PolitykaSprawa prof. Tomasza Grodzkiego. Prof. Anna Popiela znów zabiera głos: wyciągnęłam 500 dolarów, odliczyłam po setce

Sprawa prof. Tomasza Grodzkiego. Prof. Anna Popiela znów zabiera głos: wyciągnęłam 500 dolarów, odliczyłam po setce

Prof. Anna Popiela jako pierwsza odważyła się oskarżyć marszałka Senatu prof. Tomasza Grodzkiego o korupcję. Potem swoje wypowiedzi wielokrotnie łagodziła. Teraz po raz kolejny zabrała głos w tej sprawie, twierdząc, że wręczyła profesorowi 500 dolarów.

Sprawa prof. Tomasza Grodzkiego. Prof. Anna Popiela znów zabiera głos: wyciągnęłam 500 dolarów, odliczyłam po setce
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Piteruszka
Violetta Baran

Prof. Anna Popiela była gościem "Radia Szczecin". Na jego antenie opowiadała o tym, co działo się w latach 90. w szpitalu w Zdunowie, w którym jednym z oddziałów kierował prof. Tomasz Grodzki.

Jej zdaniem, każdy z pacjentów był przed operacją wzywany do pokoju lekarskiego, by tam usłyszeć jaką kwotę ma zapłacić przed zabiegiem.

- Na sali leżała dziewczynka, 15- 16-latka, po powrocie z gabinetu lekarskiego bardzo płakała, bo jej powiedzieli, że jeżeli chce mieć taką bliznę, żeby się jeszcze w bikini mogła pokazać na plaży to powinni przyjechać rodzice. Mama mi mówiła: "wiesz, ta dziewczynka bardzo płakała, bo powiedziała, że przecież nie może rodziców o to poprosić" - opowiada Radiu Szczecin prof. Agnieszka Popiela.

W czerwcu 1998 roku pacjentką szpitala była mama profesor Popieli. Profesor spotkała się tam z ówczesnym ordynatorem, Tomaszem Grodzkim. Jak stwierdziła w Radiu Szczecin potwierdził on, że ze względu na wysokie standardy leczenia i kształcenie się lekarzy przyszpitalna fundacja potrzebuje wsparcia finansowego.

Prof. Popiela stwierdziła, że wpłata nie była warunkiem wykonania operacji, ale "czuła presję, by jej dokonać". Podczas rozmowy - jak stwierdziła prof. Popiela - miała paść konkretna kwota, z którą zjawiła się później u ordynatora.

- Wyciągnęłam 500 dolarów z portfela, to nie była żadna koperta, odliczyłam po setce, prosiłam, żeby przeliczył. Pan ordynator wziął te pieniądze, nie umiem sobie przypomnieć teraz, gdzie je schował, czy to była szuflada... ale pamiętam, że podszedł do biurka, wyciągnął zeszyt formatu A4, zapisał w nim coś. Zrozumiałam to w ten sposób, że zapisał moją wpłatę na tę fundację. Ale nie dostałam żadnego pokwitowania - stwierdziła prof. Popiela w Radiu Szczecin.

Przypomnijmy: zaraz po wyborze Tomasza Grodzkiego na marszałka Senatu Agnieszka Popiela napisała na Facebooku: "Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę".

Jak potem dodała Popiela, do tej sytuacji miało dojść w 1998 r. "Jeśli to była fundacja, a ja nie dostałam faktury/rachunku/potwierdzenia wpłaty przez pomyłkę, to chętnie przeproszę. Powinna być dokumentacja fundacji. Prawda nas wyzwoli, jak mówił nasz Papież Jan Paweł II. Bardzo w to wierzę" - napisała profesor ze Szczecina.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (558)