Bunt spółek Skarbu Państwa. Nie chcą płacić milionów na PFN
Spółki Skarbu Państwa się zbuntowały, część z nich nie chce już płacić na Polską Fundację Narodową. Analizują dotychczasowe wsparcie, mówią o "braku przejrzystości działań fundacji i wyrzuconych pieniądzach". A nowy zarząd PFN przeprowadza audyt wydatków poprzedników.
17.06.2024 | aktual.: 17.06.2024 14:27
Po zmianie władzy w kraju, już nie wszystkie Spółki Skarbu Państwa chcą tak ochoczo płacić na Polską Fundację Narodową, która zasłynęła z jachtu "I Love Poland". Jak informuje TVN24, niektóre z nich zbuntowały się i nie wykonały przelewu. Jednocześnie nowy zarząd fundacji prowadzi audyt wydatków poprzedników.
Przypomnijmy, że 28 lutego zarząd, składający się z trzech osób, złożył rezygnację z pełnionych funkcji. Tydzień wcześniej nowo mianowany minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał Radę Polskiej Fundacji Narodowej. Powodem odwołania był brak przejrzystości w działaniach przez nią realizowanych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PFN? "Wyrzucone pieniądze"
Polska Fundacja Narodowa powstała na przełomie 2016 i 2017 roku, za rządów Zjednoczonej Prawicy.
- Będzie budowała markę, która nazywa się Polska, będzie budowała tę markę poza granicami naszego kraju - tak określała cele fundacji ówczesna premier Beata Szydło.
Dziennikarze TVN24 skontaktowali się ze wszystkimi 17 spółkami Skarbu Państwa, które zobowiązały się wówczas do corocznych wpłat na działalność PFN. A mowa o milionach złotych, jakie spółki mają wpłacać do 2026 r. Jak podaje stacja na swoim portalu:
- dla 10 spółek (PGE Polska Grupa Energetyczna, Enea, Energa, KGHM Polska Miedź, PZU, Orlen, PGNiG, Grupa Azoty, Polska Grupa Zbrojeniowa, PKO BP) to kwota 3,5 mln zł,
- dla czterech spółek (Tauron, Lotos, Totalizator Sportowy, PKP) to 2,5 mln zł,
- dla dwóch spółek (Giełda Papierów Wartościowych oraz Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych) - 1,5 mln zł,
- dla jednej (Polski Holding Nieruchomości) - 750 tys. zł.
Pieniądze te wpływały regularnie, rok w rok. Aż do zmiany rządu. Okazuje się, że składki nie opłaciły: Polskie Koleje Państwowe, Polska Grupa Zbrojeniowa, Giełda Papierów Wartościowych, grupa Azoty SA, spółka Enea, a także energetyczny gigant - PGE.
- Mieliśmy wątpliwości co do niektórych wydatków fundacji już w ubiegłym roku. Poprosiliśmy zarząd o pisemne wyjaśnienia, ale nigdy ich nie otrzymaliśmy, stąd nie płacimy składki - mówi w rozmowie z TVN24 jeden z menadżerów GPW.
Wątpliwości, czy płacić miała też w kilku ostatnich latach PGE. - Każdy miał wątpliwości, co do jakości projektów realizowanych w PFN lub ich uczciwości. Żaden z zarządów nie wyrwał się z tego błędnego kręgu, bo na koniec dnia uznawali, że bardziej im zależy na dobrych kontaktach z wicepremierem i ministrem kultury Piotrem Glińskim niż na milionach składki - podkreśla menadżer Polskiej Grupy Energetycznej.
Z kolei związany z Polską Grupą Zbrojeniową rozmówca zdradza, że PGZ "jest w stanie pomyśleć o dalszym finansowaniu, ale na znacznie niższym poziomie". - I dopiero po rozmowach z nowym zarządem fundacji, który musi nas przekonać, że warto. Na razie byłyby to po prostu wyrzucone pieniądze - mówi.
Inni płacą, ale analizują
Stacja ustaliła - najpierw nieoficjalnie- że część spółek Skarbu Państwa jednak dokonała już przelewów na konta fundacji.
Później dokonanie wpłat potwierdziły biura prasowe: Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych SA, Totalizatora Sportowego, PZU SA, Orlenu oraz miedziowego giganta, KGHM. Większość z nich wyjaśniło, że wspieranie Polskiej Fundacji Narodowej jest zapisane w ich statutach. A kilka spółek jednocześnie "analizuje korzyści wynikające z zaangażowania w projekt PFN".
Rozmówcy z Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych SA, zastrzegając swoją anonimowość, powiedzieli wprost: "U nas ten przelew to wielka, wstydliwa tajemnica".
Jak podlicza TVN24, milionowe przelewy na rzecz Polskiej Fundacji Narodowej wykonało w tym roku siedem spółek fundatorów. Sześć innych tego nie zrobiło. Pozostałe cztery spółki-fundatorzy PFN do chwili publikacji tekstu, nie odpowiedziały na pytanie dziennikarzy.
Źródło: TVN24/WP