"Wpuszcza Trumpa w kanał". Ekspert tłumaczy skutki zapowiedzi USA

- Czyli co, czekają nas kolumny jenieckie, kolumny autobusów wywożące siłą ludzi? Bo przecież tam są ludzie. I to dwa miliony ludzi - mówi Wirtualnej Polsce ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem Jarosław Kociszewski. Komentuje tym zapowiedzi Donalda Trumpa ws. Strefy Gazy. Jak dodaje, "jest to pomysł w najgorszym wypadku zbrodniczy".

"Wpuszcza Trumpa w kanał". Ekspert tłumaczy skutki zapowiedzi USA
"Wpuszcza Trumpa w kanał". Ekspert tłumaczy skutki zapowiedzi USA
Źródło zdjęć: © East News

Zapowiedź jest jasna: - Stany Zjednoczone są gotowe zająć teren Strefy Gazy i oczyścić go z niewybuchów i ruin - powiedział prezydent Donald Trump 4 lutego, po spotkaniu z izraelskim przywódcą Benjaminem Netanjahu. - Zrównamy teren z ziemią i odbudujemy go. Zapewnimy rozwój gospodarczy, nieograniczoną liczbę miejsc pracy i mieszkań - zapowiadał Trump. Jak podkreślał, w imię pokoju.

Pytany, czy będzie mowa o przymusowej relokacji, Trump wskazał, że będzie kładziony na to nacisk, a konkretnie "silna sugestia", by na czas odbudowy Gazy, Palestyńczycy opuścili te tereny.

Wysiedlenie na Bliskim Wschodzie. Ekspert: bez szans

- Jest to pomysł w najgorszym wypadku zbrodniczy, bo mówimy o czystce etnicznej i o zaprzeczeniu lekcji, które wynieśliśmy z dwóch wojen światowych. W nieco lepszym wypadku jest to czysta manipulacja człowieka, który nie do końca rozumie, o czym mówi. Został prawdopodobnie zmanipulowany przez Netanjahu i teraz - może w dobrej wierze - opowiada farmazony - komentuje dla WP ekspert zajmujący się Bliskim Wschodem Jarosław Kociszewski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Plan Trumpa ws. Strefy Gazy. Bosak: Uśmiechnąłem się

- A to dlatego, że Trump wierzy pewnie w wariant najlepszy, czyli okupację. Przecież po II wojnie światowej Amerykanie przeprowadzili takie działania chociażby w Niemczech, czy Japonii, mimo że sami nie dokonali czystek etnicznych - wyjaśnia.

Trump o "silnych sugestiach" dot. przesiedlenia ze Strefy Gazy

Z zapowiedzi Trumpa wynika, że uzyskanie zgody na przesiedlenia mieszkańców Strefy Gazy do innych krajów jest de facto formalnością. Jak twierdził, jego pomysł jest popierany przez przywódców Bliskiego Wschodu.

Zaznaczył przy tym, że "to dopiero wstępny zarys", a więcej informacji jego administracja przedstawi w ciągu tygodni, ale sprawa wydawała się być przez niego dopięta.

Przeciwnego zdania jest jednak Jarosław Kociszewski. - Nie ma opcji, żeby wysiedlenie na Bliskim Wschodzie doszło do skutku. To jest wariant bez szans. Po pierwsze, ci ludzie nie chcą być wysiedlani, bo to jest ich dom, a po drugie, to gdzie miałoby się to odbyć? - pyta retorycznie ekspert i dodaje:

- Jordańczycy ich nie przyjmą, ponieważ w takim wypadku byłby to koniec państwa jordańskiego, czyli bunt i rewolucja. Nie ma też opcji, żeby przyjęto ich w Egipcie, bo kraj nie sprowadzi sobie na głowę miliona ludzi, którzy nie chcą tam być. To prawdopodobnie oznaczałoby wojnę - komentuje ekspert.

