Amerykanie zmieniają ton ws. Rosji. "Pierwszy raz światełko w tunelu"

USA i Rosja przeprowadzą w Arabii Saudyjskiej kolejną turę rozmów na temat zakończenia wojny w Ukrainie. Dojdzie też do rozmów amerykańsko-ukraińskich. Eksperci nie mają nadziei na przełom, ale widzą "światełko w tunelu".

Według ekspertów, rozmowy w Arabii Saudyjskiej nie przyniosą większego przełomu w sprawie zakończenia wojny
Według ekspertów, rozmowy w Arabii Saudyjskiej nie przyniosą większego przełomu w sprawie zakończenia wojny
Źródło zdjęć: © East News, Getty Images, PAP | East News, Getty Images, PAP
Sylwester Ruszkiewicz

23 marca USA i Rosja przeprowadzą w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej kolejną rundę rozmów ws. zakończenia wojny w Ukrainie - przekazał w Fox News specjalny przedstawiciel Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie Steve Witkoff. W skład delegacji amerykańskiej wejdą m.in. doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i sekretarz stanu Marco Rubio.

Z kolei doradca Władimira Putina Jurij Uszakow przekazał, że w składzie rosyjskiej delegacji znajdą się Grigorij Karasin, były dyplomata, który kieruje obecnie Komisją Spraw Zagranicznych Rady Federacji (wyższej izby parlamentu), oraz Siergiej Biesieda, doradca szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Jak twierdzi Uszakow, rozmowy mają się jednak odbyć w poniedziałek, a jednym z tematów ma być zapewnienie bezpiecznego przewozu towarów na Morzu Czarnym w trakcie trwającej wojny w Ukrainie.

W poniedziałek ma odbyć się również spotkanie delegacji USA z ukraińskimi urzędnikami. Jak przekazał Wołodymyr Zełenski, będzie to osobne spotkanie od planowanych w Arabii Saudyjskiej rozmów amerykańsko-rosyjskich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozmowa Trump-Putin. Gen. Polko o przemianie "terrorysty w owieczkę"

"Światełko w tunelu"

Zapytaliśmy ekspertów, czy nowa tura rozmów może zbliżyć obie strony do rozejmu. Według dr. hab. Macieja Milczanowskiego, po ostatniej rozmowie telefonicznej Trumpa z Putinem Rosja nie ustąpiła choćby na krok.

- Pojawiło się natomiast pierwszy raz "światełko w tunelu". Amerykanie zmienili bowiem ton i zasygnalizowali, że nie zgadzają się na zablokowanie dozbrajania Ukrainy i zakończenie przesyłania danych wywiadowczych. To daje nadzieję, że USA mają swoje stanowisko, a nie powtarzają narracji Putina. To pierwszy symptom. To pierwsze rozbieżności między Waszyngtonem a Moskwą. Daje to nadzieję na przyszłość – mówi Wirtualnej Polsce dr hab. Maciej Milczanowski, prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce w UR.

I jak przypomina, od rozmowy Trumpa z Putinem, Rosja i Ukraina nadal się atakują. - Deklaracje o możliwym zawieszeniu broni nadal pozostają jedynie w werbalnej strefie. W Arabii Saudyjskiej spodziewam się, że rosyjska delegacja będzie powtarzać swoje warunki zakończenia wojny. A więc też przejęcie kontroli politycznej nad Ukrainą, wcześniejsze wybory, demilitaryzację czy włączenie czterech obwodów ukraińskich do Federacji Rosyjskiej – wylicza Maciej Milczanowski. W jego ocenie, gdyby Kreml przedstawił jedynie ten ostatni warunek, przyznałby się do porażki w negocjacjach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump zadzwoni do Putina. "Będziemy rozmawiać o terytorium"

"Trump się o tym przekonuje"

- Amerykanie, którzy opowiadali się wcześniej za spełnieniem tego warunku przez Ukrainę, zauważyli, że są inne, kolejne warunki, prawie niemożliwe do realizacji. A więc teraz wszystko zależy od Waszyngtonu. Biały Dom zaczyna rozumieć, że bez utwardzenia stanowiska negocjacyjnego, w ogóle nic nie osiągnie. Zaczyna to w końcu docierać do doradców i administracji Trumpa – podkreśla ekspert.

