Stracą 40% pensji, by zrównać płacę kobiet i mężczyzn
Wielu mężczyzn pracujących w sektorze publicznym w Wielkiej Brytanii czekają obniżki pensji nawet o 40%. Wszystko po to, by zrównać płace kobiet i mężczyzn - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Szacujemy, że w samych urzędach lokalnych dotknie to co piątego pracownika, czyli w sumie 500 tys. osób - mówi "Gazecie" Richard Stokoe, rzecznik organizacji Pracodawcy we Władzach Lokalnych (LGE). Według "Timesa" może to być nawet do 40%, czyli o 15 tys. funtów rocznie (równowartość 85 tys. zł).
Dotychczas zajęcia zwykle wykonywane przez mężczyzn, np. zamiatacza ulic, były cenione wyżej niż te wykonywane przez kobiety, np. kucharki.
Obniżki mogą dotknąć mężczyzn pracujących dla miast i gmin, a wkrótce także zatrudnionych w służbie zdrowia, edukacji i ministerstwach.
Zmian w płacach, tak by kobiety nie były dyskryminowane, wymagają brytyjskie i europejskie przepisy. Brytyjskie władze lokalne i związkowcy długo negocjowali, jak to osiągnąć. W końcu w 2003 r. zawarli porozumienie. Nakazuje ono, by do końca marca 2007 r. ponownie ocenić wartość wszystkich stanowisk pracy.
W dodatku orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2003 r. przewiduje, że osobom, które były dyskryminowane, należy się rekompensata za sześć lat wstecz.
Osób, których płace wzrosną, będzie o wiele więcej niż tych, których pensje spadną. Stracą zapewne także kobiety wykonujące "męskie" prace, dotychczas często cenione wyżej niż "damskie" - mówi Stokoe.
Kobiety w Wielkiej Brytanii zarabiają średnio o 22 proc. mniej niż mężczyźni, choć różnica w sektorze publicznym jest mniejsza niż w prywatnym. W całej Unii różnica płac między płciami to 15%, w Polsce - tylko 10%.