Drastyczne metody bicia
Najprostszą metodą łamania oporu przesłuchiwanych było trwające wiele dni, a nawet miesięcy bicie, aż do uzyskania pożądanego rezultatu - przyznania się do winy lub obciążenia zeznaniami wskazanych osób. Śledczy nie oszczędzali nikogo, nawet kobiet w ciąży.
Janina Matusiak została aresztowana w 1950 roku za udzielenie pomocy partyzantom Piotra Burdyna. W opublikowanym w Biuletynie IPN artykule "Ubeckie metody" wspomina drastyczne sceny przesłuchania. - W Urzędzie Bezpieczeństwa w Suwałkach byłam bita w nieludzki sposób przez trzech funkcjonariuszy - oficerów. Bito mnie przez całą noc na zmianę, kiedy zobaczyli, że moje ciało jest na pośladkach pocięte, to wówczas kładli namoczoną szmatę na ciało i bili nadal. Kiedy ciało moje ociekało krwią, to kazali siadać do stojącej wanienki z wodą (...), trwało to całą noc od godzin wieczornych do brzasku porannego. Następnie zaciągnięto mnie (nie mogłam chodzić) do pomieszczenia ciemnego i wrzucono na podłogę (...), przychodził lekarz i obcinał postrzępione ciało ze skórą (ciało było jak galareta i samo odpadało, szczególnie na prawym pośladku). (...) Nadmieniam, iż w tym czasie kiedy mnie aresztowano, byłam w trzecim miesiącu ciąży, o czym wiedzieli ci funkcjonariusze UB, którzy mnie bili, i jeszcze mówili, że lepiej
będzie, jak poronisz, niż ma się urodzić bandyta. I w końcu lutego urodziłam przedwcześnie dziecko (...), po urodzeniu było słabe i według lekarzy miało braki kości na plecach, co zresztą było widać gołym okiem, nie wydawało głosu niemowlęcia i mimo opieki lekarskiej dziecko zmarło po dwóch tygodniach - relacjonowała Janina Matusiak.
Na zdjęciu: Stanisław Zarako-Zarakowski, oskarżyciel w procesie Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Doprowadził do skazania ośmiu spośród 17 sądzonych na kary śmierci, które później zmieniono na więzienie.