Milczanowski uważa, że jeżeli amerykańska strona będzie "grać na twardo" z Rosją, może to przybliżyć do zawieszenia broni.

- Trumpowi wydawało się, że jak będzie we wszystkim ustępował, to w 24 godziny doprowadzi do zakończenia wojny. Ale tak nie działa polityka. I Trump właśnie się o tym przekonuje – ocenia dr. hab. Maciej Milczanowski.

Zwraca uwagę, że Putin po rozmowach Trumpem pokazał nie tylko ignorancję wobec Ameryki, ale i lekceważenie amerykańskiego prezydenta. - Godzinę później zaatakował Ukrainę rakietami balistycznymi. Pokazał tym samym, że za nic ma "ustalenia". Amerykanie musieli to widzieć i zrozumieć. A jeszcze bardziej symboliczne, było spóźnienie się rosyjskiego przywódcy na telefoniczną rozmowę. I publiczne, w świetle kamer drwienie z Trumpa. To musiało zaboleć amerykańskiego prezydenta – zauważa Milczanowski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Putin zagra w grę Trumpa? "Jeśli nie, wojna będzie trwała dalej"

Po wtorkowej rozmowie między prezydentem USA Donaldem Trumpem a przywódcą Rosji Władimirem Putinem Waszyngton poinformował, że Putin odrzucił całkowite zawieszenie broni na 30 dni, zgadzając się jedynie na zaprzestanie ataków na infrastrukturę energetyczną. Z kolei Kreml przekazał, że Putin zażądał całkowitego zaprzestania pomocy wojskowej i wywiadowczej dla Kijowa, nazywając to kluczowym warunkiem rozpoczęcia rozejmu. Trump jednak później zaprzeczył, by Putin podczas rozmowy telefonicznej domagał się całkowitego zaprzestania pomocy wojskowej i dostarczania informacji wywiadowczych Ukrainie.

W ocenie Jana Piekło, byłego ambasadora RP w Kijowie, nie ma co oczekiwać, że w następnym tygodniu dojdzie do jakiegoś wielkiego przełomu.

- Kreml praktycznie odrzucił propozycję 30-dniowego rozejmu i postawił zaporowe, swoje warunki. Jeden z nich oznacza de facto likwidację ukraińskiej państwowości. Z drugiej strony dochodzą do mnie głosy, że w Ukrainie próbuje się zorganizować wybory, w których wystartowaliby hybrydowi, prorosyjscy kandydaci. A później w Kijowie, utworzono by coś na wzór Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, dzięki czemu Sowieci sprawowali władzę w Polsce po 1945 roku. Pytanie, czy amerykańscy doradcy to rozumieją – mówi WP Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump liczy na przełom w Rijadzie. "Dokonamy dużego postępu"

Ukraina może być dobrej myśli?

I jak podkreśla, dodatkowo Kreml okazuje lekceważenie Ukrainie, atakując ją po rozmowach Putina z Trumpem we wzmożony sposób. - Zresztą Kijów nie pozostaje dłużny i odpowiada, uderzając na terenie Rosji. To prowadzi do eskalacji konfliktu, a nie przybliża do zawieszenia broni – ocenia Piekło.

I jak przypomina, Trump sugerował wcześniej, że jeśli Moskwa nie zgodzi się na wspólnie wynegocjowane zakończenie wojny, to zostaną nałożone na Rosję takie sankcje, że się "nie pozbiera".

- Niewykluczone więc, że prezydent Zełenski może być dobrej myśli. Pamiętajmy, że w Arabii Saudyjskiej będą spotykać się zespoły robocze, których zadaniem będzie praca nad tym, co zadali im przywódcy obu krajów. Języczkiem u wagi może być fakt, że Putin drwił z Trumpa po rozmowie telefonicznej. To może spowodować, że zaangażowanie lidera Republikanów na rzecz zakończenia wojny będzie jeszcze większe. Amerykański prezydent takiego podejścia bardzo nie lubi – podsumowuje Jan Piekło.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie