Spokojnie - to "tylko" zawał...
Ponad 2 godziny według załogi pogotowia,
godzinę według pracowników szpitala, czekała na diagnozę i pomoc w
sosnowieckim Szpitalu św. Barbary 83-letnia pacjentka z zawałem
serca. Nie powinna czekać dłużej niż 10 minut.
29.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Pacjentka w tym wieku, prawie bez ciśnienia, czekała godzinę w izbie przyjęć, zanim trafiła na oddział. To o 50 minut za długo. Takie przypadki wymagają bardzo szybkiej diagnozy i podjęcia intensywnego leczenia - powiedział w piątek dyrektor szpitala Krzysztof Świderski, który rano dowiedział się o całej sprawie.
Dyrektor zażądał pisemnych wyjaśnień od wszystkich zaangażowanych w sprawę lekarzy. Zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji, w tym - jeśli udowodnione zostaną zaniedbania lekarzy - personalnych.
Karetka z Katowic przywiozła pacjentkę do szpitala ok. 1.30 w nocy z czwartku na piątek. Chora miała ledwo wyczuwalne tętno. Skarżyła się też na ból operowanej wcześniej nogi. Jej ogólny stan był ciężki.
Według relacji lekarza pogotowia, który o całej sprawie powiadomił Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Śląskiego, w izbie przyjęć zwlekano z badaniami, ograniczając się początkowo do pobrania krwi. Badanie EKG wykonano dopiero na żądanie lekarza karetki. Okazało się, że chora ma rozległy zawał.
Mimo wolnego miejsca pacjentki nie przyjęto na oddział intensywnej terapii. Cały czas przebywała w izbie przyjęć. W tej sytuacji lekarz pogotowia zwrócił się do dyspozytora, aby przewieźć chorą do innego szpitala w Katowicach. Personel izby przyjęć odmówił wówczas wydania dokumentu z informacją o krokach, podjętych wobec pacjentki w izbie przyjęć.
W końcu pacjentka trafiła jednak na oddział sosnowieckiego szpitala, jednak nie na intensywną terapię, a do kliniki chorób wewnętrznych. Nie pojechała do innego szpitala, ponieważ pogorszył się jej stan - nastąpiły zaburzenia w oddychaniu i pracy serca.
Opieszałość w udzieleniu pacjentce odpowiedniej pomocy jest ewidentna i zostanie wyjaśniona. Jednak chora ani przez sekundę nie była pozbawiona opieki, lekarze wykonywali swoje czynności. Problem w tym, że powinno to nastąpić kilkakrotnie szybciej - uważa dyrektor Świderski.
Obecnie stan pacjentki jest stabilny. Została przewieziona do innego sosnowieckiego szpitala na zabieg wszczepienia rozrusznika, pobudzającego akcję serca. (and)