Liczyć - jak już wiemy - nie można również na Arabię Saudyjską, czyli bliskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych. Przekaz amerykańskiego partnera można w skrócie określić jednym słowem: nie.

"Arabia Saudyjska będzie nieustannie kontynuować wysiłki na rzecz utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie i nie nawiąże stosunków dyplomatycznych z Izraelem bez spełnienia tego warunku" - oświadczył w wydanym komunikacie saudyjski resort dyplomacji.

Wizja czystek etnicznych

Jak miałaby wyglądać proces przygotowywania terenów do "oczyszczenia" i "zrównania z ziemią", o czym mówił Trump? To trudno sobie wyobrazić. Do głowy przychodzą jednak najgorsze z możliwych obrazków, które są wręcz symboliczne dla okresu II wojny światowej.

- Czyli co, czekają nas kolumny jenieckie, kolumny autobusów wywożące siłą ludzi? Bo przecież tam są ludzie, i to dwa miliony ludzi - komentuje Kociszewski i dodaje, że to wizja raczej nierealna, a Netanjahu w ten sposób rozgrywa Trumpa.

- Kolokwialnie mówiąc, Netanjahu mam wrażenie, że wpuszcza Trumpa w kanał, a sobie zdejmuje z głowy problem. To znaczy, że jest w stanie przekazać odpowiedzialność za Gazę Amerykanom, a dzięki temu zdejmuje ją z siebie i dzieli się odium tego, co się tam wydarzyło - mówi Wirtualnej Polsce. - Myślę, że nic z tego nie dojdzie do skutku - kwituje.

Ruch Trumpa, czyli nowy obraz świata i konsekwencje dla wszystkich

Po zapowiedziach Trumpa głos w sprawie zabrali dyplomaci. Stanowisko zajęła wspomniana już Arabia Saudyjska, jak również przedstawiciel naszego rodzimego MSZ. Także jego słowa były jednak krytyczne wobec rozwiązania, które wypracowały Stany Zjednoczone z Izraelem.

- Polska opowiada się za dwupaństwowością. Nie można decydować o Palestynie bez Palestyńczyków - stwierdził wiceszef resortu Andrzej Szejna, pytany o propozycję.

Zdaniem Jarosława Kociszewskiego, na tym etapie zapowiedzi Trumpa nie odwrócą jednak globalnych sojuszy, natomiast to nie znaczy, że nie zmieni się sposób prowadzenia polityki międzynarodowej.

- Od II wojny światowej i w oparciu o lekcję z II wojny światowej, polityka międzynarodowa była oparta o pewne wartości i prawa. Teraz jednak Trump, podobnie jak Putin czy zresztą też jak Netanjahu a szerzej Xi, chcą prowadzić politykę w stylu: "silny może więcej". Tylko problem polega na tym, że jeżeli silny i duży, może więcej, to słabszy musi udowodnić, że nie jest słabszy - wyjaśnia.

Przykładem w tej sytuacji może być atak Rosji na Ukrainę, gdzie Rosjanie właśnie chcieli udowodnić Ukraińcom, że mogą więcej, bo są silniejsi, na co ci nie wyrazili zgody. Skutkiem więc była wojna.

- Patrząc na przykład Ukrainy, każdy potencjalny słabszy, który nie chce się położyć i umrzeć, będzie musiał walczyć o swoje. I to jest dramat, bo czeka nas sytuacja, w której Palestyńczycy będą musieli udowodnić Amerykanom, że mimo wielkich różnic, nie są słabsi. To z kolei prowadzi do jakiejś wojny asymetrycznej, którą oczywiście Amerykanie nazwą wtedy walką z terroryzmem. Zresztą wtedy sami zaczną go "zwalczać" także terroryzmem - wskazuje ekspert i kwituje:

- To kierunek, w którym w świecie z pewnością nie powinniśmy iść, a niestety w tym kierunku to zmierza. Zapominamy lekcje sprzed stu lat.

Dorota Kuźnik, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald TrumpgazaBinjamin Netanjahu

Wybrane dla Ciebie