Sprawa Oksany. Właściciel firmy miał listę legalnych i nielegalnych pracowników
Pracodawcą spod Środy Wielkopolskiej zajmuje się nie tylko prokuratura. Swoje kontrole przeprowadzają inspekcja pracy oraz sanepid.
22.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 07:09
Właściciel gospodarstwa rolnego nie wezwał pomocy do Ukrainki, która doznała wylewu. Zamiast wezwać karetkę, zabrał kobietę do samochodu i zostawił na przystanku autobusowym. Następnie zadzwonił na policję mówiąc, że na ławce leży pijana kobieta.
Prokuratura prowadzi dochodzenie ws. nieudzielenia pomocy osobie, której grozi niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 162 par. 1 k.k.). Śledczy zabezpieczyli też ewidencję pracowników oraz dokumentacje związaną z bezpieczeństwem i higieną pracy.
Jak podaje czwartkowy "Fakt", właściciel firmy miał trzy listy pracowników. Na pierwszej byli legalnie zatrudnieni Polacy, na drugiej Ukraińcy z pozwoleniem na pracę, a na trzeciej pracujący na czarno. Gazeta dodaje, że pracownicy z trzeciej listy nie przechodzi koniecznych badań, które muszą mieć osoby zajmujące się żywnością.
Sprawę nagłośnił konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu i rozpoczął zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację Ukrainki. Rolnik spod Środy Wielkopolskiej wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że "stan chorobowy pani Oksany nie miał związku z wykonywaną przez nią pracą, lecz powstał w trakcie spędzania przez nią czasu wolnego", a sprawa jest bardziej skomplikowana. Zadeklarował też pokrycie kosztów leczenia.