PolitykaStanisław Konopacki o planach Andrzeja Dudy: pominięcie Brukseli to nie najlepszy sygnał

Stanisław Konopacki o planach Andrzeja Dudy: pominięcie Brukseli to nie najlepszy sygnał

- Pominięcie Brukseli w planie pierwszych wizyt prezydenta Andrzeja Dudy "to nie jest najlepszy sygnał" - uważa prof. Stanisław Konopacki z Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem, Polska potrzebuje wsparcia Unii Europejskiej w realizowaniu chociażby polityki wschodniej.

Stanisław Konopacki o planach Andrzeja Dudy: pominięcie Brukseli to nie najlepszy sygnał
Źródło zdjęć: © WP

Prezydent Andrzej Duda z pierwszą wizytą zagraniczną uda się do Estonii, na obchody rocznicy podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Następnie odwiedzi m.in. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Bukareszt; w stolicy Rumuni weźmie udział w miniszczycie NATO z udziałem prezydentów państw wschodniej flanki Sojuszu.

Według prof. Konopackiego wybór Tallina jako celu pierwszej wizyty jest "trochę dziwny". - Te wizyty mają symboliczne znaczenie i ta pierwsza powinna być do Brukseli - ocenił politolog. Byłaby sygnałem, że nowa prezydentura stara się umocnić stosunki z Unią Europejską - dodał.

- To zastanawiające, że na pierwszym miejscu stawia się pakt Ribbentrop-Mołotow; oczywiście to jest ważna rocznica, ale ta wizyta nie powinna być na pierwszym miejscu - ocenił Konopacki. Według niego pominięcie Brukseli w planie pierwszych wizyt prezydenta "to nie jest najlepszy sygnał". - Jesteśmy członkiem UE od ponad 10 lat, jednym z ważniejszych; potrzebujemy wsparcia Unii Europejskiej w realizowaniu chociażby ważnej polityki wschodniej - powiedział.

Według eksperta lepszą kolejnością byłoby złożenie wizyt najpierw w Brukseli, potem w Berlinie i dopiero później w Tallinie czy Bukareszcie.

Konopacki pozytywnie ocenił to, że w planie wizyt prezydenta wysoko znalazły się Niemcy. - Niemcy są w UE głównym graczem nie tylko w zakresie gospodarki, ale i w polityce zagranicznej, powinniśmy mieć z nimi dobre relacje; bez Niemiec będziemy nam trudno realizować nasze interesy w UE - ocenił ekspert.

- To, że po wizycie w Berlinie znalazła się wizyta w Londynie, to dobrze ze względu chociażby na referendum dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Wielka Brytania wspiera też politykę naszego rządu w kwestiach wschodnich - dodał.

Według Konopackiego dobrze, że w planie wizyt znalazło się też spotkanie z partnerami Polski w Grupie Wyszehradzkiej, Czechami, Słowacją i Węgrami. Zdaniem eksperta, poprawienie stosunków w V4, jest ważne m.in. ze względu na skuteczność naszej polityki wschodniej.

"Duda stawia na relacje w regionie"

- Prezydent Andrzej Duda stawia w pierwszej kolejności na relacje bilateralne z kluczowymi krajami dla bezpieczeństwa Polski i dla relacji transatlantyckich; ważny będzie też wymiar wspólnych interesów krajów naszego regionu - ocenił z kolei Zbigniew Pisarski z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

Wizytę w Estonii - w ocenie eksperta - należy potraktować nie tylko jako wizytę w krajach bałtyckich, ale również "zasygnalizowanie kierunku w stronę Bałtyku szeroko rozumianego, włączając w to Szwecję, Finlandię, Norwegię, Danię".

- To jest potwierdzenie rozkładu Grupy Wyszehradzkiej, która obecnie bardzo się rozjeżdża, z uwagi na sprzeczne, wykluczające spojrzenie na to, co dzieje się wokół Ukrainy - uważa Pisarski. Jak dodał, w sprawie Ukrainy "nie mamy wspólnego języka z Węgrami, mało dogadujemy się z Czechami". - Jedynie Słowacy, którzy odczuwają to bliżej - dodał.

Dlatego - powiedział Pisarski - "zwracamy się w kierunku krajów, które podzielają nasze spojrzenie" i ocenę zachowania Rosji w sposób jednoznaczny.

