Socjolog tłumaczy, dlaczego polskie kościoły pustoszeją
Badania wskazują, że z roku na rok liczba osób na niedzielnych mszach spada. Profesor Irena Borowik, socjolog i religioznawca, nie jest taką tendencją zdziwiona. W rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy, dlaczego odwracamy się od Kościoła.
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował swoje najnowsze badanie religijności Polaków. W niedzielnych mszach uczestniczy 36,7 proc. katolików, czyli niecałe 10 milionów osób. To najniższy wynik w historii badań, które Instytut prowadzi od 1981 roku.
Piotr Barejka, Wirtualna Polska: Tegoroczny, rekordowo niski wynik, jest zaskoczeniem dla socjologów?
Prof. Irena Borowik, Uniwersytet Jagielloński: Powolny i ciągły spadkowy trend utrzymuje się od wielu lat. Po 1989 roku nastąpiły bardzo istotne zmiany w polskim społeczeństwie. Zmienił się nasz system wartości, wzorce świętowania - to odnosi się też do religii. Wpływ na naszą postawę mają również coraz częstsze, nagłośnione w mediach odejścia do religii. Tutaj dużą rolę odegrał swego czasu Janusz Palikot, który głośno krytykował Kościół.
Można zauważyć, że głównie od Kościoła odwracają się ludzie młodzi. Dlaczego?
To ciekawy trend, że w młodym pokoleniu ten spadek jest bardziej znaczący, niż w populacji ogółem. Młodzi nastawieni są krytycznie nie tylko wobec doktryny, ale też wobec kościoła jako instytucji. Krytykują księży za to, że są hipokrytami, jeżdżą dobrymi samochodami i nie są nastawieni na pielęgnowanie ideałów.
Poza tym współczesny świat oferuje młodym wiele alternatyw. Spotykają się z innymi wyznaniami i całkiem odmiennym stosunkiem do religii. Porównują sytuacje w różnych krajach, wracają do Polski z nowymi doświadczeniami. Przez to nabierają dystansu do polskiej, zamkniętej religijności. Odczuwają ją jako nieadekwatną wobec tych nowych doświadczeń.
Jeszcze większy spadek odnotowuje się wśród młodych kobiet. Nie akceptują one patriarchalnego modelu rodziny i stosunku do kobiet w Kościele. Dlatego dystansują się wobec religii.
Czym zastępujemy wartości religijne? Karierą, pogonią za pieniądzem?
Samorealizacja uchodzi za jeden z bardzo ważnych aspektów duchowości - często bywa traktowana jako konkurencyjna do pojęcia religijności. Coraz bardziej cenimy swoją indywidualność, własne wybory, drogę i sposób życia. To szczególnie widoczne w grupie młodych ludzi, którzy poszukują własnej tożsamości. Wachlarz wyborów, przed którymi oni dzisiaj stoją, to zupełnie inny świat niż to, co było trzydzieści lat temu.
Dość nowe zjawisko to publiczna obecność osób niewierzących, zdystansowanych do religii i krytycznych wobec niej. Osoby te kreują własny, alternatywny świat. Tworzą swoje wersje rytuałów - śluby czy pogrzeby, które są świeckimi odpowiednikami religijnych obrzędów. Ważne jest, że wynika to z działań oddolnych, a nie z jakichś odgórnie narzuconych wzorców. Gdy nie ma religii uaktywnia się też manifestacja alternatywnych światopoglądów, na przykład racjonalizmu.
Jak socjologowie postrzegają relacje polskiej polityki i religii?
Kaczyński na Jasnej Górze mówił tak: "Nie ma w Polsce innej nauki moralnej niż ta, którą głosi Kościół. Nawet gdyby ktoś miał wątpliwości, nie wierzył, ale był polskim patriotą, to musi to przyjąć, że nie ma Polski bez Kościoła".
Ścisłe powiązanie religii z polityka zyskuje poparcie społeczne, to widać w sondażach. Można powiedzieć, że mają miejsce dwa procesy zwrotne: upolitycznienie katolicyzmu i ureligijnienie polityki. Tu występuje sprzeczność, bo cały czas w polskim społeczeństwie większość osób uważa, że kościół nie powinien mieć wpływu na politykę.
Sprzeczność występuje w jeszcze jednej kwestii: większość deklaruje, że jest wierząca, ale nie praktykuje.
Intensywność religijności jest zróżnicowana, tak zawsze było i będzie. Żeby wyobrazić sobie naszą religijność można użyć metafory i porównać polskie społeczeństwo do szerokiej drogi z chodnikami po obu stronach. Chodnik z jednej strony to spójna, mocna i konsekwentna religijność katolików, którzy mocno identyfikują się z Kościołem i regularnie praktykują. Po przeciwnej stronie chodnikiem idą ci, którzy wyznają różne formy niereligijności - ateizm, agnostycyzm, niewiara - ich cechą wspólną jest dystans do religii. Szosą pośrodku płynie główny nurt polskiego katolicyzmu, który można nazwać kulturowym albo ludowym. Jego najistotniejszą cechą jest brak głębokiej, osobistej relacji z Bogiem. Jest za to nacisk na socjalizację religijną i zewnętrzne wyrażanie religijności. Środkiem płyną ci, których religijność jest niekonsekwentna - uczestniczą okazjonalnie w praktykach religijnych, ale dla ich życia osobistego religia nie ma głębokiego znaczenia. Tych jest najwięcej.
Są jakieś szanse, że spadkowy trend się odwróci?
Jakby była jakaś katastrofa (śmiech). Bardzo mocna pozycja Kościoła wiąże się z katastrofalnymi dziejami polski. Splot tożsamości narodowej i religijnej w czasach zaborów, a potem oporu wobec państwa i ideologii komunistycznej – wszystko to sprawiało, że kościół był taką opoką, która integrowała polskie społeczeństwo ponad wszelkim podziałami. Gdyby taka katastrofa historyczna nastąpiła, to ja myślę, że ten trend mógłby się odwrócić.
Prof. dr hab. Irena Borowik - w Instytucie Socjologii UJ kieruje Zakładem Społecznych Badań nad Religią. Od wielu lat interesuje się socjologią religii, a w jej obrębie w szczególności teoriami religii, empirycznymi badaniami religijności w Polsce i na świecie, przemianami w Środkowo- Wschodniej Europie oraz metodologią badań