Awantura na miesięcznicy smoleńskiej. Interweniowała policja
Przed pomnikiem smoleńskim w Warszawie doszło do starcia między Antonim Macierewiczem a Zbigniewem Komosą. Policja musiała interweniować, by rozdzielić zwaśnione strony.
Antoni Macierewicz, polityk Prawa i Sprawiedliwości, zablokował drogę Zbigniewowi Komosie, który próbował złożyć kontrowersyjny wieniec pod pomnikiem smoleńskim.
Po porannych uroczystościach zorganizowanych przez PiS, aktywiści związani z Komosą chcieli złożyć wieniec z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując procedury, nakazał lądować w Smoleńsku". Macierewicz stanął na ich drodze, co doprowadziło do kłótni i interwencji policji. Kordon musiał rozdzielić skłócone strony.
- Mam obowiązek bronić pomnik pana prezydenta. Pamiętajcie o tym, to jest najważniejsze. Nie pozwolimy nikomu na to, żeby niszczył pomnik pana prezydenta - krzyczał Macierewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy prezes TK stanie przed komisją? "Nie będzie to prosta procedura"
Kaczyński na miesięcznicy smoleńskiej
Jarosław Kaczyński o protestujących powiedział, że jest to agentura Putina. - Nasze państwo jest ciągle wobec tej agentury bezradne, ale przyjdzie czas, że to się skończy - mówił o osobach, które zakłócają uroczystość. - Przyjdzie czas, że ci ludzie, którzy bez przerwy wbrew prawu, które mówi, że nie wolno zakłócać demonstracji, odpowiedzą - mówił prezes PiS.
Dodał, że "poprzednia władza trzymała te grupy awanturników z daleka". - Miejmy nadzieję, że przyjdzie czas sprawiedliwości, że ci, tu w Polsce, którzy odpowiadają za przeprowadzenie tej katastrofy, choćby przez rozdzielenie wizyt, zostaną odpowiednio rozliczeni przez sądy - mówił.