Specjalny dodatek dla Bartłomieja Misiewicza. Na Twitterze zawrzało
"Kabaret", "drenowanie publicznej kasy", "żenujący spektakl", "kompromitacja", "fatalnie" - tak o 4 tys. zł specjalnego dodatku do pensji szefa gabinetu politycznego Ministra Obrony Narodowej piszą internauci. Na czele z politykami opozycji.
Najbliższy współpracownik Antoniego Macierewicza od listopada 2015 roku zarabia ponad 12 tysięcy złotych brutto. Na kwotę tę składa się: wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 6070 zł, dodatek funkcyjny w kwocie 1810 zł oraz właśnie dodatek specjalny - dokładnie 4121,24 zł. O dodatku - jak wcześniej informowało rmf24.pl - zdecydował sam szef MON.
"Misiewicz jest wyjątkowo dobrze traktowany przez Macierewicza" - drwi poseł Nowoczesnej Adam Szłapka. To właśnie w odpowiedzi na jego interpelację ministerstwo poinformowało o wysokości wynagrodzenia Misiewicza.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Grzmi też wiceprzewodniczący PO i były szef MON Tomasz Siemoniak. "Misiewicz za sprawą Macierewicza zarabia więcej niż wiceministrowie w MON. Kabaret trwa" - pisze. Ma rację - przypomnijmy, że większość wiceministrów może liczyć na pensje w wysokości około 11 tys. zł.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Siemoniakowi wtóruje Marcin Kierwiński. "Drenowania publicznej kasy ciąg dalszy. Za jakie usługi urlopowany Misiewicz dostaje dodatek?" - pyta...
Trwa ładowanie wpisu: twitter
... I też całkiem słusznie, bo - jak czytamy na stronie rmf24.pl - Misiewicz dostaje dodatek za... wykonywanie swoich zadań, czyli za bycie dyrektorem gabinetu politycznego i rzecznikiem resortu. Z tym, że oficjalnie od ponad miesiąca jest... na urlopie.
Wpisy posłów PO i Nowoczesnej to nie koniec. "Żenujący spektakl, kompromitacja, bardzo to boli (...) Do głowy nikomu z nas nie przyszło, że może być tak fatalnie" - podsumowują "zwykli" internauci.
Dodatek dla Misiewicza został przyznany na czas nieokreślony.