Spór z Mosbacher przełoży się na szanse Fortu Trump? Ekspert: Niestety to ma znaczenie
Sprawy takie jak obecny spór o media będą miały znaczenie dla decyzji w sprawie Fortu Trump - mówi WP płk. Ray Wojcik, ekspert amerykańskiego think-tanku CEPA i były dyplomata w ambasadzie w Warszawie. Były wojskowy zdradza też, jak mogłaby wyglądać baza w Polsce. Byłaby to baza "hybrydowa".
01.12.2018 | aktual.: 02.12.2018 16:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W opublikowanym przez pana raporcie, w którym opowiada się pan za postawieniem amerykańskiej bazy w Polsce, ostrzega pan, by nie patrzeć na kwestię Fortu Trump przez pryzmat bieżącej polityki. Ale właśnie byliśmy świadkami zawieruchy związanej z interwencją ambasador Mosbacher w obronie wolności mediów. Wiemy też, że w sprawie dużą rolę ma Kongres, który ze swojej natury jest podatny na względy polityczne. Czy myśli pan, że sprawy takie jak spór o ambasador mogą mieć znaczenie dla perspektyw bazy?
Ray Wojcik, szef warszawskiego biura Center for European Policy Analysis i były attache wojskowy w Warszawie: Odpowiadając, chciałbym podejść do tego z trochę innej, bardziej pozytywnej strony. Czytałem wypowiedzi pani ambasador i jedną z rzeczy, którą podkreśliła było to: "Mogę zrobić wiele i mogę naprawdę wam pomóc, ale nie mogę wam pomóc", jeśli...- i tutaj wiemy, co dalej padło. Gdy spojrzymy na to od pozytywnej strony, wniosek jest taki, że w pani ambasador i ambasada w Warszawie będzie kluczowym głosem, który pomoże przekonać decydentów w Waszyngtonie, że stała baza jest dobrym pomysłem. Nie chcę tutaj wnikać w sprawę ustaw medialnych i innych spraw, o których mówiła ambasador, ale chcę powiedzieć to: Polska powinna zrobić wszystko, co w jej mocy, by współpracować z ambasadą - a to znaczy oznacza Departament Stanu - aby uzyskać uspokojenie w tych sprawach. Zgadzam się z tym, co pan mówi. Te sprawy mają swoje znaczenie i wywierają wpływ na to, jak rząd USA patrzy na wszystkie aspekty relacji z Polską.
Mniej więcej to samo mówił mi niedawno świeżo wybrany kongresmen, urodzony w Polsce Tom Malinowski. Sugerował, że otrzymując prośby z Polski na temat wzmocnienia relacji wojskowych, będzie brał pod uwagę rzeczy takie jak praworządność czy wolność mediów.
Z pewnością to jest pewien wyznacznik tego, jak sprawy mogą wyglądać. W sprawie bazy zaangażowane są trzy-cztery ważne ośrodki decyzyjne. Pentagon opracuje raport, Kongres będzie go prześwietlał, Biały Dom i Rada Bezpieczeństwa Narodowego oczywiście również mają tu rolę, poza tym jest też Departament Stanu. Ale na tym najniższym poziomie, strategiczne znaczenie ma ambasada. Ich ocena i wyczucie, jak wyglądają stosunki polsko-amerykańskie i jaka jest sytuacja, będą bardzo wpływowe dla tego, jak myślą pozostałe ośrodki i agencje.
Zobacz także
Jednym z większych potencjalnych przeszkód dla bazy to argument, że wprowadzi podziały w NATO. Co może zrobić Polska, by temu zaradzić?
Przede wszystkim trzeba zaangażować w dyskusje resztę NATO. Bo niektórzy sojusznicy, zwłaszcza Niemcy, wciąż tkwią w przekonaniu, że to będzie wielka baza, taka jak te w Niemczech. Ale to wcale nie musi być wielka baza. Są inne opcje. I trzeba to wyraźnie wyartykułować podczas dyskusji. Inna sprawa to kwestia Aktu Założycielskiego NATO-Rosja. Według naszego stanowiska, żaden kraj na Zachodzie nie ma obowiązku stosować się do tego dokumentu, bo Rosja złamała zarówno ten, jak i wiele układów, zasad i traktatów. Mimo to, aby nie prowokować zbędnych wątpliwości wśród sojuszników, nasza propozycja bazy mieści się z łatwością w ramach limitów sił wyznaczonych przez Akt Założycielski. Kolejna sprawa to kwestie militarne. Polska ma w tej chwili trzy dywizje, które wkrótce mogą przekształcić się w cztery. Ale są one w różnym stanie gotowości. 11. dywizja na południowym-zachodzie jest najbliżej poziomu wysokiej gotowości bojowej. Jeśli chodzi o dwie pozostałe, to mają one tylko po jednej dywizji, które są w odpowiednim stanie. Uważamy, że Polska może wzmocnić swoje argumenty przemawiające za bazą, jeśli wzmocni gotowość swoich dywizji. To pokaże Pentagonowi, że Warszawa podchodzi do sprawy poważnie. Bo w przeciwnym wypadku, mogą tam zapytać, dlaczego mamy wysyłać swoją brygadę, jeśli brygady polskie nie są nawet w pełni obsadzone.
