Spięcie Niemiec z Chinami. "Dlaczego, u licha, mielibyśmy to robić?"
Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock odniosła się do oskarżeń Chin o "dolewanie oliwy do ognia", które miałoby odbywać się poprzez dostawy broni Ukrainie. Zdaniem niemieckiej polityk to najwyższy czas, by azjatyckie mocarstwo wpłynęło na Rosję.
24.02.2023 10:48
Jak donosi "The Guardian", podczas debaty toczonej w ramach Zgromadzenia Ogólnego ONZ, poświęconej rocznicy inwazji Rosji na Ukrainę, Chiny opowiedziały się za pokojowym zakończeniem wojny, wskazując siebie, jako państwo znajdujące się ponad konfliktem. Pekin zaproponował szereg działań prowadzących do pokoju, między innymi zawieszenie broni, dialog, ochronę ludności cywilnej, utrzymanie integralności terytorialnej oraz gwarancję bezpieczeństwa dla Rosji.
Dolewanie oliwy do ognia
Zdaniem Chiń konflikt zbrojny trwa, bo "Zachód wciąż dolewa oliwy do ognia", wysyłając broń Ukrainie. Tym samym ignoruje ważniejsze potrzeby swoich obywateli na rzecz wsparci militarnego dla Kijowa. - Dodawanie oliwy do ognia tylko zaostrzy napięcia - stwierdził Dai Bing, zastępca chińskiego wysłannika przy ONZ. Szefowa niemieckiej dyplomacji zareagowała natychmiast.
Zobacz także
- Dlaczego, u licha, mielibyśmy to robić? - zapytała Baerbock, odnosząc się do komentarza o rzekomym ignorowaniu potrzeb obywateli kosztem wydatków militarnych dla Ukrainy. - Nie chcieliśmy tej wojny. Nie wybraliśmy tej wojny. Znacznie bardziej wolelibyśmy skupić naszą energię i pieniądze na naprawie szkół, walce z kryzysem klimatycznym czy na wzmacnianiu sprawiedliwości społecznej - dodała, stwierdzając, że wojna skończy się, gdy Rosja przestanie walczyć. Jeśli to Kijów się podda, to skończy się Ukraina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Baerbock sceptyczna w stosunku do Chin
Swoją opinię na temat mediacyjnego charakteru Chin wypowiedział także przewodniczący komisji spraw zagranicznych w Bundestagu Michael Roth. Nie pokłada on wielkich nadziei w tej pokojowej inicjatywie Pekinu. Jego zdaniem Chiny nie są wiarygodnym mediatorem, gdyż wspierają Rosję politycznie i gospodarczo. Pekin miałby szanse przekonać Putina do ustępstw, ale najpierw musiałby tego naprawdę chcieć. Zdaniem Rotha takiej woli nie ma.