Ukraina zaprzecza, zamieszanie po ataku. "Trump będzie miał argument"
Nocą wybuchł pożar w stacji gazowej Sudża, która przed wojną była kluczowym punktem przesyłowym gazu z Rosji do Europy. Moskwa natychmiast oskarżyła o atak Kijów. - Mogli to zrobić Rosjanie, chcąc zrzucić winę na Ukraińców - uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Z kolei ekspert ds. energetyki Jakub Wiech podkreśla, że atak to głównie problem dla samej Rosji.
W obwodzie kurskim w Rosji w nocy wybuchł ogromny pożar. Według doniesień lokalnych mediów uszkodzona została stacja pomiaru gazu Sudża w Rosji. W 2023 r. była jednym z nielicznych punktów, przez które rosyjski gaz nadal trafiał do Europy, ale w znacznie mniejszych ilościach niż przed konfliktem. Po ataku Rosja od razu wysunęła oskarżenia pod adresem Kijowa.
Rosjanie oskarżyli Ukrainę o uderzenie w stację, co miało na celu zerwanie zawieszenia broni w atakach na obiekty infrastruktury energetycznej
- Węzeł gazowy w Sudży jest faktycznie bardzo ważnym elementem dostaw gazu rosyjskiego do Europy. Natomiast musimy pamiętać, że od początku tego roku gaz z tego kierunku do Europy już nie płynie. Z czterech głównych szlaków przesyłowych do Europy, jakie mieli Rosjanie, w tym momencie pracuje tylko jeden - Turkish Stream - przypomina w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: paraliż lotniska w Londynie. Pożar uziemił samoloty
Atak w Sudży. "Przede wszystkim problem dla Rosji"
Turkish Stream to gazociąg biegnący po dnie Morza Czarnego z Rosji do Turcji. Pierwsza nitka dostarcza gaz na rynek turecki, druga - na europejski.
Stacja pomiaru gazu Sudża jest natomiast częścią gazociągu Urengoj-Pomary-Użhorod, który do 1 stycznia wykorzystywany był przez Rosję do transportowania gazu przez Ukrainę do Europy. Na początku bieżącego roku Ukraina wstrzymała tranzyt rosyjskiego gazu przez swoje terytorium przez wzgląd na bezpieczeństwo narodowe.
Wiech ocenia, że temat powrotu do tranzytu gazu przez Ukrainę może być elementem rozmów między Rosją a USA, jednak - jak dodaje - na tym etapie to jedynie spekulacje.
- Zniszczenie stacji w Sudży to w tym momencie przede wszystkim problem dla Rosji, bo jest to część wewnętrznej, rosyjskiej infrastruktury gazowej. To Rosjanie mogą ewentualnie mieć zaburzenia w swojej osnowie gazowej - podkreśla ekspert.
- Nie mieliśmy dziś nawet istotnego wahnięcia w cenie gazu na europejskiej giełdzie, więc to pokazuje, że Sudża nie jest ważna z naszego puntu widzenia - podsumowuje Wiech.
Rosyjska infrastruktura w Sudży w ogniu. "Chodzi o dyskredytację Ukrainy"
Po pożarze w Sudży Sztab Generalny Ukrainy zapewnił, że jego siły nie mają nic wspólnego z atakiem, o który Rosja oskarża Ukrainę. Były dowódca Wojsk Lądowych generał Waldemar Skrzypczak podkreśla w rozmowie z WP, że incydent może mieć propagandowe znacznie dla Kremla.
Mogli to zrobić Rosjanie, chcąc zrzucić winę na Ukraińców. Tu chodzi o dyskredytację Ukrainy w oczach prezydenta USA Donalda Trumpa. Jeżeli Rosjanom uda się oskarżyć Ukraińców o to, co się wydarzyło, to Trump będzie miał kolejny argument, żeby chcieć upokorzyć Ukrainę
Sudża w obwodzie kurskim do niedawna kontrolowana była przez wojska Ukrainy, które wycofały się z tego miasteczka, jednak cały czas pozostają w niewielkiej części tego regionu Rosji.
Zdaniem generała ufność, z jaką Trump traktuje deklaracje Putina, skończy się źle dla całych Stanów Zjednoczonych.
- Rosja wykorzysta Trumpa i upokorzy go tak, że już nigdy Stany Zjednoczone nie wrócą do roli hegemona - stwierdza gen. Skrzypczak.
Maciej Zubel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Przeczytaj też: Eksplozje w Rosji po ataku dronów. Ranni strażacy