Pisarski zwrócił uwagę, że kraje wschodniej flanki NATO, od Skandynawii aż po kraje bałkańskie, "w sposób bezpośredni rozumieją powagę zagrożenia idącego ze Wschodu", czyli postępowania Rosji i jej agresji wobec Ukrainy. - Kraje na wschodniej flance zwiększają wydatki na obronność, kraje na zachodzie Europy je zmniejszają - zauważył ekspert.

Podobnie - według Pisarskiego - można traktować późniejszą wizytę w Bukareszcie, gdzie na zaproszenie prezydentów Polski i Rumunii odbędzie się miniszczyt NATO. To jest konsolidacja regionu, który był niejednokrotnie pomijany, m.in. Bałkanów - zauważył Pisarski. Według niego Polska ma "olbrzymią wiarygodność na Bałkanach". - Jesteśmy dla krajów bałkańskich wzorem do naśladowania, bo mamy z sukcesem zakończoną transformację, a jednocześnie nie jesteśmy krajem wywyższającym się - argumentował.

Szkoda - mówił Pisarski - że nie ma jeszcze zaplanowanego spotkania z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, ale - jego zdaniem - nie należy zakładać tu złych intencji. Zwrócił uwagę, że prezydenci Polski i Ukrainy kontaktowali się już telefonicznie. - Czasami lepiej mieć dobre, intensywne relacje robocze, a symboliczne można zostawić na później - zaznaczył ekspert.

Podkreślił natomiast fakt, że druga wizyta zagraniczna nowego polskiego prezydenta to będzie Berlin, co - jak ocenił - potwierdza istotne znaczenie relacji polsko-niemieckich. W tej chwili Niemcy są jednym z głównych hamulcowych przemieszczenia dodatkowych wojsk NATO na wschodnią flankę, w tym do Polski - zwrócił uwagę Pisarski. - Dużym pominiętym - jak ocenił - są Paryż czy Bruksela, co do których nie ma jeszcze konkretnych dat wizyt.

Duda wróci do polityki L.Kaczyńskiego?

- W sprawach zagranicznych prezydent Andrzej Duda powróci zapewne do polityki Lecha Kaczyńskiego, czyli intensyfikacji kontaktów państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz szukania zbieżnych interesów m.in. w polityce energetycznej - mówi publicysta Mateusz Matyszkowicz.

- W polskim systemie konstytucyjnym prezydent nie kieruje polityką zagraniczną państwa, trudno więc mówić, aby wybór Andrzeja Dudy na prezydenta był jakimś przełomem w polskiej polityce zagranicznej - mówi redaktor naczelny kwartalnika "Fronda Lux".

Wśród ważnych zapowiedzi Andrzeja Dudy Matyszkowicz wymienił "powrót do aktywnej polskiej polityki w Europie Środkowej i Wschodniej, wizje sojuszu od Bałtyku do Morza Czarnego, powrót do pewnych federacyjnych wizji w Europie Środkowej".

- To oczywiście są bardzo stare pomysły wysuwane w Polsce od początku XX wieku (...). Co ważne, w przypadku Andrzeja Dudy, to powrót tak naprawdę do polityki Lecha Kaczyńskiego - mówi.

W ocenie Matyszkowicza "ustępujący już rząd, zwłaszcza kiedy sprawami zagranicznymi kierował Radosław Sikorski, świadomie od tej aktywnej polityki w Europie Środkowej się odcinał".

- Sikorski definiował to jako odejście od polityki jagiellońskiej na rzecz piastowskiej, czyli "zrezygnujmy z ambicji wschodnich na rzecz budowania silniejszych sojuszy zachodnich oraz opierania się na własnej sile" - mówi. - Ale pamiętajmy, że wydarzenia na Ukrainie, coraz bardziej napięta sytuacja w państwach kaukaskich, czy rosnące zagrożenie państw bałtyckich sprawiają, że polska polityka będzie musiała być tu aktywna - dodaje.

- Prawdopodobnie Andrzej Duda będzie dążył do powtórzenia modelu Lecha Kaczyńskiego, czyli intensyfikacji kontaktów państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz szukania zbieżnych interesów, chociażby we wspólnej polityce energetycznej - ocenia Matyszkowicz.

Zobacz również wideo: Ogłoszono plan zagranicznych wizyt prezydenta Andrzeja Dudy
Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)