Dlaczego wskazała inne miejsce ukrycia zwłok?
"'Była ubrana, w kaftaniku, i w tym wszystkim zrobiła fik do tyłu', opowiadała, zanosząc się płaczem. A że próg w mieszkaniu był bardzo wysoki, a kocyk śliski, to skończyło się tragedią 'Boże, żeby pan widział, jak ona wyglądała. Mój aniołek śliczny', płakała Katarzyna.
Wtedy też powiedziała coś, czego dziś już powtórzyć nie chce. Że miała straszne dzieciństwo i że to tylko tak wygląda, że te mamy tak pomagają, że są tak zaangażowane. 'Mamę mam taką, jaką mam. Teściową też' szlochała. I że dlatego nie zadzwoniła na policję ani na pogotowie, bo: 'Co one powiedzą, co ludzie powiedzą. Nie wiedziałam, co mam robić', mówiła do detektywa. A potem dodała: 'Nie chciałam takiego życia... Zawsze byłam nikim i dla rodziny, i dla siebie samej'" - możemy przeczytać w "Wybaczcie mi".
Rutkowskiemu wskazała niewłaściwe miejsce ukrycia ciała. Potem pytana przez policję, czy zapomniała, gdzie schowała dziecko, czy tylko chciała zmylić Rutkowskiego, odpowiedziała spokojnie: "Nie zapomniałam. Po prostu go okłamałam".