieniu polityków swego ugrupowania - do zajęcia się trudną sytuacją w radomskim szpitalu, która - jak mówił - "tli się", ale może "rozlać się na całą Polskę".

- Apelujemy do pani minister, aby spowodowała, że NFZ wypłaci nadwykonania. Żądamy od pani minister natychmiastowego zajęcia się tą sprawą - powiedział poseł. Dodał, że Lewica próbuje "zrozumieć podejście ministerstwa zdrowia, które mówi, że to nie jest ich problem, to jest sprawa samorządu i dyrektora szpitala".

Arłukowicz zaznaczył, że minister Kopacz "publicznie zapowiedziała, iż wszystkie szpitale w Polsce będą miały zapłacone nadwykonania z 2009 roku".

Zacytował także informację Narodowego Funduszu Zdrowia z lipca, według której Fundusz "w pierwszej kolejności zapłaci za nadwykonania, które powstały w tym roku", a "tylko w pierwszym półroczu 2009 r. szpitale udzieliły świadczeń ponad limit na kwotę 600 mln złotych".

Zdaniem posła Lewicy, gdyby szpitalowi w Radomiu nadwykonanie zostało zapłacone z NFZ, wówczas na konto szpitala wpłynęłoby 1,2 mln złotych. - To byłby moment, kiedy pat negocjacyjny udałoby się przełamać i rozmowy by ruszyły - uważa Arłukowicz.

- Jeśli teraz słyszymy z resortu zdrowia, że "to nie jest nasz problem", możemy przyjąć, że tak samo będzie ze szpitalami w całej Polsce - dodał poseł.

Minister zdrowia pytana w ubiegłym tygodniu o sytuację w radomskiej placówce podkreśliła, że "to nie jest tak, że jak coś się dzieje w szpitalu, to za to odpowiada minister". - Każdy ze szpitali ma organ założycielski. Organem założycielskim dla tego szpitala jest rada miasta i prezydent miasta. Ten organ, a nie minister zdrowia, śledzi dokładnie dynamikę zadłużania placówki - powiedziała Kopacz.

Minister wskazała, że za bezpieczeństwo zdrowotne na tym terenie odpowiada jednostka samorządu terytorialnego - czyli prezydent miasta, i to on będzie musiał podjąć decyzję o ewakuacji szpitala lub nie.

Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie. Przyjmuje pacjentów nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. W szpitalu pracuje blisko 1500 osób, z czego 600 to pielęgniarki i położne. Placówka ma 20 mln zł długu, z czego 5 mln zł to zobowiązania wymagalne. Prawie 80% budżetu szpitala pochłaniają wynagrodzenia.

We wtorek fiaskiem zakończyły się kolejne rozmowy protestujących pielęgniarek z dyrekcją radomskiego szpitala. Siostry po raz kolejny obniżyły żądania dotyczące podwyżek - z 500 do 450 zł. Dyrektor szpitala zaproponował, że wypłaci pielęgniarkom do podziału 1,2 mln zł, które szpital ma otrzymać z NFZ. W czwartek do Radomia przyjechały pielęgniarki z innych miast, by wspólnie pikietować radomski szpital.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)