Śmierć Ukraińca z fabryki trumien. Właścicielka zakładu szantażowała pracownika? "Groziła deportacją"

Wągrowiec. Nowe fakty ws. tragicznej śmierci 36-letniego Ukraińca. Właścicielka zakładu produkującego trumny miała grozić innemu obcokrajowcowi. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", zastraszała go, grożąc deportacją.

Śmierć Ukraińca z fabryki trumien. Właścicielka zakładu szantażowała pracownika? "Groziła deportacją"
Źródło zdjęć: © Policja
Karolina Kołodziejczyk

Przypomnijmy: zwłoki 36-letniego Ukraińca znaleziono w połowie czerwca w lesie koło Wągrowca. Wasyl zasłabł w pracy w zakładzie produkującym trumny. Właścicielką firmy jest Grażyna F. To ona wywiozła go do lasu oddalonego o 125 kilometrów od zakładu i tam zostawiła.

Kobieta usłyszała zarzuty nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi jej za to kara do 5 lat więzienia. Jednak jak podaje "Gazeta Wyborcza", Grażyna F. nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Miała również powiedzieć śledczym, że gdy wiozła obcokrajowca do lasu ten już nie żył. Jednocześnie nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego mu nie pomogła.

To jednak nie wszystko. Z Wasylem pracował inny Ukrainiec, Siergiej. Jak ustalili śledczy, mężczyzna miał reanimować kolegę, gdy zasłabł. "Mężczyzna odzyskał nawet przytomność, ale potem znów ją utracił" - czytamy w "Gazie Wyborczej". Gazeta podaje, powołując się na własne źródła, że Grażyna F. kazała Siergiejowi przenieść nieprzytomnego Wasyla do auta.

- Zmusiła go do tego szantażem. Groziła, że jeśli jej nie pomoże i ujawni, co się wydarzyło to będzie miał problemy i zostanie deportowany - mówi informator "GW". Kilka dni po tym zdarzeniu mężczyzna próbował uciec. Został zatrzymany w Łomży i usłyszał zarzut utrudniania śledztwa.

Zbiórka dla dzieci Wasyla. Jego rodzice są przerażeni

Wasyl osierocił troje dzieci: dwie córki i syna. Mężczyzna zostawił również schorowanych rodziców na Ukrainie. Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Polska Ukraina zorganizowało zbiórkę pieniędzy dla nich. Do tej pory udało się zebrać pół miliona złotych, które będą wypłacane w ratach.

Jak przekonuje siostra zmarłego, Daria Czornej udało się zebrać ogromną kwotę, która jest realną pomocą. - Bardzo za to dziękuję, bo sytuacja jest trudna. Sama tego nie pociągnę - mówi kobieta w rozmowie z "GW". - Rodzice są przestraszeni. Wydaje im się, że jeśli będziemy w Polsce domagać się wyjaśnienia śmierci Wasyla i skazanie jego pracodawczyni, to ktoś przyjedzie do nich i nas wszystkich zabije. Tłumaczę im, że to tak nie działa, ale oni tak sobie to wyobrażają - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródłó: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)