Spór z Mosbacher przełoży się na szanse Fortu Trump? Ekspert: Niestety to ma znaczenie

Sprawy takie jak obecny spór o media będą miały znaczenie dla decyzji w sprawie Fortu Trump - mówi WP płk. Ray Wojcik, ekspert amerykańskiego think-tanku CEPA i były dyplomata w ambasadzie w Warszawie. Były wojskowy zdradza też, jak mogłaby wyglądać baza w Polsce. Byłaby to baza "hybrydowa".

Ambasador Georgette Mosbacher oraz prezydent Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © East News | ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Oskar Górzyński

W opublikowanym przez pana raporcie, w którym opowiada się pan za postawieniem amerykańskiej bazy w Polsce, ostrzega pan, by nie patrzeć na kwestię Fortu Trump przez pryzmat bieżącej polityki. Ale właśnie byliśmy świadkami zawieruchy związanej z interwencją ambasador Mosbacher w obronie wolności mediów. Wiemy też, że w sprawie dużą rolę ma Kongres, który ze swojej natury jest podatny na względy polityczne. Czy myśli pan, że sprawy takie jak spór o ambasador mogą mieć znaczenie dla perspektyw bazy?

Ray Wojcik, szef warszawskiego biura Center for European Policy Analysis i były attache wojskowy w Warszawie: Odpowiadając, chciałbym podejść do tego z trochę innej, bardziej pozytywnej strony. Czytałem wypowiedzi pani ambasador i jedną z rzeczy, którą podkreśliła było to: "Mogę zrobić wiele i mogę naprawdę wam pomóc, ale nie mogę wam pomóc", jeśli...- i tutaj wiemy, co dalej padło. Gdy spojrzymy na to od pozytywnej strony, wniosek jest taki, że w pani ambasador i ambasada w Warszawie będzie kluczowym głosem, który pomoże przekonać decydentów w Waszyngtonie, że stała baza jest dobrym pomysłem. Nie chcę tutaj wnikać w sprawę ustaw medialnych i innych spraw, o których mówiła ambasador, ale chcę powiedzieć to: Polska powinna zrobić wszystko, co w jej mocy, by współpracować z ambasadą - a to znaczy oznacza Departament Stanu - aby uzyskać uspokojenie w tych sprawach. Zgadzam się z tym, co pan mówi. Te sprawy mają swoje znaczenie i wywierają wpływ na to, jak rząd USA patrzy na wszystkie aspekty relacji z Polską.

Mniej więcej to samo mówił mi niedawno świeżo wybrany kongresmen, urodzony w Polsce Tom Malinowski. Sugerował, że otrzymując prośby z Polski na temat wzmocnienia relacji wojskowych, będzie brał pod uwagę rzeczy takie jak praworządność czy wolność mediów.

Z pewnością to jest pewien wyznacznik tego, jak sprawy mogą wyglądać. W sprawie bazy zaangażowane są trzy-cztery ważne ośrodki decyzyjne. Pentagon opracuje raport, Kongres będzie go prześwietlał, Biały Dom i Rada Bezpieczeństwa Narodowego oczywiście również mają tu rolę, poza tym jest też Departament Stanu. Ale na tym najniższym poziomie, strategiczne znaczenie ma ambasada. Ich ocena i wyczucie, jak wyglądają stosunki polsko-amerykańskie i jaka jest sytuacja, będą bardzo wpływowe dla tego, jak myślą pozostałe ośrodki i agencje.

Jednym z większych potencjalnych przeszkód dla bazy to argument, że wprowadzi podziały w NATO. Co może zrobić Polska, by temu zaradzić?

Przede wszystkim trzeba zaangażować w dyskusje resztę NATO. Bo niektórzy sojusznicy, zwłaszcza Niemcy, wciąż tkwią w przekonaniu, że to będzie wielka baza, taka jak te w Niemczech. Ale to wcale nie musi być wielka baza. Są inne opcje. I trzeba to wyraźnie wyartykułować podczas dyskusji. Inna sprawa to kwestia Aktu Założycielskiego NATO-Rosja. Według naszego stanowiska, żaden kraj na Zachodzie nie ma obowiązku stosować się do tego dokumentu, bo Rosja złamała zarówno ten, jak i wiele układów, zasad i traktatów. Mimo to, aby nie prowokować zbędnych wątpliwości wśród sojuszników, nasza propozycja bazy mieści się z łatwością w ramach limitów sił wyznaczonych przez Akt Założycielski. Kolejna sprawa to kwestie militarne. Polska ma w tej chwili trzy dywizje, które wkrótce mogą przekształcić się w cztery. Ale są one w różnym stanie gotowości. 11. dywizja na południowym-zachodzie jest najbliżej poziomu wysokiej gotowości bojowej. Jeśli chodzi o dwie pozostałe, to mają one tylko po jednej dywizji, które są w odpowiednim stanie. Uważamy, że Polska może wzmocnić swoje argumenty przemawiające za bazą, jeśli wzmocni gotowość swoich dywizji. To pokaże Pentagonowi, że Warszawa podchodzi do sprawy poważnie. Bo w przeciwnym wypadku, mogą tam zapytać, dlaczego mamy wysyłać swoją brygadę, jeśli brygady polskie nie są nawet w pełni obsadzone.

Mówi pan o brygadzie, czyli możliwości umieszczenia w Polsce na stałe brygadowej grupy bojowej (BCT). Ale skąd wziąć tych żołnierzy do Fortu Trump?

Są dwie opcje. Jedna to przesunięcie istniejącej jednostki BCT, która obecnie stacjonuje w USA. To byłoby wyzwanie, bo każdy stan ma kongresmenów i senatorów, którzy mogliby nie być zadowoleni, jeśli duża struktura wojskowa opuści ich stan. Druga opcja to utworzenie nowej brygady. W ustawie budżetowej dla wojska jest wzmianka o możliwości zwiększenia amerykańskiej armii, więc to mogłoby być źródło tej nowej jednostki.

Jednym z ciekawszych argumentów za bazą jest ten, że aby stawić czoła Chinom, Ameryka musi najpierw "uporządkować" bezpieczeństwo w Europie i zabezpieczyć przed rosyjskimi zakusami.

Generał Hodges szacował niedawno, że USA mogą się znaleźć na wojnie z Chinami w ciągu następnych 15 lat.

Tak, to była dość przerażająca prognoza.

To prawda. Ale fakt jest taki, że mamy do czynienia z ciągle rosnącymi wyzwaniami i zagrożeniami w regionie Pacyfiku i globalnie obserwujemy stały wzrost zdolności chińskiego wojska. To oznacza, że z perspektywy USA, NATO, a nawet Unii Europejskiej, powinniśmy robić co tylko możemy, aby wzmocnić europejski filar NATO. W naszym mniemaniu stała obecność wojsk USA właśnie temu sprzyja. A w dodatku pomoże nam w zwiększeniu interoperacyjności zarówno z naszymi polskimi sojusznikami, jak i innymi na wschodniej flance. W sytuacji, którą mamy dzisiaj, rotacyjnej obecności, zawsze jest pewien okres, kiedy przyjeżdża nowa jednostka, która musi się przyzwyczaić do Polski i do partnerów, a do tego doprowadzić się do poziomu wymaganej gotowości bojowej. W przypadku stałej obecności, wszystko dzieje się bardziej płynnie.

Mówi pan, że zasady stacjonowania amerykańskich żołnierzy mogłyby być podobne do tego, który jest w Korei Południowej, gdzie wojska USA są obecne od wielu dekad. Jak by to wyglądało?

Myślę, że warto podkreślić, że ten raport ma na celu to, by informacje o pomyśle trafiły do opinii publicznej , ale też na biurka kluczowych decydentów w Waszyngtonie. Jedna z rzeczy, którą rekomendujemy. I nie możemy w Polsce zduplikować tego, mamy w Niemczech, gdzie są wielkie bazy-miasteczka. Podobnie rzeczy wygląda jeśli chodzi o infrastrukturę w Korei. Dlatego staramy się stworzyć pewną "hybrydową" propozycję: zaaplikować zasady stacjonowania żołnierzy w Korei Południowej - gdzie każdego roku żołnierze przyjeżdżają i wyjeżdżają, ale struktury cały czas pozostają na miejscu - do układu podobnego, który mamy w bazie Redzikowie. Chodzi więc nie o budowanie nowych wielkich struktur, ale o rozlokowanie w istniejących już bazach. Oczywiście potrzebne byłoby rozszerzenie instalacji, zbudowanie koszar czy innych rzeczy, ale byłby to znacznie mniejszy koszt niż budowa całkowicie nowych obiektów. Szczególnie, że zaproponowana przez Polskę kwota 1-2 miliardów dolarów to nie jest zbyt dużo, by postawić nową bazę.

