Rolnicy nie mieli litości. Wielka kupa pod siedzibą importera zboża
Jeszcze przed wtorkowym protestem rolników ktoś zrzucił obornik pod jedną z siedzib firmy Agrolok zajmującej się skupem zbóż w Polsce. Gniew rolników miało wywołać to, iż firma rozsyłała SMS-y zapewniające o popieraniu przez nią protestu. Zarazem wiadomo, że kupowała zboże z Ukrainy.
Paulina Biernatowska, rzecznik prasowała Agrolok przekazała WP, iż firma wielokrotnie wyjaśniała swój udział w imporcie ukraińskich produktów, ale to nie pomaga w studzeniu emocji. - Tak, incydent miał miejsce w miniony weekend w Stajkowie. Nie wiemy, czy była to odpowiedź na SMS-a, którego wysyłaliśmy naszym klientom tydzień wcześniej, i który dotyczył wyrażenia poparcia dla postulatów protestujących rolników - komentuje przedstawicielka spółki Agrolok z Golubia-Dobrzynia.
- Popieramy postulaty, jednocześnie zwracając uwagę, by nie demonizować całkowicie handlu międzynarodowego - deklaruje.
Przedstawiciele firmy tłumaczą, że w Polsce uprawia się bardzo mało soi. "Agrolok do przerobu w swoim Zakładzie Uszlachetniania Białka Roślinnego, w którym produkuje pasze dla zwierząt, potrzebuje rocznie około 350 tys. ton soi. Z całego polskiego areału soi można zebrać około 100 tys. ton. Reszta surowca musi być importowana. Jednocześnie Agrolok skupuje ponad 1 mln ton płodów rolnych z polskich gospodarstw, a ponad 400 tys. ton wywozi poza granicę kraju" - czytamy w przesłanym stanowisku firmy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obornik został zrzucony. Rolnik tłumaczy za co
Ostatnio na stronach organizatorów protestów rolniczych pojawiły się relacje z tytułem: "Tak się kończy niszczenie polskiego rynku". Dokumentują one fakt zrzucenia przed bramą firmy Agrolok góry obornika. Rolnicy komentujący te posty piszą, że w dalszej kolejności należy ukarać innych importerów ukraińskiego zboża.
- Zostało to zapamiętane, że w ubiegłym roku to oni zaczęli testować reakcje rolników na bardzo niskie ceny skupu kukurydzy i pszenicy. Potem okazało się, że są na liście importerów zbóż z Ukrainy - mówi WP rolnik z Wielkopolski i jeden z organizatorów tamtejszych protestów.
- Dodatkowo podczas protestów rolników Agrolok rozsyłał SMS-y o tym, że popiera postulaty. Przecież my domagamy się zakończenia importu ukraińskich produktów, a oni na tym korzystali - oburza się rolnik.
Lista importerów z Ukrainy. "Jesteśmy szykanowani"
Agrolok tworzy jedną z największych sieci skupów zboża w Polsce. Firma ta przyznała, iż w 2023 roku importowała z Ukrainy 28 tys. ton ziarna. Zapewniła, że nie skupowała od wschodnich sąsiadów ani jednej tony surowca objętego zakazem. "Jako firma zajmująca się obrotem płodami rolnymi jesteśmy nieustannie szykanowani i wywoływani w dyskusjach w kwestii importu" - czytamy w jednym z oświadczeń firmy.
Agrolok zajmuje 9. miejsce pod względem wartości zakupionego zboża z Ukrainy. Wartość importowanych produktów to 139 mln zł. Tu trzeba dodać ważne wyjaśnienie. Pierwsza wersja listy opublikowana jesienią 2023 roku przez Ministerstwo Rolnictwa zawierała tylko nazwy podmiotów. Natomiast dane finansowe o skali importu dopisała później organizacja Kółka Rolnicze. Nie wiadomo, za jaki okres wyliczono wartość importu.
W czołówce listy importerów występują także: skup zboża Złote Ziarno, spółka BZK Group (jogurty Bakoma, mąki Polskie Młyny, wódka Parkowa), Cedrob (producent kurczaków). Na liście jest też Bunge Polska producent Oleju Kujawskiego i innych tłuszczów roślinnych.
Tej spółce grożono w mediach społecznościowych bojkotem produktów. Firma wydała oświadczenie, że większość importowanego ziarna wyeksportowała poza granice Polski. Nie importowała do Polski ukraińskiego rzepaku, ani oleju rzepakowego.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski