Strach, drożyzna i bomby nad głowami. Sprawdzamy, jak wygląda życie Ukraińców w cieniu brutalnej wojny
Od roku Rosja bombarduje Ukrainę, uderzając bez opamiętania w miasta, miasteczka i wsie. Na własnej skórze odczuwają to Ukraińcy, żyjący w różnych częściach kraju. Niezależnie, czy mieszkają we Lwowie, Kijowie, czy Charkowie wszędzie muszą zmagać się ze strachem, ale i z bólem po stracie najbliższych lub znajomych, którzy stali się ofiarami rosyjskiej agresji. Jedną z osób, która cudem uniknęła śmierci, jest Lesya Vakulyuk. - Staram się nie myśleć o tym życiu, które zostawiłam w Buczy. Kilka miesięcy przed inwazją wprowadziliśmy się do domu, który wyremontowaliśmy. Przez ten rok jeszcze tam nie byłam. Nie znalazłam w sobie siły, by tam pojechać - mówi w rozmowie z WP. Obecnie Lesya jest dziennikarką Espreso.TV. Już nieraz musiała przerywać program na żywo, by - wraz całą ekipą - zbiec szybko do podziemnego garażu, bo na Lwów, w którym obecnie mieszka, leciały rakiety. Przed bombami, tyle że w Charkowie, uciekał kilkakrotnie ks. Wojciech Stasiewicz. - Charków przed wojną tętnił życiem. Teraz to miasto półmartwe, miasto mroku - zauważa dyrektor Caritas-Spes w Charkowie. Pokazuje też zdjęcia, na których widać ogromne zniszczenia, jakie Rosjanie wyrządzili w mieście. Ale wyjeżdżać z Charkowa nie zamierza. - Każdy rozumie, że może umrzeć w każdej chwili - mówi Svitlana Gomeniuk, nauczycielka akademicka z Kijowa, która zauważa, że wojna wpłynęła też na zubożenie społeczeństwa. Rosnąca inflacja uderza w każdego mieszkańca. Do tego dochodzi ogromne bezrobocie. - Sytuacja gospodarcza w Ukrainie jest fatalna. Skurczenie się gospodarki o 1/3 to jest niemalże katastrofa - mówi Sławomir Matuszak z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jak kryzys gospodarczy w Ukrainie wpływa na życie mieszkańców? Jak wygląda codzienność w kraju ogarniętym wojną? O tym m.in. w kolejnym odcinku "Sprawdzamy".