Strajk nauczycieli zawieszony. Wróblewski: "Tylko ponadpolityczny pakt dla edukacji uratuje polską szkołę" (Opinia)
Strajk nauczycieli zawieszony. ZNP poniósł klęskę, Sławomir Broniarz musiał skapitulować. W sensie politycznym to zwycięstwo PiS. Pyrrusowe. Bo tak naprawdę tego protestu nie wygrywa nikt. Uczniowie podejdą do matur, dzieci wrócą do szkół. Dorośli egzamin oblali.
ZNP na czele ze Sławomirem Broniarzem doprowadził do klęski nauczycieli. Im dłużej strajk był przeciągany i sprowadzał się wyłącznie do postulatu szybkich podwyżek, im bardziej się radykalizował, tym bardziej społeczne poparcie dla belfrów topniało. Broniarz postawił poprzeczkę wysoko. Nie osiągnął nic.
CZYTAJ TEŻ:* *Strajk nauczycieli 2019. PiS nie czuje, że przegrywa. "Okrągły stół" ma być nowym otwarciem
Kapitulacja ZNP następuje na własne życzenie liderów związku. Największą tego cenę płacą nauczyciele (dość wspomnieć o straconych wskutek strajku wynagrodzeniach, o nerwach nie mówiąc). Rodzice mieli poczucie olbrzymiej dezorganizacji i chaosu uderzającego w ich dzieci. Obwiniali za to coraz mniej rząd, a bardziej - belfrów.
Ci nie poradzili sobie - trudno się zresztą dziwić - z komunikacją. Ale o ile do samych nauczycieli pretensji o to wielkich mieć nie można - nikt nie wymaga od nich umiejętności polityczno-pijarowych - tak już można mieć pretensje do samego kierownictwa ZNP.
Po pierwsze: o zły wybór terminu strajku. Po drugie: o nieumiejętność sprawienia, że protest wykraczałby - jak zauważył Michał Kolanko - poza podział władza-opozycja. Po trzecie: o ignorowanie rodziców. O brak pomysłu, jak zyskać w nich sojuszników. Po czwarte: o niemówienie o uczniach, o pozwolenie, by żyli w zagrożeniu nieprzeprowadzenia matur z uwagi na strajk. Po piąte wreszcie: o to, że kierownictwo ZNP ani razu nie zająknęło się o potrzebie zmiany/przebudowy/naprawy systemu edukacji w oparciu o długofalowe i ponadpolityczne cele. Przez cały protest słyszeliśmy tylko: podwyżki na stół. Tu i teraz.
CZYTAJ TEŻ:* *Strajk nauczycieli i "okrągły stół" ws. oświaty. Opozycja odrzuca warunki rządu. "Decyduje ZNP"
Broniarz nie potrafił stworzyć komunikatu na potrzeby rodziców: że lepiej zarabiający nauczyciele to lepsza edukacja, a więc lepsza przyszłość waszych i naszych dzieci. Kompletnie - jako przecież nie tylko związkowiec, ale i polityk - nie potrafił odczytać/zrozumieć potrzeb rodziców. A oni nie będą umierać za same podwyżki pensji dla belfrów. Będą umierać za dobro swoich pociech. Nie można mówić wyłącznie o pieniądzach, nie próbując nawet podjąć tematu jakości nauczania. Broniarz o tym zapomniał. I przegrał.
Nauczyciele zarabiają skandalicznie mało i podwyżki należą się im jak psu buda. Ale sprowadzanie wyłącznie do tego - palącego rzecz jasna - problemu, całego protestu, nie zwracając uwagi kompletnie na potrzeby uczniów i rodziców, było ogromnym błędem i zaniechaniem kierownictwa ZNP.
I dlatego nie ma się co dziwić, że z każdym kolejnym publikowanym w mediach badaniem poparcie społeczne dla strajku spadało.
CZYTAJ TEŻ: Strajk nauczycieli wycisza temat rekonstrukcji rządu. Kaczyński przestrzega polityków PiS
Rozjeżdżanie (się) opozycji
Morale nauczycieli są dziś fatalne. Są sfrustrowani, zmęczeni. Przepełnieni gniewem. Dziś ten gniew zaczyna obracać się przeciwko samemu Sławomirowi Broniarzowi.
