"Sprawa Niesiołowskiego przypieczętowała zamknięcie rozmów"
W ocenie posła PO Adama Szejnfelda,
odrzucenie w czwartek przez PiS kandydatury Stefana
Niesiołowskiego na wicemarszałka Senatu, ostatecznie
przypieczętowało zamknięcie rozmów o koalicji między PO a PiS.
28.10.2005 | aktual.: 28.10.2005 17:02
Po południu desygnowany na premiera Kazimierz Marcinkiewicz ma przedstawić propozycje zmian w programie gospodarczym i dotyczącym służby zdrowia, które - w jego intencji - mają skłonić PO do powrotu do rozmów z PiS.
Szejnfeld powiedział, że Platforma jest partią, która w sposób racjonalny, a nie emocjonalny podchodzi do rzeczywistości i będzie rozważać "wszystkie propozycje dotyczące polityki, państwa, parlamentu, rządu". Zobaczymy, jakie one będą - dodał.
Podkreślił jednak, że mówić trzeba nie o wirtualnych propozycjach, czy "słownych deklaracjach, składanych codziennie od rana do wieczora", tylko o faktach.
Fakty były takie, że PiS mogło zdać test dobrej woli w Sejmie głosując na kandydata PO na marszałka, ale odmówiło. W Senacie, godząc się na kandydaturę senatora Niesiołowskiego, PiS faktycznie udokumentowałoby swą dobrą wolę, ale nie było tego - podkreślił Szejnfeld.
Według niego, odrzucenie kandydatury Niesiołowskiego na wicemarszałka Senatu jest potwierdzeniem, że PiS "nie mówi poważnie o koalicji, że czaruje swoich wyborców".
Poseł PO powiedział, że nie zdziwi go, jeśli w najbliższym czasie będą pojawiały się ze strony PiS kolejne propozycje programowe, w tym ekonomiczno-gospodarcze, które byłyby co najmniej zbliżone do tych, które prezentowała Platforma.
Pamiętajmy o tym, że parę dni temu rozpoczęliśmy rozmowy programowe z PiS, wiele z nich było posuniętych dosyć daleko. Dziś PiS ma program, którego wcześniej nie miało, a który jest niewątpliwie programem zdecydowanie korzystniejszym dla państwa i gospodarki - zaznaczył Szejnfeld.
Dodał, że PiS musi się przecież starać osiągnąć minimum sukcesu. Z własnym programem byłoby to niemożliwe, a z programem Platformy, nawet zmodyfikowanym, będzie łatwiej. Zatem nie zdziwię się, jeśli PiS będzie teraz przejmować nasze założenia programowe i sprzedawać jako swoje - ocenił poseł PO.
Szejnfeld przypomniał, że jeszcze kilka tygodni temu liderzy PiS mówili, że w Prezydium Sejmu nie będzie miejsca dla osoby, która ma na koncie wyroki sądowe, a potem PiS poparło Andrzeja Leppera i został on wicemarszałkiem.
Rozumiem, że w ten sam sposób będzie można mamić obywateli także programem, oferując wiele rozwiązań nie przystających do polskiej rzeczywistości, ale przystających do oczekiwań obywateli, a dziś - przy zmienionej sytuacji - wprowadzać zupełnie inne rozwiązania - powiedział.
Szejnfeld ma nadzieję, iż wyborcy wreszcie zobaczą "komu można ufać i komu wierzyć, że samo hasło "Prawo" i samo hasło "Sprawiedliwość", nie jest równe hasłu "Prawda".