Zobacz także: Ryszard Czarnecki o liście Mosbacher: to jest "unprofessional"

Czyli taki układ byłby łatwiejszy do przełknięcia dla decydentów w Waszyngtonie? Z moich informacji wynika, że o ile pomysł ma pewne poparcie polityczne, np. ze strony Białego Domu i Departamentu Stanu, ale w Pentagonie jest sporo sceptycyzmu na ten temat.

Nie mam insiderskich wiadomości z Pentagonu. Ale wiem, że pracują nad raportem na ten temat zleconym przez Kongres. Wiem też, że przed publikacją naszego raportu w Pentagonie popularny był pogląd, że rotacyjne stacjonowanie wojsk jest świetnym narzędziem dla naszej armii, bo daje zarówno efekt odstraszania, jak i ćwiczy mobilność jednostek, które przemieszczają się z USA do Europy co 9 miesięcy. Taki był stan przeważającej opinii przed tym, jak polska inicjatywa zaczęła być poważnie analizowana. My chcemy dokonać pewnego wyłomu w tym myśleniu. Do tej pory dominował czarno-biały, zerojedynkowy ogląd sytuacji: baza albo brak bazy. Polacy chcą stacjonowania stałej dywizji i wielkiej bazy ze szkołami i sklepami. Ale ja wiem, że Polacy są pragmatyczni i są skłonni rozważyć alternatywne rozwiązania. Chcemy więc, by podobnie podszedł do tego Pentagon.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Lato wróci do Polski w pełni. Upalnie i bez opadów
Lato wróci do Polski w pełni. Upalnie i bez opadów
Ponad 180 rodzin z Dolnego Śląska chce opuścić swoje domy
Ponad 180 rodzin z Dolnego Śląska chce opuścić swoje domy
"Oszust z Tindera" zatrzymany. Nawet prawnik nie wie dlaczego
"Oszust z Tindera" zatrzymany. Nawet prawnik nie wie dlaczego
Starcie o KRS. Żurek usuwa prezesów sądów mimo sprzeciwu kolegiów
Starcie o KRS. Żurek usuwa prezesów sądów mimo sprzeciwu kolegiów
Sygnał ostrzegawczy dla Trumpa. Nowy sondaż pokazał niezadowolenie grupy wyborców
Sygnał ostrzegawczy dla Trumpa. Nowy sondaż pokazał niezadowolenie grupy wyborców
MSZ zrelacjonuje prezydentowi spotkanie. "Bardzo konkretne"
MSZ zrelacjonuje prezydentowi spotkanie. "Bardzo konkretne"
Dyplomatyczny chrzest bojowy Nawrockiego. Do Berlina i Paryża poleci z wiceministrem
Dyplomatyczny chrzest bojowy Nawrockiego. Do Berlina i Paryża poleci z wiceministrem
Kłamstwa Kremla. NATO "walczy z Rosją"
Kłamstwa Kremla. NATO "walczy z Rosją"
"To nie była próba". Mówi, dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę
"To nie była próba". Mówi, dlaczego Białoruś ostrzegła Polskę
Ukraiński cyberatak. Celem rosyjski system wyborczy
Ukraiński cyberatak. Celem rosyjski system wyborczy
Burze i silny wiatr nad Polską. Część kraju na czerwono
Burze i silny wiatr nad Polską. Część kraju na czerwono
Ukraińscy żołnierze w Polsce. Przyjechali na norweskie szkolenia
Ukraińscy żołnierze w Polsce. Przyjechali na norweskie szkolenia