Noc w celi zalanej wodą
Po długotrwałych przesłuchaniach z zastosowaniem wymyślnych tortur, więźniów odstawiano do celi. Jeśli śledczym szczególnie zależało na złamaniu woli przesłuchiwanego, wtrącano go do pustej celi z podłogą zalaną wodą. - No i się zaczęło: w dzień przesłuchania i bicie, a na noc zamykanie mnie w celi nr 8, w końcu korytarza. To był karcer, woda po kostki w nim stała, a ja tam "nocowałem", goły jak matka urodziła, przez dziesięć nocy. Przez pięć dni nie dawali jeść ani pić, a potem dali śledzia solonego, którego wrzuciłem do kibla. Niestety, zauważyli moją "zbrodnię" i dostałem niezłe lanie - wspomina Jan Jakubanis, "Łabędź", cytowany w artykule Bartłomieja Rychlewskiego "Ubeckie metody", opublikowanym w Biuletynie IPN. Jakubanis był żołnierzem z grupy Jana Sadowskiego "Bladego" - jednego z ostatnich żołnierzy podziemia - walczył do 1951 roku na Suwalszczyźnie.
Podobnych metod śledczych doświadczył również ks. Czesław Tomczyk, który był świadkiem w pierwszym pokazowym procesie biskupa - ks. Czesława Kaczmarka, oskarżonego o handel obcą walutą. Ks. Tomczyk spędził trzy lata w kilku różnych więzieniach. Aby wymusić zeznania obciążające biskupa, przez wiele dni przetrzymywano go w celi zalanej wodą sięgającą kolan.