- Jesteśmy w szoku, nie zgadzamy się z decyzją o przerwaniu strajku. Prezes Broniarz musi odejść, zdradził nas. My nadal trwamy w strajku - komentowała "na gorąco" po konferencji ZNP Izabela Płotka, nauczycielka z VII LO w Poznaniu i przedstawicielka poznańskiego Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego.
CZYTAJ TEŻ:* *Strajk nauczycieli. Poznańscy nauczyciele nie chcą zawieszać protestu
To głos zapewne jeden z wielu. Belfrzy nie poczuli masowego wsparcia nie tylko społecznego, ale i politycznego. Po prostu go nie było.
CZYTAJ TEŻ:* *ZNP zawiesza strajk nauczycieli. Protestujący nie rozumieją decyzji. "Wystawiono białą flagę"
Tzw. liberalne, a nawet jawnie "antypisowskie" media, od kilku dni "rozjeżdżają" liderów Koalicji Europejskiej - przede wszystkim Grzegorza Schetynę - za to, że w jasny sposób dali wyraz swojemu przekonaniu o konieczności przerwania strajku. Apelowali niby do rządu, by strajk zakończyć, ale przecież to nie PiS go prowadzi. Protest mogli przerwać tylko nauczyciele. Wezwanie liderów opozycji było jak uderzenie obuchem w głowę.
CZYTAJ TEŻ:* *Beata Szydło dla WP: Cały czas mamy nadzieję na porozumienie
To, o czym wprost bał się powiedzieć Schetyna, napisał jeden z dziennikarzy wyjątkowo przychylnych Koalicji Europejskiej, Tomasz Lis: "Poparłem strajk nauczycieli. Zdobyli sympatię milionów Polaków. Ale od tej władzy nic nie dostaną. A kontynuując strajk stracą tę sympatię. Powinni go więc zawiesić. My powinniśmy im to ułatwić" - stwierdził publicysta.
“W trudnym momencie zmasowanego ataku na strajkujących Koalicji Europejskiej zabrakło odwagi, by jednoznacznie poprzeć protestujących nauczycieli - bez względu na to, jaką dalszą formę protestu wybiorą. Dzisiejsza deklaracja liderów KE w najlepszym razie spowoduje chaos, w najgorszym - demobilizację" - pisała publicystka OKO.press Agata Szcześniak.
Ponadpolityczny pakt dla edukacji
W obozie władzy zapanował nastrój nie tyle triumfalizmu, ile silnego przekonania co do własnych racji. Z badań regularnie zamawianych przez PiS i Kancelarię Premiera wynikało, że akceptacja ludzi - również wyborców opozycji - dla strajku spada. Że nauczyciele przegrywają. Że mocniejsze karty ma rząd. I że nieuchronne jest tegoż strajku przerwanie. To podnosiło pewność siebie rządzących.
Wreszcie protest wszedł w fazę zapaści. Momentem przełomowym był ten, w którym okazało się, że ZNP nie ma żadnego "planu B" co do matur. Rząd wziął tę odpowiedzialność na siebie. I nawet kosztem absolutnego złamania standardów związanych z tworzeniem prawa w polskim Sejmie, zdecydował się specustawą egzaminy maturalne uratować.
Opozycja odetchnęła z ulgą. Sama w proteście się pogubiła, nie miała na niego pomysłu. Kłóciła się. Lewica kontra Koalicja Europejska. Biedroń kontra Zandberg. Schetyna kontra Biedroń.
Kaczyński zacierał ręce.
Prezes PiS jednak - jako, wciąż wierzę, państwowiec - musi stworzyć plan na kolejne miesiące.
Nauczyciele wrócą we wrześniu do szkół wściekli. Już dziś zapowiadają nową falę strajku. Kaczyński musi mieć to w głowie - nawet jeśli sam na temat nauczycieli nie powiedział od początku protestu ani słowa.
Ale jego obóz musi zaproponować coś więcej, niż tylko "okrągły stół". Niech zaproponuje pakt dla edukacji.
Kaczyński "dał radę" z deklaracją europejską zaproponowaną liderom partii opozycyjnych. Niech teraz spróbuje z tym: deklaracją społeczną i ponadpolityczną dotyczącą oświaty. Pod którą podpiszą się i rządzący, i opozycja, i związkowcy, i nauczyciele, i rodzice.
Inaczej za kilka lat nie będzie co zbierać. Z polskiej szkoły zostaną zgliszcza.