PolskaSprawa zapomnianych archiwów w IPN - żadna sensacja?

Sprawa zapomnianych archiwów w IPN - żadna sensacja?

Za "nadużycie" była szefowa pionu archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej Bernadetta Gronek uznaje informacje o "sensacyjnym odkryciu w IPN 300 nierozpakowanych worków akt z peerelowskiego MSW". Według niej, nie jest dziwne, że IPN ma wciąż nieopracowane materiały.

Sprawa zapomnianych archiwów w IPN - żadna sensacja?
Źródło zdjęć: © PAP

02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 20:11

W oświadczeniu przesłanym Gronek napisała, że na razie nie ustosunkuje się do "subiektywnych i nierzetelnych" ocen działania pionu archiwalnego pod jej kierownictwem. "Zmuszałoby to mnie do ujawnienia szczegółowych przyczyn złożenia przez mnie dymisji 28 grudnia 2005 r." - dodała.

"Nieopracowanie całego 84-kilometrowego zasobu IPN może być sensacją tylko dla tych, którzy nie znają specyfiki archiwów, w tym szczególnie archiwum IPN" - oświadczyła Gronek. Dodała, że nawet niemiecki Instytut Gaucka ma wciąż "nierozpoznane i nieopracowane dotąd materiały, pomimo kilkunastu lat funkcjonowania".

Według Gronek, nowo odkryte worki to "materiały przejęte na podstawie protokołów zdawczo-odbiorczych, które czekały na opracowanie w pomieszczeniach archiwum". Podkreśliła, że w większości są to "niewypełnione druki, makulatura, materiały pocięte oraz porwane". Ich opracowanie wymagałoby realizacji wielokrotnie zgłaszanego przez nią postulatu informatyzacji pionu archiwalnego, którego projekt został przygotowany jeszcze w połowie 2004 r.

Podkreśliła, że o istnieniu nierozpakowanych pudeł i worków z aktami - czekających na opracowanie - informowani byli prezes IPN oraz członkowie kolegium, "którzy widzieli te materiały podczas swoich wizyt w magazynach archiwalnych przy ul. Kłobuckiej w Warszawie". Dodała, że "podobny problem z niedopracowanymi materiałami" występował w niektórych oddziałach terenowych IPN. Przypomniała, że informacje te były w corocznych sprawozdaniach prezesa IPN z działalności Instytutu, które zatwierdzało kolegium.

Gronek dodała, że dopiero w 2005 r. praktycznie zakończono proces przejmowania materiałów archiwalnych do IPN, a większość przekazano w stanie nieuporządkowanym. "Coroczne obcinanie budżetu Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN, świadome decyzje kierownictwa IPN oraz kolegium Instytutu o skoncentrowaniu działań pionu archiwalnego na realizacji wniosków pokrzywdzonych, naukowo-badawczych oraz wniosków uprawnionych instytucji (m.in. Rzecznika Interesu Publicznego, służb ochrony państwa, sądów, prokuratur), a także konieczność szybkiego reagowania na bieżące wydarzenia (tzw. lista Wildsteina), spowodowały, że proces opracowywania zasobu prowadzony był w tempie, na jaki pozwalały posiadane środki" - oświadczyła.

Zapewniła, że nadużyciem jest też informacja o nierzetelnych sprawdzeniach dla potrzeb lustracyjnych, bo i RIP, i Sąd Lustracyjny miały pełną świadomość, że 84 km akt IPN nie są w pełni opracowane. Według Gronek, proponowane przez PiS i LPR nowe rozwiązania lustracji mogą być przez Instytut "w pełni zrealizowane". W czwartek IPN oświadczył, że stan archiwów wpływał na nieuzasadnione przedłużanie procedur udostępniania oraz poszukiwań akt w IPN, ale nie powodował błędnych wyników tych działań. "Raport otwarcia" stanu archiwów centrali IPN wskazuje na "mankamenty". Osoba, która miała dostać swe akta z IPN po pięciu miesiącach, dostawała je po trzech latach - powiedział prezes IPN Janusz Kurtyka. Uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy możliwe jest doniesienie IPN o przestępstwie w sprawie nieprawidłowości w archiwach. Dodał, że bada je powołana przezeń komisja, która m.in. przesłucha dawnych szefów archiwów IPN. Ocena komisji "będzie ewentualną podstawą dalszych działań".

Wydarzenia TV POLSAT

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)