Mówi pan o brygadzie, czyli możliwości umieszczenia w Polsce na stałe brygadowej grupy bojowej (BCT). Ale skąd wziąć tych żołnierzy do Fortu Trump?
Są dwie opcje. Jedna to przesunięcie istniejącej jednostki BCT, która obecnie stacjonuje w USA. To byłoby wyzwanie, bo każdy stan ma kongresmenów i senatorów, którzy mogliby nie być zadowoleni, jeśli duża struktura wojskowa opuści ich stan. Druga opcja to utworzenie nowej brygady. W ustawie budżetowej dla wojska jest wzmianka o możliwości zwiększenia amerykańskiej armii, więc to mogłoby być źródło tej nowej jednostki.
Jednym z ciekawszych argumentów za bazą jest ten, że aby stawić czoła Chinom, Ameryka musi najpierw "uporządkować" bezpieczeństwo w Europie i zabezpieczyć przed rosyjskimi zakusami.
Generał Hodges szacował niedawno, że USA mogą się znaleźć na wojnie z Chinami w ciągu następnych 15 lat.
Tak, to była dość przerażająca prognoza.
To prawda. Ale fakt jest taki, że mamy do czynienia z ciągle rosnącymi wyzwaniami i zagrożeniami w regionie Pacyfiku i globalnie obserwujemy stały wzrost zdolności chińskiego wojska. To oznacza, że z perspektywy USA, NATO, a nawet Unii Europejskiej, powinniśmy robić co tylko możemy, aby wzmocnić europejski filar NATO. W naszym mniemaniu stała obecność wojsk USA właśnie temu sprzyja. A w dodatku pomoże nam w zwiększeniu interoperacyjności zarówno z naszymi polskimi sojusznikami, jak i innymi na wschodniej flance. W sytuacji, którą mamy dzisiaj, rotacyjnej obecności, zawsze jest pewien okres, kiedy przyjeżdża nowa jednostka, która musi się przyzwyczaić do Polski i do partnerów, a do tego doprowadzić się do poziomu wymaganej gotowości bojowej. W przypadku stałej obecności, wszystko dzieje się bardziej płynnie.
Mówi pan, że zasady stacjonowania amerykańskich żołnierzy mogłyby być podobne do tego, który jest w Korei Południowej, gdzie wojska USA są obecne od wielu dekad. Jak by to wyglądało?
Myślę, że warto podkreślić, że ten raport ma na celu to, by informacje o pomyśle trafiły do opinii publicznej , ale też na biurka kluczowych decydentów w Waszyngtonie. Jedna z rzeczy, którą rekomendujemy. I nie możemy w Polsce zduplikować tego, mamy w Niemczech, gdzie są wielkie bazy-miasteczka. Podobnie rzeczy wygląda jeśli chodzi o infrastrukturę w Korei. Dlatego staramy się stworzyć pewną "hybrydową" propozycję: zaaplikować zasady stacjonowania żołnierzy w Korei Południowej - gdzie każdego roku żołnierze przyjeżdżają i wyjeżdżają, ale struktury cały czas pozostają na miejscu - do układu podobnego, który mamy w bazie Redzikowie. Chodzi więc nie o budowanie nowych wielkich struktur, ale o rozlokowanie w istniejących już bazach. Oczywiście potrzebne byłoby rozszerzenie instalacji, zbudowanie koszar czy innych rzeczy, ale byłby to znacznie mniejszy koszt niż budowa całkowicie nowych obiektów. Szczególnie, że zaproponowana przez Polskę kwota 1-2 miliardów dolarów to nie jest zbyt dużo, by postawić nową bazę.
Czyli taki układ byłby łatwiejszy do przełknięcia dla decydentów w Waszyngtonie? Z moich informacji wynika, że o ile pomysł ma pewne poparcie polityczne, np. ze strony Białego Domu i Departamentu Stanu, ale w Pentagonie jest sporo sceptycyzmu na ten temat.
Nie mam insiderskich wiadomości z Pentagonu. Ale wiem, że pracują nad raportem na ten temat zleconym przez Kongres. Wiem też, że przed publikacją naszego raportu w Pentagonie popularny był pogląd, że rotacyjne stacjonowanie wojsk jest świetnym narzędziem dla naszej armii, bo daje zarówno efekt odstraszania, jak i ćwiczy mobilność jednostek, które przemieszczają się z USA do Europy co 9 miesięcy. Taki był stan przeważającej opinii przed tym, jak polska inicjatywa zaczęła być poważnie analizowana. My chcemy dokonać pewnego wyłomu w tym myśleniu. Do tej pory dominował czarno-biały, zerojedynkowy ogląd sytuacji: baza albo brak bazy. Polacy chcą stacjonowania stałej dywizji i wielkiej bazy ze szkołami i sklepami. Ale ja wiem, że Polacy są pragmatyczni i są skłonni rozważyć alternatywne rozwiązania. Chcemy więc, by podobnie podszedł do tego Pentagon.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl